Artykuły

Komputer kontra katedra

Praskie Quadriennale Scenografii zderza wyobraźnię artystów z entuzjastami wirtualności - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Najpierw wyrastają przed nami trójwymiarowe, fosforyzujące kolumny, a gwałtowne oderwanie się od ziemi przyprawia o zawrót głowy jak lot odrzutowcem. Szybujemy w chmurach, nagle znajdujemy się w lesie, a potem nad jeziorem. Kalejdoskop zmian i sinusoida emocji jest w czeskiej wirtualnej (VR) prezentacji "360" imponująca, tak jak w innych narodowych ekspozycjach, pokazujących światowe tendencje w teatrze i sztukach wizualnych.

Polskie pałace

W polskiej prezentacji przygotowanej przez Aleksandrę Wasilkowską i Krzysztofa Garbaczewskiego po założeniu gogli i słuchawek podróżujemy przez bazary i pałace utopijnego miasta Aporia. Wyjątkowy jest efekt przechodzenia przez ściany i przepływania przez innych ludzi. Czujemy się jak duchy i może właśnie o to chodzi w wirtualności.

Zastanawia projekcja irlandzka. Stawia fundamentalne pytanie o przyszłość sztuki: oto artysta zasiada przy kominku i symbolicznie wrzuca do ognia papierowe projekty.

- A ja nie wyobrażam sobie, żeby w moich spektaklach zostały użyte wizualizacje lub technologia VR - powiedział "Rzeczpospolitej" Luc Perceval, jeden z najważniejszych reżyserów średniego pokolenia, dyrektor Thalia Theater w Hamburgu, czołowej europejskiej sceny. - Dla mnie teatr jest przede wszystkim szansą spotkania z żywym człowiekiem, widza z aktorami. W teatrze muszę poczuć ludzki aromat, emocje, a po spektaklu iść z zespołem na kawę lub piwo, porozmawiać o tym, co nam nie daje spokoju. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że operowanie technologiami VR wymaga talentu, ale o inny rodzaj zdolności, moim zdaniem, na scenie powinno chodzić, bo w teatrze wolnym od wizualizacji lepiej pracuje wrażliwość i wyobraźnia widza. Oko jest jak skaner, który zapisuje w pamięci milion kształtów dziennie. Jest to jednak zapis niepogłębiony. Dopiero gdy zamkniemy oczy lub podążamy za słowem, przeżywamy ich odbiór na tyle silnie, że umysł mocniej przyswaja taką rzeczywistość.

Luc Perceval był gościem Quadriennale razem ze stałą współpracowniczką, wybitną scenografką Annette Kurz.

- Traktuję pytanie o VR, jak wyrok wydany z góry na to, co z Percevalem robimy - powiedziała żartobliwie "Rz" Annette Kurz. - Sama nie chcę nikogo osądzać, bo każdy tworzy własną sztukę. My pracujemy tradycyjnie, starając się poprzez scenografię wyrazić to, co jest istotą wystawianej sztuki: chodzi o metaforę.

Kurz mówi, jak w 2000 r. przygotowali scenografię do spektaklu w objeździe, dysponując tylko jedną ciężarówką.

- Zdecydowałam się na szybę sześciometrowej długości, o wadzę 600 kilogramów, co przeraziło techników i producentów, ale to była sztuka o tabu, którego istnienia świadomi byli wszyscy członkowie pokazywanej rodziny. Aktorzy musieli grać, podtrzymując tę szybę, by nie upadła, jakby zależał od tego los pokazywanej familii. Szyba była paradoksalnym symbolem transparentności i zakłamania jednocześnie.

W spektaklu "Andromacha" aktorzy grali na wąskim prostopadłościanie, uwikłani w problemy postaci, ubrani w długie suknie, pętające ich nogi. Wzmagało to niebezpieczeństwo upadku na scenę pełną rozbitego szkła. Kurz mówi, że napięcia było jak przy saltach śmierci w cyrku.

W "Wujaszku Wani" wszyscy chcieli tańczyć, ale podłoga była wypaczona, nic do siebie nie pasowało, wszystko musiało być pokraczne.

Mistrzostwem świata była scenografia do "Hamleta". Perspektywę sceny zamykała konstrukcja. Ważyła tonę, bo zawisło na niej 2 tysiące kostiumów!

- Tworzyłam tę instalację dwa tygodnie, komponując kostiumy również kolorystycznie - powiedziała Kurz. Wieloznaczna scenografia wyrażała m.in. historię tysięcy aktorów, którzy grali wcześniej w arcydziele Szekspira.

- Moje wertykalne projekty powstają nie tylko dlatego, że scena w Thalia Theater ma 22 metry wysokości, one wyrastają również z mojego doświadczenia studiów w Strasburgu, gdy każdego dnia, idąc na uczelnię, mijałam strzelistą gotycką katedrę.

Bez smartfona

Izraelczycy zapakowali tablety do marmurowych grobowców, a jeden z Palestyńczyków wypisał na nich imiona zabitych palestyńskich dzieci, co wywołało skandal i interwencję policji. Artyści z Libanu pokazali drewniane palety, na których przemycani są do Europy migranci. Ich zdjęcia na szczycie parkanu prezentują Hiszpanie, a Austriacy w przestrzeni, gdzie głównym motywem są szlabany - pancerz z tyrolskich pierogów. Ma chronić przed atakiem migrantów!

Główną nagrodę Quadriennale Golden Triga dostała Macedonia Północna. Jej prezentacja "Dom opowiada szczerze" oparta jest na panelach z dykty, płachtach papieru i pisaku, z którego pomocą aktorka tłumaczy historię kraju z perspektywy mieszkańców bloku w Skopje. Jest w niej opór przeciw komunistom, emigracja, trzęsienia ziemi, czyli niezawodna od antycznej Grecji opowieść o nieprzewidywalnym ludzkim losie.

Każdy pokaz gromadził tłumy, tymczasem przy ekspozycji Amerykanów, którzy prezentują wszystkie treści w gigantycznych komputerach Mac - świeciło pustkami. Kto wie: może Amerykanie zdobyli się na ryzykowną autoironię, komunikując, że w dobie notorycznego przebywania w wirtualności - atutem teatru jest bezpośredni kontakt człowieka z człowiekiem. Przecież to jedno z nielicznych miejsc, gdzie smartfon i VR zamiast pomagać - przeszkadzają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji