Artykuły

"Niemcy" - sztuka, którą warto zobaczyć

Po "Zemście", wystawianej na dużej scenie pod koniec marca gdański Teatr "Wybrzeże" włączył do swego repertuaru kolejną pozycją z kanonu szkolnych lektur. W poprzednią sobotą w Teatrze Kameralnym w Sopocie odbyło się premiera "Niemców" Leona Kruczkowskiego w reżyserii Krzysztofa Gordona, ze scenografią Łucji i Bruna Sobczaków. Nie trzeba chyba wielkiej przenikliwości, by sztuce tej wróżyć raczej mierne powodzenie. Teatralną widownię wypełniać będzie zapewne raz po raz młodzież szkolna. Dorosłym, którzy dra mat ten "przerabiali" w szkole, którzy ma ją za sobą co najmniej jedno wypracowanie na temat postaw przedstawicieli niemieckiego społeczeństwa wobec faszyzmu i wojny, którzy wreszcie znają "Niemców" z licznych, również telewizyjnych inscenizacji, perspektywa ponownego obejrzenia sztuki może nie wyda się pociągająca.

I chociaż nie miejsce tu i nie pora do dyskusji nad doborem repertuaru, refleksją taką wypada się podzielić. Była ona zresztą udziałem większości widzów premierowego przedstawienia, którego pierwsze sceny rozwiały jednak szybko wszelkie tego typu wątpliwości.

Okazało się bowiem, że i "Niemców" można zrealizować inaczej, odczytać bardziej uniwersalnie, a przez to uaktualnić, zachowując przy tym wierność literackiemu tekstowi i nie wypaczając autorskich intencji. Pamiętamy, iż w szkolnej interpretacji utworu Kruczkowskiego, wnikliwej analizie poddaje się obraz niemieckiego społeczeństwa w czasie wojny, rozpatrując stosunek bohaterów do faszystowskiej ideologii i ówczesnej rzeczywistości. Sopocka inscenizacja mocno osadza wprawdzie akcję "Niemców" w realiach wojenno - okupacyjnych, przede wszystkim dzięki kostiumom i muzyce. ale na czoło wysuwa problemy I pytania natury uniwersalnej.

Śledząc bieg wypadków uwalniamy się od obciążeń szkolnych analiz, dalecy jesteśmy również od rozważań nad genezą wynaturzeń i zbrodni oraz upadku kultury niemieckiej, które to kwestie podnosili pierwsi krytycy w latach 50-tych i które były aktualne także w okresie późniejszym. Dramat rodziny Sonnenbruchów staje się dramatem ludzi, uwikłanych w rzeczywistość. Nie można - czego dowodzą właśnie losy bohaterów - odciąć się od niej ani odizolować. Wszelkie bariery, mozolnie budowane przez długie lata (profesor), cała filozofia niezależności od zewnętrznego świata, ucieczki przed nim w sferę nauki bądź sztuki (Ruth) okazują się bardzo kruche. Rzeczywistość wymaga określenia się jednostki wobec niej, rzeczywistość nie toleruje obojętności.

Takie ponadczasowe przestanie zawarte jest oczywiście w utworze Kruczkowskiego, ale nowatorstwo sopockiej inscenizacji polega właśnie na wyłuskaniu ze sztuki tych uniwersalnych elementów przy jednoczesnym odsunięciu na nieco dalszy plan dylematów niemieckiego człowieka wobec hitleryzmu czy problemu "dobrego", "porządnego" Niemca.

Reżyserski zamysł, zmierzający - jak się wydaje - w takim kierunku, powiódł się znakomicie. Krzysztoi Gordon przedstawił nam "Niemców" w dwóch, a nie - jak zakłada sam tekst i teatralna tradycja - w trzech aktach. Skondensował akcję, dokonując pewnych skrótów, co jest zresztą prawie niedostrzegalne i całości wychodzi na dobre. Braku Heiniego, syna Hoppego wcale się nie odczuwa, podobnie jak nie od razu zauważa się znaczne okrojenie roli żydowskiego dziecka. Skrótom towarzyszy pewna umowność.

W kolejnych odsłonach I aktu przenosimy się z komisariatu policji w Generalnej Guberni do salonu w jednym z miast okupowanej Norwegii, a następnie do oberży w miasteczku francuskim. Na sopockiej scenie cały pierwszy akt rozgrywa się wewnątrz oberży -, kabaretu, a zmiany miejsca akcji sprowadzają się do zmian kawiarnianych stolików i oświetlenia. Pierwszy akt (akcja drugiego i ostatniego zarazem dzieje się w mieszkaniu profesora Sonnenbrucha) nasuwa nieodparcie filmowe skojarzenia. Przypominają się znane naszej kinowej publiczności - "Kabaret" i "Jajo węża" oraz ostatni z tej "serii", utrzymany w podobnej konwencji, film Fassbindera "Lili Marleen", nie wyświetlany dotąd na naszych ekranach. Melodia szlagieru pod tymże tytułem pełni rolę leitmotivu i niczym klamra zamyka wy darzenia dramatu. Otwiera je, sącząc się subtelnie, kończy - bardzo mocnym akordem.

Poza słynną "Lili Marleen" Piotr Szalsza wykorzystał w muzycznej ilustracji sztuki jeszcze kilka innych, znanych w dobie okupacji niemieckich przebojów. W świadomości widza łączą się one z konkretnym czasem, mają zatem niemałe znaczenie dla tworzenia określonej atmosfery, budowania nastroju. Współtworzy go scenografia Łucji i Bruna Sobczaków, idealnie przystająca do warunków niedużej sceny, bardzo kameralna, dopracowana w najmniejszych szczegółach, przypisująca ogromne znaczenie świat tu. Podobnie, jak miało to miejsce w "Sonacie widm", wystawionej kilka miesięcy te mu, również ze scenografią autorstwa Sobczaków, blask i mrok, wszystkie cienie i półcienie pełnią - poza estetycznym' - bardzo konkretne funkcje. Po prostu "grają".

"Niemcy" - to kolejny po zaprezentowanej nie tak dawno sztuce "Pieszo", będącej dyplomowym spektaklem adeptów Studium Aktorskiego, rezultat reżyserskich poczynań Krzysztofa Gordona, który dla wybrzeżowej publiczności ciągle jest przecież przede wszystkim aktorem. Trzeba powiedzieć, że rezultat to bardzo udany, szczęśliwie przełamujący schematy, odkrywczy i konsekwentnie podporządkowany pewnej koncepcji. Dlatego też ostatnią premierę Teatru "Wybrzeże" można uznać za sukces reżysera i zespołu aktorów, którzy jego zamysł urzeczywistniają.

O aktorskich kreacjach powiem niewiele ponad to, że wszystkie zasługują na bardzo dobrą ocenę. Z trzema wyjątkami: Stanisław Dąbrowski jako profesor Sonnenbruch (notabene aktor ten obchodzi właśnie 35-lecie pracy scenicznej), Joanna Bogacka jako Ruth i Anna Chodakowska - Berta wypadają bowiem celująco, jeśli po zostać przy szkolnej nomenklaturze. Nie ustępują im jednak pozostali, a wśród nich: Igor Mielczarek (Willi), Barbara Patorska (Liesel), Teresa Lassota (p. Soerensen) i Piotr Suchora (Peters).

Sceptykom, wzbraniającym się przed pójściem do teatru na rzecz tak znaną, jak "Niemcy" warto więc polecić najnowszą inscenizację zapewniając, że dostarczy im ten spektakl wielu niezapomnianych wrażeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji