Artykuły

Każdy nosi w sobie Zorbę

- Żeby zagrać Zorbę trzeba mieć odpowiednie warunki psychofizyczne. Bez tego nie ma sensu obsadzać aktora w tej superroli. Darek Siastacz i Krzysztof Stasierowski (zagrają na przemian tytułową postać) to doświadczeni aktorzy, którzy przeszli już część swojego życia i ten Zorba w nich tkwi - mówi JAN SZURMIEJ, reżyser "Zorby" na Scenie Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni.

Z Janem Szurmiejem, reżyserem spektaklu Zorba" (premiera 14 lipca na Scenie Letniej w Orłowie) rozmawia Grażyna Antoniewicz:

Czy nosi pan w sobie Zorbę?

- Mam swój wiek, pewne doświadczenie i myślę, że każdy mężczyzna w określonym wieku nosi w sobie Zorbę.

Co to znaczy być Zorba?

- To mieć wolną wolę. Żyć nie przeszłością, tylko przyszłością. To cieszenie się każdą chwilą. Stworzenie w sobie mądrej filozofii, że człowiek rodząc się umiera przez całe życie, ale w chwili ostatecznej, kiedy odchodzi, jeśli przeżył życie właściwie, odchodzi spokojny. Natomiast, jeśli nie potrafił żyć, umiera w bólu i rozterce. Ta dionizyjska filozofia Zorby powinna towarzyszyć nie tylko mężczyznom, ale też kobietom. Powinniśmy cieszyć się z każdej chwili, z promyka słońca. Nieważne są finanse. Liczy się przyjaźń, miłość - to, co łączy ludzi - najszczersze uczucia.

Trudno jest znaleźć aktora, który udźwignąłby taką rolę.

- Żeby zagrać Zorbę trzeba mieć odpowiednie warunki psychofizyczne. Bez tego nie ma sensu obsadzać aktora w tej superroli. Darek Siastacz i Krzysztof Stasierowski (zagrają na przemian tytułową postać) to doświadczeni aktorzy, którzy przeszli już część swojego życia i ten Zorba w nich tkwi. Drugi warunek to ten, że trzeba śpiewać, a oni wywodzą się z Teatru Muzycznego w Gdyni. Znam ich od lat. Każdy z nich zagrał coś ważnego w swoim życiu.

Jakie niespodzianki czekają nas na tej niezwykłej, teatralnej plaży?

- Teatr Letni w Orłowie jest miejscem tak magicznym, że naprawdę trzeba mieć wyobraźnię, żeby go kreować. Na pewno będziemy mieli namiastkę Krety - surowości piasku, kamieni, biel drewna wypłowiałego od wiatru i deszczu. O tyle jest to trudne zadanie dla scenografa Sabiny Bicz, że mamy konkurencję morza i - z drugiej strony - Łazienek. Ale architektura Łazienek została wykorzystana. Mogę zdradzić że pojawi się miasteczko na Krecie, dzwonnice - tyle mogę powiedzieć, a widz sam przyjdzie i oceni, czy była to niespodzianka czy rozczarowanie.

Na zdjęciu: Dorota Lulka i Dariusz Siastacz podczas próby spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji