Artykuły

Potęga uczuć

Teresa Budzisz-Krzyżanowska w roli muzy Goethego

Doniosłe chwile w polskim teatrze zdarzają się ostatnimi laty nadspodziewanie rzadko. Mam tedy szczególną satysfakcję powiadamiając państwa, że taka chwila właśnie nadeszła, wraz z pojawieniem się Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej w przedstawieniu "Rozmowa w domu państwa Stein o nieobecnym panu von Goethe" Petera Hacksa, w reżyserii Bogdana Augustyniaka w warszawskim Teatrze Na Woli. Budzisz-Krzyżanowska stworzyła rolę, której nie zawaham się nazwać genialną.

"Rozmowa..." to błyskotliwy, skrzący się dowcipem monolog. Pominąwszy milczącą pokojówkę ma on jedyną bohaterkę, Charlottę von Stein. Czyni ona spowiedź swego życia, zwracając się do męża, wyobrażonego przez... drewniany stojak pod czaprak i siodło. Przedmiotem owego monologu jest poeta Johann Wolfgang von Goethe. Jemu to pani Stein - córka marszałka dworu von Schardta, dama dworu księżnej Amalii, a w końcu żona wielkiego koniuszego sasko-weimarskiego księcia Karola Augusta - ofiarowała wieloletnią "siostrzaną" przyjaźń. Wszechstronnie wykształcona, urodziwa dama, wpajała o siedem lat młodszemu, nieokrzesanemu poecie tajniki dworskiej etykiety. Zachowały się liczne dokumenty, w tym listy obojga, świadczące o tym, że Goethe zapłonął do swej mentorki gwałtownym afektem. Czy z wzajemnością?

Świadkowie czasów wystawiają pani von Stein, matce siedmiorga dzieci, jak najpochlebniejszą opinię. Współczesny niemiecki dramaturg dopuszcza jednak możliwość flirtu. Co prawda niespełnionego. I to nie z winy Charlotty...

Wzorem Tomasza Manna w "Lotcie w Weimarze" sztuka Hacksa ściąga z olimpu genialnego poetę, ukazując jego czysto ludzkie oblicze, niewolne od śmiesznostek, pospolitych słabości, grzechu małostkowości. W zamian daje nam dramaturg trafnie nakreślony portret świadomej swych przewag kobiety. O znacznie wyprzedzającej swą epokę, silnej osobowości. Czyni ją to współ- albo wręcz twórczynią znaczących literackich sukcesów Goethego. Jego natchnieniem i muzą. Takie oznajmienie wychodzi, co prawda, z ust bohaterki, jednak wierzymy jej bezgranicznie. Tym bardziej, że poparte jest to fenomenalnym aktorstwem Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej, napełniającym postać pani von Stein potencjałem prawdy, w którym wiedza i doświadczenie walczą o lepsze z głosem miłości. Przez półtorej godziny aktorka trzyma uwagę widzów na wodzy, z żadnym ani na chwilę nie tracąc kontaktu. Prawdziwe mistrzostwo. Operuje przy tym niezwykle subtelnymi środkami. Z prawdziwą fascynacją patrzyłem, jak nagle zawieszony gest wzbogacał psychologiczny portret granej przez nią heroiny, a nieznaczna zmiana tonacji głosu uświadamiała z nagła siłę drzemiących w niej uczuć. Nawet nie siłę, a potęgę uczuć!

By być w zgodzie z sumieniem, naszym czytelnikom, a potencjalnym widzom, winienem jeszcze ostrzeżenie. Dla tak urzekającej kobiety, jaką wykreowała Teresa Budzisz-Krzyżanowska, nie tylko esteta, mędrzec i tajny radca dworu von Goethe ma prawo ze szczętem stracić głowę!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji