Artykuły

Samouczek antyreżyserii wg Mościckiego

Po katastrofie "Tartuffe'a" ze Starego Teatru można opracować mały podręcznik antyreżyserii. Jest tyle wspaniałych tekstów, które aż się proszą by je spartolić. Oto kilka podstawowych chwytów - podpowiada Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Jest taka stara anegdota z Leonem Schillerem w roli głównej oraz reżyserem powiedzmy X, w pobocznej. Ten doczekał się krótkiego komentarza wielkiego reżysera: "To ten, co położył Dulską". Zjadliwość słów Schillera polegała na tym, że sztuka Zapolskiej uchodzi w naszym teatrze za niezatapialny okręt.

Po katastrofie "Tartuffe'a" ze Starego Teatru zabrakło Schillera, który podsumowałby Mikołaja Grabowskiego. Tę sztukę Moliera wystawia się z niezmiennym sukcesem, temat aktualny zawsze, tekst napisany genialnie. Nie ma czego zepsuć. A jednak... Po tym "Tartuffie" można opracować mały podręcznik antyreżyserii. Jest tyle wspaniałych tekstów, które aż się proszą by je spartolić. Oto kilka podstawowych chwytów:

1. Wyrwij wielki tekst z jego pierwotnego otoczenia. Zmień na gorsze. Szlachecki dworek niech będzie blokowiskiem, królewski dwór gangsterlandem, jak było u Jana Klaty w "Fanta$ym" i u Mai Kleczewskiej w "Makbecie".

2. Daj znać, co myślisz o najnowszej historii. Podmień konfederatów barskich na akowców mordujących Żydów i obdzierających trupy, jak to uczynił Michał Zadara w "Księdzu Marku". O poziomie artystycznym nie mówimy, bo ideologia ważniejsza jest przecież od scenicznej wartości.

3. Jeśli wystawiasz dobrze napisany tekst, a uważasz, że autor jest głupszy od ciebie, albo nie dorósł do naszych czasów - rżnij Walenty, Bóg się rodzi. Wyrzynaj całe sceny, likwiduj postaci jak Piotr Kruszczyński w "Makbecie" z Teatru Polskiego. Albo inaczej - dopisz coś od siebie, jak Kleczewska w "Śnie nocy letniej". Niszcz bez pardonu strukturę oryginału, jak Jarzyna poradził sobie z "Doktorem Faustusem". Nic to, że na scenie masz bzdet. ZAiKS sypnie tantiemą za adaptację.

4. Masz sztukę napisaną wierszem? Won z wierszem, tylko prawda się liczy! I cóż z tego, że w "Tartuffie" wiersz jest aktorską partyturą, że ta niby-proza niweczy logikę dialogu, że odbiera emocjonalne napięcie takiemu Słowackiemu, co widać i u Klaty, i u Zadary.

5. Bądź nowoczesny - ubierz Moliera po naszemu, precz z żabotami, koronkami. Widz rozumie tylko to, co teraz. Dodaj didżejską oprawę muzyczną w miejscach, w których niepotrzebna jest muzyka. Jeśli - jak Grabowski do Moliera - zabierzesz z domu kilka płyt, które akurat wpadły ci w ręce - to też OK. Byle coś brzęczało w tle.

Jest też antyrada. Zagraj tekst w historycznym kostiumie, w całości, z przedniojęzykowozębowym "ł", celebruj przedstawienie, wszak grasz wielką literaturę. Patrzeć na to się nie da, ale będziesz "obrońcą tradycji". I rada trzecia. Zagraj tekst zaadaptowany po swojemu, w kostiumach historycznych lub współczesnych. Użyj muzyki, jakiej tylko chcesz. Każ aktorom grać ze starym "ł", albo niech mówią niemal prywatnie. Kombinacje dowolne. Jeśli będziesz wiedział, po co to zrobiłeś, a i mnie udzielisz ze sceny tej wiedzy - wtedy nasza rozmowa nie będzie może łatwa. Ale za to będzie ważna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji