Artykuły

0 czym marzy wcześniak?

Po najnowszej sztuce Edwarda Redlińskiego, autora głośnej "Konopielki", wiadomo, że pojęcie "wcześniak" wcale nie musi się odnosić jedynie do zbyt wcześnie urodzonego dziecka. Może owym wcześniakiem jest także ktoś, kto na wszelki wypadek już dziś głosi potrzebę nowej, romantycznej ucieczki od cywilizacji bloków mieszkalnych, od sztampy więzów rodzinnych, od banału codziennego wstawania do pracy?...

"Wcześniak" - to sztuka, którą napisał dwunastoletni chłopiec, tkwiący w dorosłym mężczyźnie. Nie powiem tu, że ów chłopiec ukształtował był swoje wyobrażenia o życiu pod wpływem lektury Curwooda czy Karola Maya, bo byłoby to banalne i zbyt proste; faktem jest przecie, że zdarzają się w połowie dorosłego życia konflikty wewnętrzne rozterki, uzasadnione poczuciem niespełnienia, domysłem, że obrało się fałszywą drogę życiową, że można by zacząć jeszcze raz od nowa - i lepiej. Midlife crisis nazywa się to w modnym piśmiennictwie, i wypadnie przyznać, że obserwacje realnych kłopotów życiowych niemałej grupy ludzi musiały lec u podstaw tej teorii. Bohater "Wcześniaka" wyrywa się z domu, z pracy, z narzuconych przez nie rytmów i odruchów, z banalnego i monotonnego otoczenia - dokądś w Bieszczady, po to zapewne, aby wreszcie zrealizować swój sen o swobodzie i pełnym oddechu.

Romantyczne łono natury, pojęte jako przeciwieństwo cywilizacji, prześladuje pisarzy od daty gwałtownego rozwoju miast i początku ery przemysłowej czyli od 200 lat - jest to więc względnie trwały motyw literacki, niekiedy przyjmujący nawet dosyć wątpliwe zabarwienie ideowe. Oczywiście - Redliński nie jest ponurym, reakcyjnym romantykiem. który by takie opozycje (kultura - natura) zechciał rozwiązywać arbitralnie na niekorzyść kultury, nie, on z tego swojego wcześniaka nawet pokpiwa i drwi, i właśnie ta postawa pozwala mu - jako dialektykowi - tym ostrzej widzieć również te treści i rytmy kultury życia codziennego w wielkomiejskim środowisku wielkoblokowym, które mogą obudzić odruch niechęci i sprzeciwu. Zapomina jedynie o jednym: że nuda i udręka, odczuwane przez bohatera, nie są funkcją nacisku, jakie nań wywiera tzw. samo życie, rzeczywiście nader sztampowe, ale przede wszystkim funkcją jego świadomości i kultury wewnętrznej. Jest on już bowiem dość bystry, by odczuć gorset banału i konwencji, ale wciąż jeszcze nie dość bogaty wewnętrznie, by w sobie samym znaleźć odtrutkę, czyli tę drogę do poczucia integralności i niezależności, jaką daje żywa myśl, przeżycie duchowe, słowem - bogate treści wewnętrzne, kształtujące charakter.

Widać więc, że jest "Wcześniak" sztuką może niepełną, może nawet nierówną, ale z pewnością kieruje ona uwagę widza na interesujące aspekty życia współczesnego. Ma ona przy tym kilka innych jeszcze zalet (np. oryginalna struktura czasu scenicznego, dalej dowcip i wdzięk niejednej pointy i obserwacji) - i one sprawią, że "Wcześniak" może liczyć na powodzenie. Tylko na liście dorobku Teatru na Woli - już niemałej - prapremiery tej jednak nie stawiałbym na czołowym miejscu. Przedstawienie toczy się początkowo rytmem bardzo niezdecydowanym, u niektórych aktorów występują kłopoty z tekstem inni traktują swoje wejścia jako popisy solowe. Można by tymi usterkami obciążyć reżysera Janusza Zaorskiego - który, jako filmowiec, nabiera dopiero doświadczeń teatralnych, z drugiej przecie widać zalety poszczególnych scen i rozwiązań sytuacyjnych tak, iż powstaje pewność, że jest to spektakl z rzędu tych, które zapewne dotrą się z czasem. A sam fakt, że mamy jeszcze jedną sztukę na tegorocznej, obfitej liście prapremier, raczej podnosi na duchu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji