Warszawa. Stuhr i Szczygieł pozwali skarb państwa za smog
Jerzy Stuhr: - Grałem "Wałęsę w Kolonos". Z powodu ataku kaszlu musiałem upokorzony zejść ze sceny. Mariusz Szczygieł: - Zimą czuję pieczenie w gardle, jakbym się napalił papierosów. Aktor i dziennikarz pozwali skarb państwa za smog w Polsce. Właśnie odbyła się pierwsza rozprawa.
Stuhr, Szczygieł, a także Tomasz Sadlik, który dotąd zasłynął pozwem przeciw bankowi za swój kredyt we frankach, spotkali się w sądzie rejonowym przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Pozwali skarb państwa za zanieczyszczenie powietrza. Ich zdaniem konieczność wdychania smogu narusza ich dobra osobiste, za co żądają zadośćuczynienia w wysokości 5 tys. zł. Wszyscy trzej chcą te pieniądze przekazać na rzecz wskazanych przez siebie organizacji pożytku publicznego.
Stuhr: Powietrze w Polsce mi szkodzi
- Jako aktor i pedagog pracuję głosem. Bywają chwile, gdy ciężko mi dokończyć spektakl - mówił przed sądem Jerzy Stuhr i przypomniał, jak w październiku zeszłego roku grał "Wałęsę w Kolonos" w teatrze Łaźnia Nowa w Nowej Hucie w Krakowie. - Z powodu ataku kaszlu musiałem upokorzony zejść ze sceny, zachłystując się, nie mogąc powiedzieć ani słowa. Od listopada, gdy zaczyna się sezon smogowy, czuję ogromne napięcie, wychodząc na scenę. Za każdym razem nie wiem, czy wytrzymam, czy nie będę musiał przerwać spektaklu z powodu ataku kaszlu. Wspomagam się inhalatorami, wywarem z siemienia lnianego, kupiłem do domu oczyszczacze powietrza, codziennie rano sprawdzam aplikację o stanie jakości powietrza - mówił.
Odniósł się również do nowotworu przełyku, na który zachorował siedem lat temu. - Gdy byłem pacjentem onkologicznym, widziałem na swoim oddziale, jakie diagnozy lekarze stawiali moim współtowarzyszom niedoli. Pacjenci pochodzili głównie z Gliwic, ze Śląska. Zdewastowane klatki piersiowe, płuca, przełyk. Mnie samemu lekarz zalecał, by unikać zanieczyszczenia powietrza. Mówił: "Niech pan wyjedzie na Sycylię, gdzie się pan dobrze czuje". Mam świadomość, że powietrze w Polsce mi szkodzi - mówił Stuhr.
Szczygieł: Od lat czuję pieczenie w gardle, jakbym napalił się papierosów
Przed sądem zeznawał też Mariusz Szczygieł. - Nie palę i nigdy nie paliłem, ale od lat czuję pieczenie w gardle, jakbym napalił się papierosów. Mam wysuszony przełyk, posmak spalenizny w gardle. To trwa całą zimę - mówił. Dodał, że w sezonie grzewczym w swoim mieszkaniu na Powiślu nie może spać przy otwartym oknie czy wywietrzyć pomieszczeń.
- Lekarz dał mi tabletki rozszerzające oskrzela, które przeciwdziałają kaszlowi. Powiedział, że to alergia na pyły w powietrzu - mówił Szczygieł. Zeznawał, że z powodu smogu nie może spokojnie spacerować, uprawiać sportu na zewnątrz, źle śpi. Dodał, że nie ma samochodu, a po Warszawie porusza się głównie pieszo.
- Dużo podróżuję też po Polsce, jeżdżę na spotkania autorskie. Sprawdziłem, że 33 polskie miasta, w których byłem, są na liście 50 najbardziej zanieczyszczonych w Europie według WHO. Zabrze, Katowice, Rybnik, Bielsko-Biała. Ostatnio byłem w Radomsku. Chciałem zwiedzić miasto, wyszedłem na spacer, ale powietrze było takie, że po chwili nie wiedziałem, gdzie się schować - wspominał. I komentował z ironią: - Polska już nie jest w ruinie, odbudowała się. A z problemem smogu ciągle nie możemy sobie poradzić.
Sadlik: Skarb państwa nas oszukuje
Zeznawał też Tomasz Sadlik, krakowianin, który kilka lat temu wytoczył proces bankowi za to, że nie uprzedził go o wzroście kursu franka. Tym razem w sądzie mówił: - Wciąż żyjemy w komunizmie, bo dopuszczalne normy zanieczyszczenia powietrza w Polsce pochodzą jeszcze z tego okresu. Są trzykrotnie wyższe niż w Unii Europejskiej, a i tak ciągle przekraczane. Skarb państwa nas oszukuje.
Sędzia Agnieszka Tulczyńska-Ożga wyda wyrok 1 października. To nie pierwsza taka sprawa. Skarb państwa za smog pozwała też Grażyna Wolszczak. Jej sprawa zakończyła się w styczniu tego roku. Sąd przyznał jej rację i nakazał wypłatę odszkodowania.
