Artykuły

Polscy śpiewacy na scenie La Scali

Występ w La Scali to dla artysty swoista nobilitacja, a sukces tutaj odniesiony to doskonały zastrzyk wzmacniający karierę. Wśród międzynarodowego grona artystów tworzących historię La Scali mieli i mają swój udział również artyści polscy. Niestety, grupa naszych artystów, którzy występowali na deskach tej sceny, pozostaje wciąż niewielka - pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Mediolan, stolica włoskiej Lombardii, znany jest w świecie z urzekającej pięknem strzelistego gotyku XIV-wiecznej katedry, sławnego fresku "Ostatnia wieczerza" Leonarda da Vinci, dwóch uniwersytetów i konserwatorium, do którego nie przyjęto Giuseppe Verdiego.

Muzykom kojarzy się to miasto z imperium wydawnictwa Ricordich, właścicielem większości praw autorskich do oper skomponowanych w XIX i XX wieku. Jednak najsłynniejszą instytucją Mediolanu od ponad dwustu lat jest Teatro alla Scala. Wybudowano go według projektu Giuseppe Piermariniego, na polecenie cesarzowej Austrii Marii Teresy, na gruzach kościoła Santa Maria delia Scala i od tego miejsca pochodzi nazwa tej znakomitej sceny operowej. Z całą pewnością nie ma na świecie opery otoczonej większą niż La Scala legendą i atmosferą niezwykłości. Warto pamiętać, że właśnie na tej scenie odbyła się większość prapremier oper należących dzisiaj do żelaznego repertuaru. To dlatego każdy meloman chciały zajrzeć do jej wnętrza choćby tylko jeden raz w życiu, a wszyscy liczący się artyści marzą o występie (nawet bez honorarium) na tej obrosłej wspaniałymi tradycjami scenie. Występ w La Scali to dla artysty swoista nobilitacja, a sukces tutaj odniesiony to doskonały zastrzyk wzmacniający karierę. Wśród międzynarodowego grona artystów tworzących historię La Scali mieli i mają swój udział również artyści polscy. Niestety, grupa naszych artystów, którzy występowali na deskach tej sceny, pozostaje wciąż niewielka.

Obiecujące początki

Historię polskich występów w La Scali rozpoczyna Ludwika Leśniewska, ceniony sopran solistka Teatru Wielkiego w Warszawie, nazwana przez "Kurier Warszawski" "słowikiem polskim". Leśniewska w styczniu 1851 roku zaśpiewała partię Violetty w "II bravo" Mercadantego, kilka lat później, w sierpniu 1858 roku, wystąpiła jako tytułowa Łucja w operze Donizettiego. Drugim był Władysław Miller, znakomity bas, szczególnie ceniony jako odtwórca partii Inkwizytora i Króla Filipa II w "Don Carlosie" Verdiego. Debiutował w Teatrze Wielkim w Warszawie w 1850 roku w "Belizariuszu" Donizettiego, a w lipcu 1854 roku, jako Ferrando, brał udział w polskiej premierze "Trubadura". Później jego kariera była związana ze scenami włoskimi. 25 marca 1868 roku debiutował w La Scali jako Inkwizytor. Dziesięć lat później wrócił na tę scenę jako Król Filip. Kreacje Millera w "Don Carlosie" były wysoko cenione przez samego Verdiego, który w 1872 roku, przed premierą tego dzieła w Teatro San Carlo w Neapolu, dopisał specjalnie dla niego duet "Restate". Śpiewają go w II akcie Król Filip i Markiz Posa.

Po Millerze na cztery lata sceną La Scali zawładnęło rodzeństwo Reszków. Pierwszy 6 lutego 1879 roku pojawił się bas Edward jako Timur w "Królu Lahory" Masseneta. Kilka miesięcy później, 30 grudnia 1879 roku, partią tytułowej Aidy debiutowała Józefina, wysoko ceniony na europejskich scenach sopran. Ledwie skończyła występy w dwudziestu trzech przedstawieniach "Aidy", a już od 20 marca 1880 roku podziwiano ją jako Małgorzatę w "Fauście" Gounoda. Ta partia była jej ostatnią na scenie La Scali, kilka lat później Józefina Reszke zrezygnowała z kariery śpiewacki operowej. Natomiast Edwardowi po sukcesie "Króla Lahory" zaproponowano kolejne role. Najpierw 27 marca 1881 roku Gilberta w prapremierze "Marii Tudor" Gomesa, a 26 grudnia Rubena w prapremierze "II figliuol procido" Ponchiellego. Wystąpił też jako de Silva w "Ernanim" Verdiego, który powierzył Edwardowi Reszke partię Fiesca w pierwszym przedstawieniu, 24 marca 1881 roku, nowej wersji "Simona Boccanegry". W sumie publiczność La Scali oklaskiwała Edwarda Reszke przez sześćdziesiąt sześć wieczorów. W tym miejscu obalamy pierwszy mit: nigdy w La Scali nie wystąpił trzeci z rodzeństwa Jan, fenomenalny tenor, którego kariera związana była przede wszystkim ze scenami Paryża, Lizbony, Madrytu, Londynu i Nowego Jorku.

Niemal bezpośrednio po Edwardzie Reszke rozpoczął karierę znakomity tenor Władysław Mierzwiński. Debiutował 26 grudnia 1881 roku partią Arnolda w "Wilhelmie Tellu" Rossiniego, 23 lutego 1882 roku pojawił się jako Jan w "Herodiadzie" Masseneta, a od 21 marca tego roku śpiewał partię Adorna we wznowieniu "Simona Boccanegry". Znaczący sukces zapisała na swoim artystycznym koncie lwowska śpiewaczka Teresa Arkel (Arklowa), która 29 grudnia 1891 roku rozpoczęta występy jako Wenus w "Tannhauserze" Wagnera, a już 5 stycznia 1892 roku pojawiła się jako tytułowa Norma Belliniego, by od 15 lutego zachwycać jako Desdemona w "Otellu" Verdiego, mając za partnerów Giovanniego De Negri (Otello) i Victora Maurela (Jagon). Oklaskiwano ją przez trzydzieści dwa wieczory. Po Arklowej, w lutym 1897 roku, pojawiła się na tej scenie jej lwowska koleżanka Rosa Merolla. Pod tym nazwiskiem ukryła się znana śpiewaczka Róża Zudykówna, uczennica Walerego Wysockiego. Była solistką Opery Lwowskiej i Warszawskiej, po wyjściu za mąż występowała pod nazwiskiem męża. W La Scali zaśpiewała (na zmianę z Pandolfini) tylko partię Mimi w "Cyganerii" Pucciniego.

Didur i córka

Na kolejne polskie nazwisko na afiszu La Scali trzeba było czekać aż do 7 styania 1904 roku, dnia debiutu Adama Didura (bas), który partią Sparafucille w "Rigoletcie" rozpoczął kolejny bogaty etap swojej kariery. Podziwiano go tutaj jako: Stappsa w "Germanii" Franchettiego (30 styania 1904 roku), Landgrafa Hermana w "Tannhauserze" (18 lutego 1905 roku), Hrabiego Almaviva w "Weselu Figara" (15 marca), Kacpra w "Wolnym strzelcu" Webera (26 marca 1905 i 10 lutego 1906 roku). 30 stycznia 1906 roku rozpoczyna występy w "Fra Diavolo" Aubera, już 18 lutego śpiewa partię Hrabiego Tomskiego w "Damie pikowej", a 29 marca bierze udział w prapremierze "La figlia di Jorio" Franchettiego. Wreszcie 19 kwietnia dokłada do swoich osiągnięć partię Lescaut w "Manon" Masseneta. Po zaśpiewaniu siedemdziesięciu czterech przedstawień (rekord nie pobity do dzisiaj) Adam Didur przyjął złożoną przez Artura Toscaniniego propozycję występów w nowojorskiej MET.

Kilkanaście lat później, 22 marca 1922 roku, nazwisko Didur wróciło na afisz La Scali. W tym dniu partią Małgorzaty w "Mefistofelesie" - i to, pod batutą Toscaniniego, debiutowała Ewa Didur, najstarsza córka Adama. Później występowała kolejno jako: Ewa w "Śpiewakach norymberskich" Wagnera (kwiecień 1922 roku) oraz Iguamota w "Krzysztofie Kolumbie" Franchettiego (styczeń 1923 roku).

Po Adamie Didurze pojawiła się Salomeą Kruszelnicka (Kruscenisky), o której nie można powiedzieć, że była Polką, ale Ukrainką. Urodziła się bowiem w Białej pod Tarnopolem, ukończyła Konserwatorium Lwowskie, ale przez wiele lat pozostawała ściśle związana z polską kulturą muzyczną. Uchodziła za znakomitą odtwórczynię partii Hrabiny i Halki w operach Moniuszki. Kruszelnicka debiutowała 26 grudnia 1906 roku pod batutą Toscaniniego partią tytułowej Salome w operze Richarda Straussa. Podziwiano ją też jako Izoldę w Wagnerowskim dramacie "Tristan i Izolda" (styaeń 1907 roku) oraz Glorię w operze Cileii (marzec 1907 roku). W kwietniu 1909 roku wróciła, by odnieść wielki sukces jako Elektra w operze Straussa. Warto pamiętać, że była pierwszą włoską Salome i Elektra. Kolejny raz pojawiła się w La Scali w lutym 1915 roku jako tytułowa Loreley w operze Catalaniego, a w marcu jako Fedra w prapremierze dzieła Pizzettiego.

Sukcesy warszawiaków

Równolegle z karierą Kruszelnickiej pojawiło się w La Scali całe grono polskich wokalistów, najczęściej związanych z Operą Warszawską. Najpierw Tadeusz Leliwa, który na zmianę z Zanetello śpiewał partię Radamesa w "Aidzie" (28 lutego 1907 roku). To jedyna partia tego śpiewaka na scenie mediolańskiej. W grudniu tego roku rozpoczęły występy dwie kolejne śpiewaczki: Karolina Pietraszewska (Pietracewska), którą Toscanini zaprosił do wykonania partii jednej z Cór Renu i Waltrauty w serii przedstawień "Zmierzchu bogów" Wagnera, oraz Helena Zboińska-Ruszkowska, która w tym samym przedstawieniu śpiewała partię drugiej Córy Renu. Kilka tygodni później, 16 lutego 1908 r., Karolina Pietraszewska, która przez jedenaście wieczorów występowała jako niewidoma Cieca w "Giocondzie" Ponchiellego, zakończyła karierę na tej scenie. Natomiast Helena Zboińska-Ruszkowska występowała jeszcze w "Krzysztofie Kolumbie" (Iguamota, styaeń 1908 roku) oraz jako Helena w "Mefistofelesie" Boito (kwiecień 1908 roku) w towarzystwie Fiodora Szalapina i pod batutą Toscaniniego.

W październiku 1913 roku, podczas uroczystych obchodów 100-lecia urodzin Verdiego, Zboińska-Ruszkowska pojawiła się ponownie, tym razem w partii tytułowej Aidy, pod dyrekcją Tulio Serafina. Niewiele osób pamięta, że żoną tego znakomitego włoskiego dyrygenta była Helena Rakowska (Rakoska Elena), polska śpiewacka pochodząca z Krakowa, która debiutowała w La Scali 3 listopada 1918 roku jako Basiliola w prapremierze "La nave" Montemezziego, pod dyrekcją męża. Drugą jej partią była Helena w rozpoczętym 19 listopada cyklu dziewięciu przedstawień "Mefistofelesa" prowadzonych przez Toscaniniego. 19 grudnia 1909 roku stanęła na scenie La Scali kolejna Polka, warszawianka Margot Kaftal (Kafta). Rozpoczęła od partii Brunhildy w "Walkirii". Wróciła cztery lata później, by od 9 lutego 1914 roku, pod batutą Serafina, śpiewać partię Kundry w dwudziestu siedmiu przedstawieniach pierwszej włoskiej inscenizacji "Parsifala" Wagnera, co okazało się wyczynem do dzisiaj nie powtórzonym.

Za tydzień druga część artykułu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji