Artykuły

Pan Zagłoba jako bohater musicalu znakomitego kompozytora Augustyna Blocha, z librettem Wandy Maciejewskiej, żyje na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni już dobrych parę miesięcy. Zanim rzecz stała się faktem, słyszało się zaniepokojone pytania: Sienkiewicz w operetce? Czy to nie przesada? Ale nazwiska Augustyna Blocha i Danuty Baduszkowej były gwarancją powodzenia. Zresztą prowadzony przez Baduszkową Teatr Muzyczny nie ma nic wspólnego z operetką! Od lat nie gra się tu "Panien Wodnych", "Księżniczek Marie", "Wiktorii i jej huzarów"! Od czasu do czasu zjawia się w repertuarze coś z klasyki, ale wtedy jest to poziom "Krainy uśmiechu". Osiemdziesiąt procent repertuaru stanowi twórczość rodzima i współczesna, często inspirowana przez Teatr, a nawet - jak głoszą plotki - wymuszana na autorach, którzy nie dość pilnie wywiązują się z raz podjętych zobowiązań. Nazwiska Minkiewicza, Marianowicza, Jareckiego, Grońskiego, Kierskiego, Miliana, Czubatego, Derfla czy Rembowskiego figurują stale na afiszach Teatru.

Nie byłoby prawdą, gdybym napisała, że co premiera to sukces; nie każde nowe przedstawienie jest wydarzeniem i tak się udaje jak choćby "Pan Zagłoba". Teatr jednak ma ambicję stworzenia własnego repertuaru, własnego profilu opartego nie na przeróbkach, powtórzeniach czy wznowieniach starych ramotek.

W czasie jednego tygodnia można w nim obejrzeć musical Hundziaka "Kariera Nikodema Dyzmy" i operetkę Hadżijewa "Uśmiechnij się", komedię muzyczną Tadeusza Kierskiego "Nie kłam, kochanie" i "Pana Zagłobę" Blocha, albo musical J. Derfla "Majcher Lady" - taką pigmalionowską "Lady" na odwrót i Korcza- Panasewicza "Machinę wierności". Ostatnio Teatr wystawił "Czarującą Szewcową" F. G. Lorki, z muzyką czołowego polskiego jazzmana i wibrafonisty Jerzego Miliana.

Plany są rozległe i dalekosiężne. W Gdyni buduje się nowoczesny, duży gmach z przeznaczeniem właśnie na siedzibę Teatru Muzycznego - zawczasu więc myśli się o odpowiednim repertuarze. Tymczasem na sezon letni, w którym Teatr wykorzystuje, oprócz swojej stałej siedziby, Operę Leśną w Sopocie - przygotowywana jest "Dziewczyna Szeryfa" Gershwina, operetka kubańska Gonzale Reiga "Cecilia Valdes", wreszcie "Skowronek" Lehara. To już pozycje będące w robocie, a w sferze marzeń jeszcze i przymiarek znajduje się prawdziwy polski musical morski, którym dyr. Baduszkowa chce otworzyć nowy rozdział Teatru Muzycznego, już w nowej siedzibie.

Danuta Baduszkowa, dyrektor Teatru Muzycznego, nie tylko nie czeka z założonymi rękami na repertuar. Inspiruje, namawia, zachęca potencjalnych twórców komedii muzycznej czy musicali, nie czeka też na artystów, którzy nie wiedzieć skąd mają się zjawić na scenie w Gdyni! Na dobrą sprawę żadna polska szkoła nie kształci aktorów dla teatrów muzycznych. Stworzyła więc Baduszkowa w Gdyni przy swoim Teatrze studio dla młodego narybku. I dziś efekty są już widoczne. Chociażby w "Panu Zagłobie". Musical znalazł znakomitych wykonawców nie tylko w JÓZEFIE KORZENIOWSKIM grającym rolę tytułową, lecz i w młodzieży. URSZULA POLANOWSKA (Helena Kurcewiczówna) jest wychowanką Studia, ELWIRA REMFELD (Horpyna) również, ma też za sobą szkołę baletową; ROMAN MAZURKIEWICZ (Skrzetuski) jest jeszcze studentem; JACEK LABUDA po ukończeniu Studia dalej kształci głos w Wyższej Szkole Muzycznej w Gdańsku. To tylko kilka przykładów. Wszyscy słuchacze Studia oprócz nauki śpiewu, dykcji, oprócz utanecznienia, pantomimy, historii muzyki i innych zajęć mają stałą praktykę sceniczną. Biorą udział w bieżących przedstawieniach Teatru. Na co dzień sprawdzają zdobyte umiejętności, niejednokrotnie w dużych i trudnych rolach.

O Teatrze Muzycznym w Gdyni nie bez przyczyny jest głośno w kraju; Danuta Baduszkowa zrywa ostro i bezkompromisowo ze złymi tradycjami teatrów tego typu, tworzy nowoczesną scenę muzyczną, eksperymentuje, szuka i osiąga niebanalne efekty.