Artykuły

Budzą się upiory

Hemingway, opowiadając o "Starym człowieku i morzu", napomknął mimochodem, że jest to, rzecz jasna, reportaż, tylko że w stosunku do wydarzenia faktycznego dość zmieniony. Zmieniony nie w treści, a w formie. Dodał również, że jest reporterem i że właściwie wszyscy, którzy mówią o tym, co się zdarzyło, są takimi samymi reporterami. Tu powołał się na przykład Goi. Goya jest reporterem, powiedział Hemingway, ponieważ on przedstawiał to, co miało miejsce. W Teatrze Na Woli idzie druga premiera: "Gdy rozum śpi...". Jest to rzecz o Goi. Powiedzmy ściślej - reportaż o Goi. Bilety wykupiono na miesiąc z góry, chociaż przedstawienie jest ciężkie i nie dostarcza radości. Sztukę napisał hiszpański republikanin, skazaniec,więzień, zaprzysięgły wróg frankistów, człowiek, który nigdy nie wyemigrowałby ze swego kraju i który o cenzurze mówi, co następuje:

...Ostra cenzura zawsze w sposób oczywisty szkodzi ogólnemu rozwojowi literatury. Jednakże płynność jej kryteriów sprawia, te nie jest ona wcale dla literatury zabójcza. Przeciwnie, gdyby nie istniała cenzura - "Don Kichot z la Manczy" czy "Celestyna" byłyby zapewne książkami miernymi. Literatura krytyczna i walcząca byłaby niemożliwa, bo nie ma prawie czasu czy miejsca, w których nie funkcjonowałyby, pośrednio lub bezpośrednio, naciski cenzorskie...

Cytat ten pochodzi z wydrukowanej w programie wypowiedzi autora dramatu o Goi - Antonia Buero Vallejo, którą kieruje do Polskiej Publiczności. Fakt urzędowania frankistowskiej cenzury nie spowodował, że "Gdy rozum śpi..." możemy porównać z "Don Kichotem", jednakże nie ma to większego znaczenia. Vallejo mówi tam wyłącznie o sobie, a że śmie być może porównywać się z Goyą - jego dobre i słusznie wykorzystane prawo. Goya z powodu długiego żywota przepracował wiele kadencji królewskich jako pierwszy "pędzel" dworu. Jego status nie przeszkadzał tępym bojówkarzom w atakach i napaściach na tego, w czasach Ferdynanda VII, niewątpliwego liberała. Lata Ferdynanda zwane są okresem teokratyzmu absolutnego. Można to rozumieć jak kto chce, w każdym razie Goya na jednym z obrazów przedstawił "absolutnego teokratę" w sposób odrażający, i nawet Vallejo jest dla króla łaskawszy.

Goya - w reportażu historycznym Antonia Vallejo to dokuczliwy a zarazem pełen sprośnych zazdrości staruch, przeżywający ciężko swe kalectwo głuchoty nieszczęśliwiec, który żyje niewygodnie i źle, bo jego program nie pozwala mu zmienić uczciwości na mniej twardą walutę. Goya z utworu Antonia Vallejo znajduje się w sytuacji, której stając się nieuczciwym - nie poprawi, lecz którą - żyjąc konsekwentnie - może jedynie pogorszyć. Nic, a w każdym razie niewiele do zyskania, natomiast do stracenia - wszystko.

Ale, mówi Goya, nie ruszą mnie, nie mogą mnie ruszyć, bo ja jestem Goya.

Interpretacja dramatu Vallejo nie wymaga studiowania biografii Goi, natomiast wymaga znajomości życiorysów Andrzeja Wajdy (reżysera) i Tadeusza Łomnickiego (Goi). Jeśli można powiedzieć, że Goya był reporterem, to można również zaryzykować przypuszczenie, że i w filmach Wajdy jest wyłącznie to, co się zdarzyło, a ściślej, co się zdarza w momencie, kiedy reżyser przystępuje do pracy. Nadto zaś - że filmy i przedstawienia Wajdy mają charakter podmiotowy, co oznacza, że mówią o tym, co się zdarzyło reżyserowi. Dlatego na przykład "Wesele" jest diagnozą Wajdy, która dotyczy mentalności dzisiejszego Polaka, a jeśli zaś nie dzisiejszego, to w każdym razie tego sprzed kilku lat. "Gdy rozum śpi..." z kolei sprawia wrażenie utworu, który dotyczy indywidualności artysty oraz relacji między jego pojedynczą sytuacją a Ideologią, jako celem życia. Trzeba podkreślić, że chodzi wyraźne o ideologię, a nie o taktykę czy doktryny. Przedstawienie Wajdy i Łomnickiego nie pozostawia w tej sprawie żadnych wątpliwości.

Gdy rozum śpi - trwa bezmyślność. Goya doda: budzą się upiory. Goya jednakże daleki był od tego. aby upiory kojarzyć ze skutkami bezmyślności.

Wajda i Łomnicki tezę tę jakby dopowiadają. Przedstawienie jest ciężkie i duszne. Wajda prowadzi spektakl niewidzialną ręka i laik odniesie wrażenie, że to normalna, rzemieślnicza robota. Tak byłoby zresztą w istocie, gdyby nie okoliczność, że Wajda i Łomnicki robią jedynie to, co ich obchodzi. A na tym właśnie polegają różnice po pierwsze między nimi a wielu innymi reżyserami i aktorami, po drugie między rzemiosłem a wypowiedzą i po trzecie wreszcie między doktryną a ideologią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji