Artykuły

Arystokrata na ekranie, dżentelmen w życiu

W połowie lat 90., IGOR ŚMIAŁOWSKI, choć teatr kochał nade wszystko, rozstał się z nim. - Niektórzy ktorzy marzą o tym, by umrzeć na scenie. Ja nigdy takich marzeń nie miałem. Uważam, że zrezygnowałem w samą porę. Nagrałem się już dosyć - powiedział.

W skrócie

Urodzony: 20 czerwca 1917 roku w Moskwie

Znany: Debiutował w Zakazanych piosenkach. Ważne filmy: Młodość Chopina, Stawka większa niż życie. Znachor, Chłopi, Kariera Nikodema Dyzmy, Dolina Issy, Cudzoziemka, Dekalog 4., Dom (ostatnia rola) Zmarł: 16 czerwca 2006 roku w Warszawie.

Za cztery dni obchodziłby swoje urodziny. Niestety los chciał inaczej. Już nigdy nie zobaczymy na ekranie ani w teatrze najwytworniejszego z polskich aktorów. Nie usłyszymy żadnej smakowitej anegdoty o aktorach, tak wybornie przez niego podawanych.

Igor Śmiałowski urodził się w Moskwie. Później rodzina powróciła do Wilna, skąd pochodziła. Jego ojciec był lekarzem, ale pan Igor nie chciał iść w jego ślady. Marzył o studiach malarskich, dlatego po maturze wstąpił na Wydział Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie. Niestety wybuch wojny przekreślił te marzenia, nie usłyszeliśmy o znanym malarzu Igorze Śmiałowskim, natomiast o znanym aktorze - tak.

Niezrównany mistrz anegdoty

Właśnie w czasie wojny rozpoczęła się jego kariera sceniczna. W 1940 roku ukończył tajną szkołę aktorską - Studio Dramatyczne w Wilnie. Debiutował 2 października 1940 roku w wileńskim kabarecie literacko-artystycznym Ksantypa i pozostał tam do 1941 roku. Potem był w Lutni. Związany z oddziałem AK, musiał w 1945 roku uciekać z Wilna.

Po drugiej wojnie światowej swoje sceniczne losy związał z teatrami: Miejskim w Białymstoku, Starym w Krakowie, Śląskim im. Wyspiańskiego w Katowicach, Syrena w Łodzi, a później z warszawskimi Narodowym, Komedią i Polskim. W Teatrze Narodowym pracował najdłużej, bo aż 21 lat. Z tym też teatrem wiąże się dramatyczne wydarzenie. Podczas spektaklu Odezwa na murze Anny Świrszczyńskiej wpadł do źle zabezpieczonej zapadni. W efekcie złamał obie nogi i doznał poważnego urazu kręgosłupa. Przez 9 miesięcy chodził w gipsie. Potem przez rok w kolejnych sanatoriach walczył o odzyskanie zdrowia. Wbrew rokowaniom lekarskim udowodnił, że żelazna konsekwencja i wiara czynią cuda. Po latach morderczych ćwiczeń wrócił do pełnej sprawności. Przestał utykać, odrzucił laskę, zdjął gorset.

Swego czasu Jerzy Waldorff napisał o nim, że był dyżurnym arystokratą teatru w PRL. Również na ekranie pan Igor z reguły grywał ludzi szlachetnie urodzonych. Był księciem (Lalka), innym razem hrabią (Czyński w Znachorze, Rostocki w Karierze Nikodema Dyzmy), w najgorszym razie dystyngowanym dyplomatą lub oficerem wysokiej rangi (generał Chwościk w Sto koni do stu brzegów). Ale na ekranie debiutował rolą hitlerowca w Zakazanych piosenkach. I w drugim swoim filmie Ostatni etap też zagrał oficera SS. Po raz ostatni pojawił się na ekranie w 2000 roku w roli specjalnie dla niego napisanej - hrabiego Alfreda Bizanca w ostatniej części serialu Dom.

Był mistrzem anegdoty. Lubił opowiadać zabawne historie z życia teatru. Oto jak wyglądało jego spotkanie z Hanką Ordonówną. Jako nowy aktor w zespole przedstawiał się starszym kolegom. Gdy wszedł do garderoby Ordonki, ona akurat się przebierała i zobaczył ją w stroju Ewy. Wyjąkał "przepraszam" i umknął do bufetu. Po chwili pojawiła się tam pani Hanka. "Nagą już mnie kolega podziwiał, ubrana wyglądam chyba nie gorzej?" - usłyszał.

O nikim nie powiedział nigdy złego słowa

Inna legenda głosi, że pan Igor przyczynił się do debiutu 3-letniej wówczas Mai Komorowskiej. Dziewczynka z mamą, aktorką, przyszła na próbę do teatru. Grzecznie bawiła się za kulisami, w końcu zaczęła się nudzić. Zobaczył to pan Igor, nie namyślając się długo, wziął ją na ręce i wniósł na scenę. Maja, jak na przyszłą aktorkę przystało, zaczęła tańczyć, po czym elegancko ukłoniła się reżyserowi. Jeśli chcą Państwo poznać anegdoty jego autorstwa, proszę sięgnąć do tomów Igraszki z Melpomeną, swoje wspomnienia aktor zamieścił w książce Cała wstecz.

W połowie lat 90., choć teatr kochał nade wszystko, rozstał się z nim. - Niektórzy aktorzy marzą o tym, by umrzeć na scenie. Ja nigdy takich marzeń nie miałem. Uważam, że zrezygnowałem w samą porę. Nagrałem się już dosyć - powiedział. Wielokrotnie był nagradzany i odznaczany: m.in. otrzymał Odznakę 1000-lecia, Krzyż Oficerski. W 2004 roku uhonorowano go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Był bardzo szczęśliwym mężem i ojcem. Jego małżeństwo z panią Dasią (nie była związana z teatrem) uchodziło za absolutnie wyjątkowe. Często jeździli do Hiszpanii, by odwiedzić mieszkającą tam córkę Joannę.

- Igor nigdy o nikim nie powiedział złego słowa - mówią jego koledzy aktorzy. - Wrażliwy, uroczy, delikatny, koleżeński. Nie ma już takich ludzi. Był ostatnim dżentelmenem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji