Artykuły

Zygmunt Hübner. Wspomnienie (23.03.1930-12.01.1989)

Minęło 30 lat od śmierci Zygmunta Hübnera, wybitnego artysty teatru, znakomitego reżysera i dyrektora, aktora, dramaturga, publicysty, pedagoga.

Wielka szkoda, że nic można dzisiaj odwołać się do Jego opinii, wysłuchać przenikliwej oceny wydarzeń kulturalnych lub politycznych, obejrzeć wyreżyserowanego przez Niego przedstawienia, które byłoby próbą scenicznej materializacji problemów, z jakimi zmaga się współczesna widownia.

Zygmunt Hübner zapisał się we wspomnieniach jako człowiek niezwykle uczciwy, twórca o budzących podziw niezłomnych kwalifikacjach etycznych, racjonalista, który uruchamiał metafizyczną maszynerię teatru świadomy celu swoich działań. Gdyby kierował dzisiaj jakąś artystyczną instytucją, byłaby ona dla nas niewątpliwie punktem odniesienia.

W "Deklaracji programowej" dla Teatru Powszechnego napisał m.in.: "Teatr Powszechny stawia sobie za cel nadrzędny realizację repertuaru współczesnego, który wyraża poglądy zespołu artystycznego Teatru na temat podstawowych problemów moralnych, społecznych i politycznych, jakie nurtują nasz kraj. Teatr Powszechny wypowiada się w obronie wolności narodu i jego tradycji niepodległościowych, ideałów demokracji i poszanowania praw jednostki. (...) Teatr Powszechny z racji swego istnienia i świadomego wyboru dba o to, aby jego wypowiedź była jasna i zrozumiała dla każdego widza. Szacunek dla publiczności jest wytyczną jego działania". Te idee przyświecały Mu przez cale życie zawodowe, to reżyserskie i to drugie, równie ważne - dyrektorskie.

Zygmunt Hübner czterokrotnie zasiadał w dyrektorskim fotelu: jako młody człowiek objął kierownictwo artystyczne Teatru Wybrzeże w Gdańsku, przez jeden sezon zarządzał Teatrem Polskim we Wrocławiu, doprowadził do rozkwitu Stary Teatr w Krakowie, by wreszcie stworzyć na nowo Teatr Powszechny w Warszawie, który dziś nosi Jego imię. We wszystkich instytucjach zapraszał do współpracy najwybitniejszych aktorów i reżyserów, budował szczególną wspólnotę twórców, która musi wywiązać się z zadań, jakie przed nią stoją.

Teatr traktował jako służbę społeczeństwu, które w działaniach artystycznych szuka odpowiedzi na dręczące pytania i wątpliwości, pragnie pozyskać wiedzę o sobie samym, a czasem otrzymać dar inteligentnego śmiechu, który pozwoli na chwilę wytchnienia. Tę uprzywilejowaną rolę teatr mógł odegrać, spełniając najwyższe standardy profesjonalne, szanując publiczność i wszystkich członków teatralnej rodziny.

Kierowanie placówką kulturalną w PRL-u nie było zadaniem prostym, władze miały konkretne oczekiwania wobec artystów - "inżynierów dusz". Dla Zygmunta Hübnera teatr był całym życiem, traktował swoją działalność jak misję, dbał o powierzony jego pieczy publiczny majątek, otaczał troską ludzi pracujących pod Jego kierownictwem, ale chociaż teatr był miłością i pasją, nigdy nie przekroczył granic kompromisu, nie zdradził wyznawanych ideałów. Jeżeli nie mógł realizować swojej wizji, wolał odejść.

W 1974 r. napisał ironiczny felieton pod tytułem "Literatura ojczysta": "Około świąt Bożego Narodzenia przyszedł do mnie Pan dyrektor Kowalski i oświadczył, że chce grać Kordiana (w mojej reżyserii, rzecz jasna) i że chce porozmawiać o Kordianie. (...) Zaczęliśmy od szczegółów, miejsc różnych niejasnych, zwrotów, powiedzeń - aż doszliśmy do scen, sytuacji niektórych i pokazało się, że jednak trzeba, abym >>Kordiana<< przeczytał. (...) Przeczytałem więc Kordiana świeżo, zaraz tego samego wieczoru, czasu bowiem zostało niewiele i wyznać muszę, żem go odłożył z uczuciem rozczarowania. (...) Skoro jednak podjąłem się >>Kordiana<< reżyserować, pomyślałem, że nie trzeba, abym więcej do niego zaglądał, bo może mi to jedynie własną wizję zamącić. Słuszniej będzie, abym wpierw własną stworzył koncepcję, a potem dopiero Kordiana do niej przymierzył. (...) Aktorzy mówią na mikrofony. W scenie z Violettą ostry erotyzm. Kordian nago. (...) Gwałtowność, okrucieństwo. (...) Opuszczenie przydługiej rozmowy Cara Aleksandra z Wielkim Księciem, która dramaturgicznie wcale się w utworze nie tłumaczy (kogo dziś obchodzą rodzinne spory Romanowych?!), wymaga zaś tradycyjnego aktorstwa, wyjdzie >>Kordianowi<< tylko na dobre".

Brak nam dzisiaj Jego mądrej ironii i zdrowego rozsądku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji