Artykuły

Sprawozdanie teatralne

TEATR POLSKI. "Aszantka" Włodzimierza Perzyńskiego, komedja w 3-ch aktach. Reżyserja: Wiktor Biegański. Dekoracje: Stanisław Śliwiński.

Włodzimierz Perzyński ma ustaloną już przed ćwierćwiekiem markę w komediopisarstwie polskiem, Jego "Lekkomyślna siostra", "Aszantka", "Idealiści", wreszcie "Szczęście Frania" z r. 1909-10 były to sztuki, cieszące się zasłużonem powodzeniem ze względu na serdeczność swoją, doskonałość typów, werwę pisarską autora.

Wznowienie "Aszantki" przez "Teatr Polski" jest o tyle uzasadnione, że dzieje dzikiego dziewczęcia z Powiśla, obłaskawionego przez miłośnika nowych wrażeń erotycznych, jako świadectwo rozkładu całej tej warstwy są aktualne w dniu dzisiejszym.

Władka, córka dozorcy z Powiśla, wpada w oko staremu lowelasowi, baronowi Kręckiemu, który ją podsuwa swemu pupilowi knajpianemu, młodemu obywatelowi ziemskiemu Łońskiemu. Ten ją wprowadza w świat, bierze na utrzymanie, doczeka się jednak chwili, gdy Władka, obrzydziwszy go sobie, zacznie działać na własną rękę, przyznając wyższość kelnerowi Franiowi nad jurnym obywatelskim trykiem, z którym miała dotąd do czynienia. Po pewnym czasie zostaje słynną kokotą na bruku warszawskim, zrujnowany natomiast, zawiedziony w miłości swojej i zdyshonorowany ziemianin pali sobie w łeb.

Perzyński z upodobaniem kreśli przemiany duchowe dzikiego dziecka Powiśla od skromnego i zastraszonego dzięwczątka do czelnej i butnej kokoty, świadomej swej władzy, szczycącej się niemal swą pozycją. Porastającej w pierze Aszantce przeciwstawi jej ofiarę, owego młodego ziemianina Łońskiego, który się stacza coraz niżej i nie mogąc znieść swego ostatecznego upadku, kończy samobójstwem.

Perzyński w dosadnych barwach maluje nam rozkład moralny, zgniliznę tej całej warstwy, zużywającej kapitał społeczny w postaci majątków ziemskich, na dogodzenie swym kretyńskim zachciankom królowania w knajpach i upędzania się za "dziewczynkami". Nie zostawia suchej nitki ani na ziemianinie, ani, przyznać trzeba, ca owem dziecku Powiśla, wzniesionem na szczyty kultury kokociej przez pedagogję erotyczną takich przedstawicieli inteligencji jak ów tępak i dureń - Łoński Sztuka naogół zaciekawia swoim brutalnym realizmem, który przypomina Zapolską z "Panny Maliszewskiej", tylko że Zapolska, obnażając moralność uprzywilejowanych w pozycji życiowej i potworność zniekształceń psychicznych, wywołanych przez nędzę, potrafi się jednak dopatrzeć w suterenach zarodów nowego i wartościowego życia, podczas gdy Perzyński, przedstawiając całą galerię typów różnych warstw i sfer nigdzie nic widzi żadnego oparcia, żadnej tamy dla swego pesymizmu społecznego.

Dlatego to "Aszantka" jest komedią o swoistym charakterze i epilogu tragicznym nie dla głównej wprawdzie bohaterki, niemniej jednak w całości jest posępnym obrazem rozkładu społecznego dokonywającego się pod pozorami używania życia w salach restauracyjnych Warszawy, w kasynach Monaco, czy nad lagunami Wenecji. Satyra Perzyńskiego choć ostra i do tkliwa nie ma jednak w gruncie rzeczy żadnej tendencji społecznej, jest uciesznym obrazem gałgaństwa ludzkiego u góry i na dole, beztroskiem pasorzytowaniem dobrego humoru na rachunek zarówno komedji jak i tragedji człowieka, folgą pesymistycznej bezradność i złośliwej ironji, która jak bumerang wraca do nadawcy i o drogę pyta.

Sztukę wystawiono naogół starannie i stylowo z zachowaniem wszelkich nawet archaizowaych nieco szczegółów obyczajowych i "realjów" epok: (aż do lamp naftowych i dzwonków szarpanych, choć elektryczność, jeśli się nie mylę, nie czekała już wtedy na swego Kolumba). Irena Eichlerówna w roli Władki miała doskonałe momenty w akcie drugim i trzecim, słabszą była natomiast w akcie pierwszym w roli oswajanego dopiero dzikusa (przypominała zbytnio Romanównę z "Pigmaljona"). Świetną partnerką Eichlerówny była Zofja Tatarkiewicz-Noskowska, która z drobnej roh Violi, przyjaciółki Władki, uczyniła swego rodzaju majstersztyk gry aktorskiej. Z ról męskich na wyróżnienie zasługuje Władysław Grabowski w wymarzonej dla siebie roli starego lowelasa- Kręckiego. Franciszek Brodniewicz - doskonały w roli kelnera Franka, Kazimierz Fabisiak w rob wuja Bratkowskiego. Najpoważniejsza z ról męskich Łońskiego w ujęciu Jana Kreczmara wypadła dość sztywno i bezradnie. Z drobniejszych ról przednio wywiązali się ze swego zadania: A. Bogdańska, A. Socha, J. Piechelski, K. Justjan. Reżyserja Wiktora Biegańskiego celowa i przemyślana. Dekoracje Stanisława Śliwińskiego świetnie dostosowane do całości sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji