Artykuły

Prima aprilis Glińskiego, czyli tajemnicza dyrektor Gmyz w Instytucie Teatralnym

Czy to Prima Aprilis? Pierwszego kwietnia minister Gliński ogłosił, że Instytut Teatralny ma nowego dyrektora. Nie podał jednak nazwiska tej osoby. Pracownicy jednej z najważniejszych polskich instytucji kultury cały dzień przepracowali nie wiedząc, komu podlegają - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

W końcu okazało się, że tajemniczą nową szefową jest Elżbieta Wrotnowska-Gmyz. Z wykształcenia - teatrolożka, z zawodu menadżerka kultury, politycznie - kandydatka PiS na radną Warszawy w ostatnich wyborach, prywatnie - małżonka Cezarego Gmyza, korespondenta PiS-owskiej TVP w Berlinie ocierającego się w swojej działalności to o groteskę, to o żenadę.

Wcześniej ministerstwo zdecydowało się zrezygnować ze współpracy z dyrektor Dorotą Buchwald, mimo protestów ludzi teatru. W grudniu nie udało się resortowi rozstrzygnąć ogłoszonego na ostatnią chwilę konkursu na jej następcę.

Gliński a Instytut Teatralny

Zagrożony dziś błazenadą Glińskiego Instytut Teatralny łączy artystyczne ambicje z najlepszymi tradycjami pracy u podstaw. Jego działania podtrzymują polskie życie teatralne w ważnych społecznych kontekstach. Instytut to nie tylko świetne wydawnictwo i biblioteka, ale też programy wspierające edukację w małych ośrodkach, objazdy przedstawień po mniejszych miastach, w których brak scen. Instytut to również rzadki w polskim życiu publicznym przykład pluralistycznej, otwartej instytucji - to owocuje zaufaniem środowiska. Poprzedniczka Wrotnowskiej-Gmyz - Dorota Buchwald - umiała krytykować politykę kulturalną zarówno rządu PiS, jak i opozycyjnych samorządowców, gdy zagrażała polskiemu teatrowi.

O Elżbiecie Wrotnowskiej-Gmyz

Niesprawiedliwie byłoby jednak sprowadzać postać Elżbiety Wrotnowskiej-Gmyz do nazwiska jej męża. Pracowała już przed laty w Instytucie Teatralnym, współtworzyła z Maciejem Nowakiem festiwal Warszawskie Spotkania Teatralne, była doradczynią ministra Bogdana Zdrojewskiego z PO, a ostatnią dekadę w Narodowym Centrum Kultury - nie tylko pod rządami PiS.

Nie musi okazać się komisarzem politycznym, może okazać się sprawną menadżerką. Może jakoś dogada się z pracującą w placówce ekipą świetnych fachowców. Ale trudno o gorszy przykład złych praktyk zarządzania niż zagranie Glińskiego. To nie wróży dobrze przyszłości Instytutu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji