Artykuły

Kopciuszek z lakierem do włosów

"Hairspray" Marca Shaimana w reż. Bernarda Szyca w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej Trójmiasto.

Musical "Hairspray", którego polska prapremiera rozpoczęła nowy sezon w Teatrze Muzycznym w Gdyni, jest barwnie i dynamicznie zainscenizowaną bajką o skromnej dziewczynie, która porywa się z motyką na słońce, by spełnić marzenie.

Nastolatkę Tracy (w tej roli na sobotniej premierze zobaczyliśmy gościnnie występującą w Muzycznym Amal Anani; w kolejnych spektaklach główną rolę zagrają także Barbara Tarczewska i Agata Walczak) natura obdarzyła krągłymi kształtami, ale dziewczyny to nie zraża i postanawia powalczyć o udział w telewizyjnym show tanecznym.

Wspierają ją w tym cudowni rodzice: (Marcin Słabowski (!) jako jej matka Edna i Mateusz Deskiewicz w roli ojca, Wilbura), którzy wierzą w jej talent i stoją za nią murem. Podobnie jak przyjaciółka Tracy, Penny (Iga Grzywacka).

Równi i równiejsi

Ale nie wszyscy w Baltimore, gdzie toczy się akcja, są równie otwarci. Czarnymi charakterami są tu była miss Baltimore i producentka telewizyjna, Velma (Anna Maria Urbanowska) oraz jej śliczna, ale rozkapryszona córka Amber (Beata Kępa) - wschodząca gwiazda tanecznego show, w którym marzy wystąpić Tracy.

Ale ponieważ jest rok 1962, w telewizji niemile widziane są nie tylko osoby z nadwagą, ale przede wszystkim innego koloru skóry. Tracy, która zaprzyjaźnia się z ciemnoskórym Glonem (w tej roli Sharaz Tahir), postanawia zawalczyć o prawa dyskryminowanych mniejszości. I właśnie problem segregacji rasowej i walki o równe prawa dla wszystkich jest równorzędnym - obok przesłodzonej opowieści o Kopciuszku, który wkracza na telewizyjne salony i tam poznaje swojego księcia - tematem "Hairspray".

W klimacie słodkich lat 60. utrzymana jest cała stylistyka spektaklu - pastelowe kostiumy zaprojektowane przez Renatę Godlewską i wpisująca się w ten klimat scenografia Wojciecha Stefaniaka.

Hit scen musicalowych

"Hairspray", który na nowojorskim Broadwayu doczekał się prawie trzech tysięcy wystawień, a na londyńskim West Endzie - ponad tysiąca pięciuset, w Polsce dotąd znany był głównie z wersji filmowej z 2007 r. z Johnem Travoltą w roli matki Tracy (!) i Michelle Pfeiffer, która zagrała ksenofobkę Velmę. Gdyńska inscenizacja "Hairspray", która w sobotę miała prapremierę w Teatrze Muzycznym, to pierwsze w Polsce wystawienie tej sztuki.

Spektakl w reżyserii Bernarda Szyca kładzie nacisk na widowiskowość. Po raz pierwszy w historii wystawień tej sztuki na scenie pojawia się ponad 70 artystów, dzięki którym dynamiczne i rozśpiewane sceny zbiorowe - jak zwykle w Muzycznym - wypadają imponująco.

Obsadzona w głównej roli Amal Anani wokalnie radzi sobie bardzo dobrze, emanuje wdziękiem, skupiając na sobie akcję spektaklu i uwagę widowni. Ale w walce o sympatię publiczności ma potężną konkurencję w osobie Marcina Słabowskiego, który zagrał... Ednę, jej matkę (zgodnie z tradycją obsadzania tej roli, zapoczątkowaną filmową kreacją Travolty). Jego postać łączy w sobie skromność, łagodność i ciepło z pokaźną dawką humoru, a znakomity wokalny duet Słabowskiego i Mateusza Deskiewicza - będący afirmacją dojrzałej miłości, która nikogo nie wyklucza - wyrasta na numer jeden tego spektaklu. W pamięć zapada też zagrzewający do walki o prawa mniejszości song w porywającym wykonaniu Karoliny Trębacz w roli matki Glona.

Gdyński "Hairspray" to co prawda typowo rozrywkowy musical, jakich wiele - z nieskomplikowaną akcją i postaciami oraz łatwym do przewidzenia finałem - ale za to ze świetną muzyką wykonaną przez orkiestrę pod dyrekcją Dariusza Różankiewicza i zagrany z dużym wdziękiem, któremu śmiało można wróżyć wysoką frekwencję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji