Artykuły

Opole. "Rewizor" schodzi z afisza Kochanowskiego

W niedzielę [18 czerwca] po raz ostatni zespół Teatru im Jana Kochanowskiego zagra "Format: Rewizor", komedię Mikołaja Gogola, którą wyreżyserował Marek Fiedor.

Choć komedia sama w sobie jest słodko-gorzka, powodów do śmiechu na pewno nie zabraknie. Ostatnie przedstawienie grane przed jego zejściem z afisza to zawsze pole do wygłupów i żartów. Nie zabraknie też na pewno sentymentów, bo z teatru odchodzi Dominik Bąk, odtwórca roli Chlestakowa. Ostatnia szansa, żeby zobaczyć przedstawienie, w ten weekend.

* * *

Rozmowa z Dominikiem Bąkiem

Anita Dmitruczuk: Ile to już przedstawień? Pamięta Pan jakieś wpadki?

Dominik Bąk: Zagrałem w około 80 przedstawieniach. "Rewizor" jest moim ulubionym spektaklem, jednym z dwóch, w których zagrałem główną rolę. Poza tym współpraca ze świetnym reżyserem Markiem Fiedorem była czystą przyjemnością. W tym przedstawieniu doskonale bawię się na scenie i mam wrażenie, że widzowie to widzą. Wpadki oczywiście były. Pamiętam na przykład, że raz zapomniałem założyć teatralne bokserki i wystąpiłem w swoich. Sam byłem tym zaskoczony, ale udało mi się to jakoś ograć. Pamiętam też scenę paraerotyczną, którą grałem z Iwoną Głowińską, która miała akurat gips na ręce założony aż po sam bark.

Uważa Pan, że Pana rola ewoluowała w czasie?

Gram w tej sztuce od czterech lat i na pewno dałem jej dużo z siebie. Grana przeze mnie postać zmieniała się wraz ze mną, starałem się ciągle szukać, coś dodawać. Ale to jest normalne w przypadku każdej sztuki. "Rewizor" jest moim ulubionym przedstawieniem. Kiedy go gramy, cieszę się od rana.

Zielone przedstawienie jest jednak dość specyficzne, powodów do zabawy na pewno nie zabraknie.

Jeśli ktoś nie widział jeszcze "Rewizora", powinien zobaczyć w sobotę, jak wygląda normalnie. A w niedzielę, kiedy gramy ostatnie - zielone przedstawienie, i tak powinien się wybrać do teatru, żeby zobaczyć, na czym polega żart aktorski. Inaczej mówiąc, robimy sobie po prostu numery i każdy z nas musi się w tym odnaleźć. Improwizujemy od początku do końca.

A propos końca, to odchodzi Pan z teatru. Dlaczego?

Bo stwierdziłem, że pięć lat wystarczy. Teatr nie daje mi perspektyw, na które liczę. Za zarobione tu pieniądze nie mogę sobie pozwolić ani na kupno mieszkania, ani na założenie rodziny czy jej wyżywienie. Postanowiłem więc poszukać szczęścia w Warszawie i jadę tam w ciemno. Ale za czas spędzony w Opolu jestem losowi bardzo wdzięczny, bo to jeden z lepszych teatrów w Polsce, a ja trafiłem tutaj zaraz po szkole aktorskiej. Bardzo dużo się tutaj nauczyłem, miałem możliwość współpracy ze świetnym zespołem aktorskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji