Artykuły

Piotr Zaremba debiutuje jako dramatopisarz

"Mama puszcza melanż" - jeśli nie rozumiecie, co to znaczy, podpowiadam: "włącza głośną muzykę". Tak zaczyna się "Kołtuneriada" zaprezentowana na antenie Trójki w niedzielę 10 lutego. Debiutancka sztuka Piotra Zaremby to trawestacja "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Zaremba demaskuje w niej kołtuna w polskim liberale, co w kraju, gdzie program Roberta Biedronia bywa przez liberałów nazywany "radykalnym", mogłoby być zadaniem nawet wdzięcznym. Jednak wiadomo, że gdy taką demaskację przeprowadza autor tygodnika "Sieci", to będzie ona o czymś zupełnie innym. Zaremba kreśli w swym "żarcie", jak to nazywa, przerażający świat rządzony przez wyuzdane i cyniczne kobiety, gdzie dzieci straszą rodziców donosem "do prokuratury za domową przemoc". A jednocześnie nieudolnie próbuje sparodiować język dzisiejszej młodzieży. Nie jest to tylko przykład "puszczania melanżu" - tutaj brat to "bro", a sedes to "klo".

Zatem: serwus, urwisy! Hejże, młodziaki! Migusiem przed radioodbiorniki, posłuchać, jak DJ Zaremb ordynuje kawał klawej psoty. Zero drętwej mowy, sama luźna gadka. Urwij się z prywatki i zaproś sąsiadki!

Nowa Dulska to kobieta pewna siebie, wyzwolona i biorąca się ze światem za bary. Ważny jest w tym świecie zysk oraz "fejm na Fejsie i na Insta"; matka przestrzega córkę: "Nie dostaniesz dobrej pracy w korpo". W kamienicy prowadzi - twardą ręką - knajpę. Z męża siostrzenicy, lewicowca broniącego pracowników, kpi, że pięknoduch. Ale lewicowiec z niego tak naprawdę słaby, bo prawami pracowniczymi zajmuje się tylko dla zagranicznych stypendiów.

Zamiast najstarszego syna dekadenta u Zapolskiej mamy tu Ewę, córkę sprawiającą kłopoty. Ewa, zamiast jak męski pierwowzór z tekstu Zapolskiej pić i łajdaczyć się po "nocnych kawiarniach", chodzi do kościoła na "nocne czuwania", planuje wyjazd na rekolekcje, a nawet przebąkuje coś o pójściu do zakonu.

Spieszę jednak uspokoić zarówno drogich czytelników, zajadłych antyklerykałów, jak i drogie czytelniczki - bezpruderyjne laicyzatorki. Nasza Ewa jedynie udaje religijne praktyki, by zirytować swoją ultraliberalną mamę, która wolałaby, żeby zapisała się "na jogę lub siłownię". W rzeczywistości prowadza się w tym czasie z barmanem Filipem, z którym zachodzi, o zgrozo, w ciążę.

U Zaremby emancypacyjna komedia Zapolskiej przełożona zostaje na klasyczne lęki kastracyjne polskich konserwatystów rodem z "Seksmisji". Kobiety klepią zależnych od siebie finansowo mężczyzn po pośladkach i dużo rozmawiają o seksie. A te kobiece rozmowy o seksie, ponad politycznymi podziałami, to niezawodny znak zepsucia i cynizmu. Parę lat temu w telenowelach TVN skłonność do nich (i do picia alkoholu) znamionowała pojawianie się postaci typu "zła żona" - cynicznej oszustki, którą mąż, bogaty biznesmen, zostawiał z reguły dla prostodusznej, młodej i szlachetnej dziewczyny z ludu (patrz: "Majka", "Prosto w serce").

Jak wyglądają takie pieprzne pogaduchy? Tu znów dostajemy dość mocne próbki "współczesnego języka" w stylistycznej manierze Zaremby. Zacytujmy przykładowy dialog:

"Co tak patrzysz za nim?". "Bo jest niezłym kawałkiem mięska". "Myślałam, że masz gust bardziej odstawiony". "Jestem jak pianistka, gdy zobaczę fortepian, muszę zaraz na nim zagrać".

Mężczyźni w "Kołtuneriadzie" są raczej dupowaci

Czy kogoś jeszcze dziwi, że jednak z bohaterek podaje partnerowi pigułkę gwałtu, żeby zrobić kompromitujące zdjęcia, którymi będzie go potem szantażować? Zaś gdy okazuje się, że Ewa zaszła w ciążę, co pozostaje jej w opinii matki Dulskiej? Oczywiście aborcja nazywana tu "wycieczką". Zarembie udaje się tu tak kuriozalnie poprowadzić realistyczną, mieszczańską narrację, że w zasadzie to mężczyzna zmuszany jest do aborcji i jako przedstawiciel klas ludowych ("januszy" - mówi Dulska) przyjmuje pieniądze za milczenie niczym służąca z oryginału Zapolskiej. No i niech ktoś jeszcze polemizuje z tezą genderystek, że role płciowe są performatywne!

Mężczyźni w "Kołtuneriadzie" są raczej dupowaci, stłamszeni i uciekają w używki. Światopełk, brat Ewy, leży cały dzień upalony marihuaną, ojciec woli klasyczny alkohol i obija się o sprzęty. Kryzys męskości jak ta lala. Warto dodać, że w opisanym tu świecie Zaremby nie ma gejów - z tej strony nie idzie widać aż takie zagrożenie dla tradycyjnej męskości - są za to bary dla lesbijek.

Inna sprawa to realizacja słuchowiska od strony reżyserskiej czy aktorskiej. Brzmi to trochę tak, jakby w ironicznej kreskówce z Netflixa grupa złośliwych pijanych szopów włamała się do studia i bawiła w teatr radiowy. Ma to nawet perwersyjny urok - te przerysowane intonacje, te gubiące same siebie rytmy, te poczciwie ilustracyjne muzyczne podkłady! "Nie walę ze zbyt grubej rury, próbuję opowiedzieć pewną anegdotę" - krygował się Zaremba w poprzedzającej emisję rozmowie na antenie.

Wróćmy do tekstu. Warto zwrócić uwagę, że w swym dramaturgicznym debiucie Piotr Zaremba idzie w polityczne przepisanie klasycznej sztuki, powtarzając zabieg stosowany przez np. Pawła Demirskiego, nad którym załamywali ręce prawicowi krytycy. "[L]ewackie reinterpretacje dawnych sztuk uderzają w naturę naszej tożsamości" - pisał np. w kontekście m.in. Demirskiego ten sam Piotr Zaremba w tygodniku "wSieci" z 11 stycznia 2016 r. ("Teatr hochsztaplerów"). Prawicowe reinterpretacje dawnych sztuk w naszą tożsamość oczywiście nie uderzają.

To znamienne. Tak jak główną stawką prawicowej prozy jest, aby Bronisław Wildstein dostał wreszcie NIKE, tak główną stawką niepokornego teatru jest wyhodowanie w tajnych laboratoriach Ministerstwa Kultury czy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego prawicowego Demirskiego. Kandydatem na niego był dotąd przede wszystkim nagrodzony Platynowym Opornikiem Wojciech Tomczyk, autor sławionego przez Zarembę drewnianego "Marszałka" czy "Zaręczyn", komedii romantycznej z żołnierzami wyklętymi w tle. Obie sztuki wystawił Teatr TV. Jak widać, poszukiwania trwają także w publicznym radiu. Wiceminister Wanda Zwinogrodzka w Belwederze postulowała jakiś czas temu wprost "sztukę narodową, która byłaby zarazem sexy". Niestety, debiutancka sztuka Piotra Zaremby to wciąż bardzo niestrawny kawałek mięska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji