Artykuły

Majakowski z variete

Majakowski wystawił "Łaźnię" w Teatrze Meyerholda w roku 1930. Rok wcześnie na tej samej scenie odbyła się premiera "Pluskwy". Związek tych dwóch sztuk jest oczywisty, choć kierunek ataku wydaje się odmienny. To tylko złudzenie. Gdyby Prysipkin, główny bohater "Pluskwy", uniknął zamrożenia i pozostał w swojej epoce, prawdopodobnie przeobraziłby się w Naczdyrdupsa Pobiedonosikowa zmieniając skórę, ubiór, lecz nie zmieniając duszyczki. Sposoby na urządzenie się w życiu bywają różne, ale motywy i efekty pozostają bardzo podobne.

Ten związek dwóch utworów scenicznych Majakowskiego wykorzystano już wielokrotnie "inkrustując" "Łaźnię" fragmentami "Pluskwy" jak w przedstawieniu gorzowskim Andrzeja Rozhina. Mieliśmy nawet "Pluskwę w Łaźni" na scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie. Jednak na takie kombinacje nie poszedł B. Cybulski - reżyser przedstawienia w Teatrze Nowym w Warszawie. Jego spektakl jest pod tym względem klarowny, a atak wymierzony w Pobiedonosikowa. Naczdyrdups to wyraźnie dygnitarz "robiący w kulturze", a jego ambicje i zamiłowanie przypominają gust rzeczników dominanty "nurtu ludycznego" w kulturze wraz z ich apodyktycznością i niechęcią do pobudzania myśli. Wojciech Siemion stworzył Naczdyrdupsa chytreńkiego, łasego na zaszczyty i profity, ale jakby troszeczkę poczciwszego od swoich poprzedników na scenie.

Konsekwentniejszym draniem wydaje się Optymistienko Janusza Bukowskiego - giętki, usłużny i brutalny. Śmieszną, ale i nawet sympatyczną postacią jest Pola Pobiedonosikowa - młodzieżówka pod pięćdziesiątkę o niezmożonym temperamencie, co podkreśliła w tej roli Stanisława Celińska.

Irena Kwiatkowska jak zwykle hojnie obdarzyła swoim talentem komicznym Towarzyszkę (chciałoby się powiedzieć Madame) Underton, zahukaną sekretarkę Naczdyrdupsa. Wojciech Pokora zabawnie wcielił się w postać wścibskiego działacza podobnego do tych. od jakich mrowiło się również i u nas w latach, radosnej twórczości na niwie... Gdzieś zgubili się jakby zażenowani swoją sytuacją robotnicy-studenci i sam wynalazca konstruujący wehikuł czasu, uzależnieni od kliki Naczdyrdupsa. podobnie jak reżyser, którego z cierpiętniczą melancholią zagraj Edmund Fetting.

Reżyser nawiązał wyraźnie do swojego przedstawienia "Łaźni" na scenie teatru w Tarnowie. Także satyryczny kabaret, także wstawki rewiowe, także teatr w teatrze. To całe naiwne variete, jakby przeznaczone dla towarzystwa rodem z "Pluskwy", choć i zwykli widzowie bawili się nieźle. Może dlatego, że zostali najpierw oszołomieni tempem, pomysłami, agresywną muzyką i zdobyci przez aktorów.

W przedstawieniu sprawnym, dobrym aktorsko, wytoczono przeciw szmirze i jej protektorom wielkie działu, które strzelały fajerwerkami pomysłów reżyserskich. Zdezorientowany, oszołomiony widz zaczął się gubić między atakowaną ze sceny szmirą a teatralną rzeczywistością. I pogrążyła go jeszcze w tym oszołomieniu pięknonoga i strojna w strusie pióra Fosforyczna Kobieta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji