Artykuły

Anna Dymna nie opuszcza teatru bo kocha go... jak męża

Gwiazda. Miała zaledwie 26 lat, kiedy została wdową. Wiesław Dymny pozostał jednak na zawsze jej największą miłością. Spokój i bezpieczeństwo znalazła dopiero w trzecim małżeństwie z Krzysztofem Orzechowskim. Dziś spełnia się jako aktorka i filantropka.

Miała zaledwie dziewiętnaście lat, kiedy będąc na pierwszym roku krakowskiej PWST, wystąpiła po raz pierwszy na scenie. Było to pół wieku temu

- 27 marca 1969 roku. Zagrała Isię w "Weselu" Wyspiańskiego według Lidii Zamkow. Występ spotkał się z entuzjastycznymi recenzjami. "Isia to sam czar, uroda, młodość, wdzięk" - pisano. Nic dziwnego, że to właśnie na scenie czuje się dzisiaj najlepiej.

- Teatr jest dla mnie trochę jak mąż. Przecież może mieć gorsze dni, źle się czuć, mieć nawet jakiś wypadek czy zachorować, czasem gorzej cię potraktuje. Ale przecież nie opuszcza się go z takich właśnie powodów, jeśli się naprawdę kocha - wyznaje w Onecie.

Talent po dziadku

Naprawdę nazywa się Małgorzata Dziadyk. Jej mama była ekonomistką i pracowała w biurze. Tata był inżynierem lotnictwa . Mimo to w ich domu nigdy się nie przelewało. Szynka pojawiała się u Dziadyków tylko na święta, jajka - w niedziele, a czekoladę Małgosia dostawała tylko na imieniny i musiała się nią dzielić z braćmi.

- Całe moje dzieciństwo to Młynówka, rzeczka, której już nie ma, nad którą chodziliśmy na pijawki i jeździliśmy na łyżwach, gdy zamarzała. Wychowywałam się z siedmioma chłopakami, więc miałam takie dzikie dzieciństwo - śmieje się aktorka w "Vivie".

Tata Małgosi był zapalonym motocyklistą. Dlatego kiedy tylko robiło się ciepło, zabierał rodzinę na wypady za miasto. Mama siedziała na siodełku, dzieci w przyczepie i wyruszali nad Rabę czy Dunajec. Zbierali grzyby i łowili ryby. A wieczorem śpiewali ulubione piosenki.

Talent artystyczny Małgosia odziedziczyła po dziadku Janie. Był nauczycielem polskiego, ale pisał wiersze i grał na skrzypcach. Z kolei sąsiadem Dziadyków był aktor Jan Niwiński. Ponieważ prowadził próby teatralne z młodzieżą, zaproponował córce Dziadyków, by do niego dołączyła. Od razu dostrzegł w niej talent, dlatego kiedy po maturze złożyła papiery na psychologię, wrzeszczał na całą kamienicę: "Nie po to włożyłem w ciebie tyle pracy, żebyś teraz uciekła! Masz być wielką aktorką! Inaczej zamorduję!".

Od policzka do ołtarza

Małgosia nie miała więc innego wyjścia. Skończyła krakowską PWST i już jako Anna zaczęła występować w teatrze. Potem upomniał się o nią film. W 1971 roku pojawiła się na planie komedii "Pięć i pół bladego Józka". Pewnej nocy w pałacyku w Łącku, gdzie mieszkała ekipa, ktoś urządził sobie mecz ping-ponga. Ponieważ prośby o ciszę nie skutkowały, Anna uderzyła w twarz pomysłodawcę rozgrywek. Ten nie zastanawiając się długo, oddał policzek. Następnego dnia przyniósł jednak kwiaty na przeprosiny.

Tak Anna poznała Wiesława Dymnego - aktora, poetę i gwiazdę krakowskiego kabaretu Piwnica pod Baranami. Jego bezczelność ją zafascynowała i rok później para wzięła ślub. Do urzędu stanu cywilnego aktorka poszła w króciutkiej spódniczce, długich butach i skórzanej kamizelce, którą własnoręcznie uszył dla niej przyszły mąż.

Małżonkowie zamieszkali na strychu jednej z krakowskich kamienic, który należał do Dymnego. Wspólnie zrobili remont pomieszczenia - razem murowali, malowali ściany i robili meble. Dla odpoczynku kupili dwa rowery i jeździli na nich po mieście.

-Życie z Wiesiem było balansowaniem nad przepaścią. Na początku myślałam, że nie dam rady. Potem zrozumiałam, że niezależnie od tego, co się będzie działo, warto z nim być. Trzy dni z Wiesiem trzeźwym rekompensowały mi cały miesiąc, kiedy gdzieś znikał i musiałam go szukać - wspomina Anna w "Rewii".

W 1977 roku zaczęło się pasmo nieszczęść, które dotknęło Dymnych. Najpierw nie wiedzieć czemu spłonął strych, na którym mieszkali, w wyniku czego większość dorobku artystycznego poety spłonęła. Rok później Anna znalazła męża martwego w odnowionym mieszkaniu. Zmarł niespodziewanie na zawał, czyniąc tym samym ze swej żony wdowę w wieku 26 lat.

Szczęśliwi rozbitkowie

Trzy miesiące później Anna jechała na plan filmowy na Węgrzech. Po drodze doszło jednak do wypadku, w wyniku którego aktorka doznała poważnego urazu kręgosłupa. Groziło jej inwalidztwo, ale dzięki znajomym poznała fizjoterapeutę Zbigniewa Szotę, który postawił ją na nogi. Gwiazda przy okazji zakochała się w przystojnym rehabilitancie. Para wzięła ślub i w 1985 roku urodził się jej syn Michał.

- Długo nie mogłam zajść w ciążę. Michał jest najwspanialszym prezentem, jaki dostałam od życia. Mimo że w czasie ciąży utyłam 30 kilogramów. Z wiotkiej dziewczyny stałam się sobą - mówi aktorka w "Rewii".

Po sześciu latach małżeństwo Anny i Zbigniewa rozpadło się. Fizjoterapeuta nie potrafił zaakceptować artystycznego trybu życia żony. Wyjechał do Niemiec. Wszystko wskazywało, że aktorka będzie sama wychowywać syna, na początku lat 90. poznała jednak Krzysztofa Orzechowskiego, w tamtym czasie reżysera w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie. - Byłam przekonana, że z nikim się już nie zwiążę. Miałam małe dziecko, dużo pracowałam. Zdarza się jednak, że po niepowodzeniach małżeńskich spotykamy podobnych do nas rozbitków - mówi aktorka w "Rewii".

I okazało się, że Krzysztof Orzechowski to właśnie ten mężczyzna, który zapewni Annie spokojne i szczęśliwe życie. Para zamieszkała w podkrakowskiej Rząsce, w domu z ogrodem, w którym często można zobaczyć pracującą aktorkę.

W ostatnich latach Anna Dymna dała się poznać jako filantropka. Z powodzeniem prowadzi fundację Mimo Wszystko i organizuje Festiwal Zaczarowanej Piosenki. Działalność charytatywna przynosi jej tyle samo satysfakcji, co gra w ukochanym Starym Teatrze.

- Słuchania człowieka, mówienia do niego, przekazywania uczuć uczyli mnie w teatrze najwięksi artyści: Jerzy Jarocki, Konrad Swinarski, Jerzy Grzegorzewski. Oni też nauczyli mnie bycia tolerancyjną, niepotępiania nikogo - tłumaczy aktorka w "Vivie

BIOGRAFIA

POLSKA AKTORKA TEATRALNA, FILMOWA I TELEWIZYJNA. Jej rodzina

od strony matki pochodziła z Kresów. Rodzice poznali się podczas studiów w Krakowie. Urodziła się w Legnicy w 1951 r., gdzie jej matka pojechała w odwiedziny do przesiedlonej z Kresów rodziny. W 1973 ukończyła studia w PWST w Krakowie i związała się ze Starym Teatrem, gdzie występuje z powodzeniem do dzisiaj. Popularność przyniosły jej role filmowe- niesfornej wnuczki Kargula i Pawlaka z "Nie ma mocnych", sprytnej szlachcianki z "Janosika" i hrabianki Barskiej z "Trędowatej". W 2002 r. zainicjowała odbywający się w niedzielne przedpołudnia Krakowski Salon Poezji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, który odbywa się do dziś. Rok później założyła w Krakowie fundację Mimo Wszystko, która zajmuje się niepełnosprawnymi intelektualnie. Od 2005 organizuje Festiwal Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty w Krakowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji