Artykuły

Warszawa. List otwarty Witolda Sadowego ws. prawdy historycznej

Ja, Witold Sadowy, 99-letni obywatel tego kraju, warszawiak z krwi i kości, "Strażnik Pamięci", jak mnie nazwał Jerzy Kisielewski, chciałbym zapytać Panów, którzy jesteście zwolennikami prawdy historycznej, dlaczego zapomnieliście o 17 stycznia i 74 rocznicy wyzwolenia Warszawy? - list do Prezydenta m. st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego i redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika oraz Zarządu Głównego TVN i TVN 24 w związku z 74. rocznicą wyzwolenia Warszawy.

Dla kogo więc kilka lat temu nagrywałem wraz z innym w Instytucie Historii Mówionej na Karowej moje wspomnienia o tamtych czasach? Nie po to przecież, aby leżały w ukryciu. Tylko po to, aby młodzi ludzie zapoznali się z nimi. I nie słuchali nieodpowiedzialnych władz, które rządzą w tej chwili naszym krajem, przedstawiających fałszywą historię. Ja wciąż pamiętam te czasy doskonale. Chciałbym, aby poznali je także ci, którzy niewiele wiedzą o nich.

Po wielomiesięcznej tułaczce wróciłem do Warszawy 19 stycznia 1945 roku. Dwa dni po wyzwoleniu miasta, które nie istniało. Leżało w gruzach. Spalone. Jeszcze dymiące. Z trupami rozkładających się ciał ludzi i zwierząt. Nieistniejące ulice. Zawalone gruzem. Trudno się przez nie było przedostać. Wszędzie ruiny i zgliszcza. Sterczące kikuty spalonych domów. Brak światła, wody i kanalizacji. Tłumy powracających warszawiaków z przerażeniem w oczach. Wymizerowanych. Z tobołkami na plecach, szukający swoich domów, w których mieszkali. W nadziei, że ocalały. Rzadko odnajdujący miejsca, w których żyli. Przeważnie odchodzący z niczym. Zostawiający kartki z adresem dla najbliższych. Tylko nieliczni decydowali się na życie w ruinach. Moje mieszkanie i dom przy ul. Grzybowskiej 15 częściowo ocalały. Postanowiliśmy wraz mamą zamieszkać w tym umarłym mieście. Nie zdając sobie sprawy, jak ciężkie będzie to życie. Ale wiara, że odbudujemy stolicę, była silniejsza. I tak się stało. Przetrwaliśmy ten najgorszy okres.

Odbudowywałem Warszawę własnymi rękami, wraz z innymi. W czasach Polski Ludowej. Należącej do strefy wpływów Związku Radzieckiego. I choć rządzili nią "źli" Polacy, jak się dziś o nich mówi, to oni zdecydowali o odbudowie kraju i Warszawy. Zabytków i oświaty. Zlikwidowali analfabetyzm. Zajęli się szkolnictwem i kulturą. Ale kiedy zmienił się ustrój i nastąpiła "dobra zmiana", w Polsce zaczęto pisać na nowo historię. Dzielić Polaków na dobrych i złych. A w międzynarodowej polityce wracać do przeszłości. Wypominać dzisiejszej Rosji i Niemcom, że sprawy okresu Polski Ludowej, nie do końca zostały załatwione. Także innym. Psując w ten sposób dobre stosunki z całym światem. Wykreślając na siłę wszystko to, co niewygodne "dobrej zmianie". Wzniecając w ten sposób nienawiść. Ale czasu nie da się zatrzymać a historii nie należy fałszować, bo wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Wszczepiony jad pozostanie jednak na długo. A więc w imię prawdy, bez Polski Ludowej i tych "potworów", którzy wtedy rządzili, nie byłoby dzisiejszej Warszawy. Dlatego nieładnie Panowie, obrońcy prawdy, że zapomnieliście o wyzwoleniu Warszawy.

Witold Sadowy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji