Artykuły

Borys Szyc po kilku trudnych latach wrócił z sukcesem do formy

Jako dziecko mieszkał tylko z mamą. Dlatego czasem brakowało im grosza. Wtedy postanowił, że kiedy dorośnie, będzie bogaty. I spełniło się: aktorstwo sprawiło, że mógł szastać pieniędzmi na prawo i lewo. Aż o mało się w tym nie zatracił.

BORYS SZYC

Polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Urodził się w 1978 roku w Łodzi. Jest absolwentem Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie. Od 2001 roku jest aktorem warszawskiego Teatru Współczesnego. Popularność zdobył rolami aresztanta Alberta w filmie "Symetria", antyterrorysty, złodzieja Juliana w "Vinci", policjanta "Kruszona" w serialu "Oficer" oraz szefa kuchni Jerzego Knappe w serialu "Przepis na życie". W 2009 roku nagrał debiutancką płytę z piosenkami - "Feelin Good". Z czasem jego specjalnością stały się komedie - zagrał w "Testosteronie", "Lejdis" czy "Randce w ciemno". Najwybitniejszą kreację w swym dorobku stworzył jednak w filmie "Wojna polsko-ruska" według powieści Doroty Masłowskiej. "Złotego Węża" dla najgorszego aktora zgarnął z kolei za występ w "Kac Wawa". W 2004 roku urodziła mu się córka ze związku z Anną Bareja. Obecnie jest partnerem Justyny Nagłowskiej.

Gwiazda

Krytycy prześcigają się w pochwałach: "Znakomity" albo "To najjaśniejszy punkt tego filmu". Takie oceny otrzymuje Borys Szyc za swoją rolę marszałka Piłsudskiego w poświęconym mu filmie Michała Rosy. I rzeczywiście - aktorowi udało się stworzyć wyjątkowo przekonującą kreację.

- Piłsudski interesował mnie jako człowiek. Chciałem zdjąć ten pomnik z cokołu, odbrązowić, pokazać, że "Ziuk", jak go nazywali, miał wątpliwości, wady, słabości - tłumaczy Szyc w "Gazecie Wyborczej".

A to jeszcze nie wszystko: za tydzień zobaczymy aktora w głośnym filmie Xawerego Żuławskiego - "Mowa ptaków". Natomiast na małym ekranie pojawi się niebawem w trzeciej serii "Watahy". Wszystko wskazuje więc, że gwiazdor jest teraz w najgorętszym okresie swej kariery. A tak niewiele brakowało, by zaprzepaścił wszystkie swe osiągnięcia dla alkoholu.

* * *

Jego rodzice skończyli krakowską Akademię Sztuk Pięknych - matka była projektantką wnętrz, a ojciec scenografem. Po dyplomie przeprowadzili się do Łodzi, gdzie ona zaczęła prowadzić galerię, w której sprzedawała własnej produkcji ubrania i biżuterię. Zarobione w ten sposób pieniądze musiały wystarczyć na wychowanie Borysa - bo ojciec szybko zostawił rodzinę i przeniósł się do Warszawy.

- Mama nie miała ze mną lekko. Wprawdzie uczyłem się dobrze, za to wciąż wpadałem w tarapaty. Wystarczy spojrzeć na moje dłonie, pełne blizn - na nich jest cała historia. Ten palec obciąłem sobie składanym krzesełkiem. Został przyszyty. Ten przeszedł godzinną operację, bo wbiłem sobie kawał drewna i wdało się takie zakażenie, że trzeba było skrobać kość... Mama żyła w ciągłym strachu, że znów coś mi się przydarzy - śmieje się aktor w "Twoim Stylu".

Czasem pieniędzy zarobionych przez mamę nie wystarczało. Kiedy inne dzieci jeździły z rodzicami na wakacje za granicą, Borys z mamą spędzał lato w domku na działce pod Spałą. Przed kolegami chłopak musiał udawać, że ma w domu magnetowid, a wymarzoną motorynkę dostał dopiero wtedy, kiedy mama miała większy zastrzyk gotówki. Dlatego już jako chłopak obiecał sobie, że kiedy dorośnie, ani jemu, ani mamie nie będzie brakowało grosza.

- Od małego robiłem rzeczy, które mi się potem w aktorstwie przydały. Tańczyłem, śpiewałem, brałem udział w konkursach recytatorskich. W liceum z moim przyjacielem Marcinem Nowakiem stworzyliśmy teatr amatorski. Wystawiliśmy jednoaktówkę Sławomira Mrożka - "Serenada". Mieliśmy kamerę Hi8 na kasetki, non stop coś kręciliśmy - opowiada aktor w "Gazecie Wyborczej".

* * *

Kiedy przyszło do wybierania zawodu, Borys machnął ręką na prawo i medycynę, decydując się na zdawanie do szkoły aktorskiej. W tym celu pojechał do Warszawy - i zamieszkał na czas egzaminów u ojca. Początkowo trudno mu było mówić do niego "tato", ale z czasem lody zostały przełamane. Tym bardziej że Borys dostał się bez problemu na akademię i został w stolicy.

- Na studiach jednak żyjesz pod kloszem. Mimo rywalizacji. Właściwie nie wychodzisz ze szkoły. Chodzisz z tańca na akrobatykę, na rytmikę. Jest cudownie: żyjesz, kochasz się w tej szkole, jesz w niej, wszystko się kręci wokół szkoły, tam są największe przyjaźnie i największe miłości, imprezy, akademiki - jesteś jakby w zamkniętym obozie ćwiczebnym - opowiada w magazynie "Logo".

Kiedy koledzy i koleżanki Borysa zderzali się z trudną rzeczywistością po skończeniu studiów podczas szukania pierwszej pracy, do niego szczęście uśmiechnęło się od razu - i dostał etat w stołecznym Teatrze Współczesnym. Początkowo koncentrował się więc na scenicznych występach, z czasem zaczął jednak z powodzeniem grywać w filmach, a nawet w serialach.

- Jedno z pierwszych moich pojawień się na ekranie to był serial "Na dobre i na złe". Daniel Olbrychski zagrał tam starego aktora, ja - jego syna, którego ojciec porzucił, nigdy się nim nie zajmował. Ale choroba ojca zbliżyła go do syna. Od tego momentu Daniel mówił do mnie: "synku". Ja: "tato". Gdy kręciliśmy "Bitwę pod Wiedniem", spędziłem miesiąc w Bukareszcie. Wtedy spisaliśmy cyrograf. Dzwonię do Daniela na Dzień Ojca - śmieje się aktor w "Vivie".

Kolejne sukcesy sprawiły, że Borys zaczął spełniać swój sen o bogactwie: szastał pieniędzmi na prawo i lewo, inwestował w niepewne przedsięwzięcia i wypełniał szuflady domowej komody kolejnymi zegarkami. Nie zapomniał o mamie: ściągnął ją do Warszawy i oddał swoje mieszkanie, by samemu przeprowadzić się do okazałego domu, na strychu którego urządził... salę kinową.

- Był czas, kiedy zaczęło mnie nudzić bycie aktorem, uprawianie tego zawodu. Dotarło do mnie, ile ciągnie się z nim głupoty, idiotyzmu. To przepiękny zawód, dla mnie spełnienie marzeń. Ale świat się zmienił. Aktor spadł do pozycji średniowiecznego komedianta, którego każdy może kopnąć w tyłek. Pomyślałem: Po cholerę to robić? - pyta w"Vivie".

Pieniądze i nuda - być może ta kombinacja sprawiła, że Borys zaczął pić. Paparazzi raz za razem przyłapywali go podchmielonego po wyjściu z jednego czy drugiego klubu. Odbiło się to oczywiście na jego życiu prywatnym: rozstał się ze swoją życiową partnerką Anną Bareją - choć w 2004 roku urodziła się im córka Sonia. Wszystko się zmieniło dopiero wtedy, gdy związał się z Justyną Nagłowską.

- Robiłem wszystko, by mnie zostawiła. Nie chciałem jej ranić, więc zniechęcałem ją do siebie. Powiedziała mi jednak kiedyś: "Nie wierzę, że pod tym wszystkim nie ukrywa się ten fajny i dobry chłopak, którego znałam 15 lat temu. Nie wierzę, że się rozpuścił, rozpłynął w alkoholu. On jeszcze gdzieś tam jest". Jestem jej wdzięczny, że mnie nie porzuciła i we mnie wierzyła - mówi w "Gali".

Niedawno mówiło się, że Borys i Justyna staną na ślubnym kobiercu. Ponoć nawet obrączki już były kupione. Nie doszło jednak do tego - bo aktor ma teraz zbyt wiele pracy. Miejmy nadzieję, że jednak znajdzie czas na własny ślub.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji