Artykuły

Nie taki Moniuszko nudny, czyli 10 mitów o narodowym kompozytorze

Skomponował nie tylko "Straszny dwór", ale też "Żółtą szlafmycę", pisał nie tylko ku pokrzepieniu serc, a dwie trzecie jego kompozycji leży dziś odłogiem. Koncertowe wykonanie "Halki" pod dyrekcją Fabio Biondiego otworzy w sobotę obchody Roku Stanisława Moniuszki w 200. rocznicę jego urodzin. Co w życiu ojca opery narodowej było faktem, co mitem - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.

"Halka", najwybitniejsze dzieło Stanisława Moniuszki, zabrzmi po włosku. Wprawdzie przekład powstał jeszcze w XIX wieku, ale do tej pory nie udało się Moniuszce wejść na największe sceny operowe świata. Czy ustanowiony przez Senat RP Rok Moniuszkowski coś w tym względzie zmieni? Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ogłaszając w zeszłym roku nabór do programu "Moniuszko 2019 - Promesa", na który przeznaczyło 3,5 mln złotych, postawiło poprzeczkę wysoko: celem jest "wykreowanie obrazu Moniuszki jako twórcy pierwszorzędnego".

Cóż z tego jednak, jeśli sami organizatorzy trzymają się wytartego szablonu wiążącego kompozytora, tylko po części zgodnie z prawdą, z narodowowyzwoleńczym mitem? "Tworzył ku pokrzepieniu serc Polaków zniewolonych przez zaborców" - zapisy w uchwale Senatu brzmiące jak szkolne formułki mogłyby rozśmieszyć Gombrowicza.

Oby więc Rok Moniuszkowski stał się okazją do tego, aby w twórcy uwertury "Bajka" zobaczyć wreszcie artystę, a nie "wzór patriotyzmu". Z ważnych zagranicznych projektów jubileuszu, którego koordynacją zajął się Waldemar Dąbrowski, dyrektor naczelny Opery Narodowej w Warszawie, należy wymienić przede wszystkim premierę "Halki" w reżyserii Mariusza Trelińskiego na scenie Theater an der Wien w Wiedniu (14 grudnia 2019) i koncertowe wykonanie tego dzieła w Filharmonii Berlińskiej 1 października.

W maju odbędzie się w Warszawie kolejna edycja Konkursu Moniuszkowskiego, który stopniowo nabiera międzynarodowego znaczenia. W Gdańsku Krystyna Janda wyreżyseruje "Hrabinę", w Warszawie "Halkę" (wersja wileńska) - debiutująca w teatrze operowym Agnieszka Glińska. "Parię" szykuje Teatr Wielki w Poznaniu, który powierzył reżyserię tej ostatniej opery Moniuszki Grahamowi Vickowi, szefowi Birmingham Opera Company. Już w tej chwili trwa w Operze Narodowej w Warszawie wystawa "Viva Moniuszko!".

Szczegóły na stronie Moniuszko200.pl.

Prostujemy 10 mitów o Moniuszce

Wokół życia i twórczości ojca opery narodowej narosło wiele mitów. Jaka jest prawda?

1. Stanisław Moniuszko był tylko twórcą oper, a w Polsce jest znana cała jego twórczość.

To właściwie dwa mity w jednym. Skomponował siedem oper, ale też tyle samo operetek pod mało patetycznymi tytułami "Żółta szlafmyca" i "Francuzi lubią żartować". Napisał ponad 300 pieśni (m.in. "Prząśniczkę"), z których wykonuje się zaledwie kilkanaście. Dorobek Moniuszki obejmuje także muzykę kościelną, skomponowane pod wpływem Mozarta i Rossiniego "Litanie ostrobramskie" oraz kantaty, np. "Widma" na podstawie II części "Dziadów" Adama Mickiewicza. Dwie trzecie jego dorobku leży odłogiem, Moniuszko sprowadzony jest do cepeliowskiej "Halki" i brzęczącego szabelką "Strasznego dworu".

2. Był twórcą dzieł wyłącznie o charakterze patriotycznym, sumieniem narodu.

Tak go przedstawia Tadeusz Wolniewicz na obrazie "Apoteoza Moniuszki" (1921) - otoczonego husarzami i góralami. Jednak pierwsze dzieło sceniczne ojca opery narodowej powstało do niemieckiego libretta i nosi tytuł "Szwajcarska chatka". Wpływ muzyki niemieckiej usłyszał w muzyce organowej Moniuszki pewien wileński ksiądz, który skarcił za to młodego kompozytora. Moniuszkę pociągał też modny w epoce romantyzmu orientalizm, stąd pomysł skomponowania pod koniec życia opery "Paria", której akcja dzieje się w starożytnych Indiach.

3. Sławił kulturę szlachecką, a "Straszny dwór" napisał w reakcji na powstanie styczniowe.

To jeden z najbardziej fałszywych mitów o Moniuszce. Nad "Strasznym dworem" kompozytor pracował już w 1861 roku, a więc na dwa lata przed wybuchem powstania. Martyrologicznej legendzie przeczy też komediowy charakter utworu, w którym dużo mówi się o sprawach własności i dziedziczenia. W sławiących cnoty sarmackie słowach Miecznika słychać wyraźnie ironię librecisty Jana Chęcińskiego i kompozytora - że to takie rozdęte i niedzisiejsze. "Stanisławowi Moniuszce obca była wizja romantycznego rewolucjonisty" - uważa Agnieszka Topolska, znawczyni jego twórczości. Z rodzinnego kręgu wyniósł przekonanie o wartości pracy u podstaw, mimo że jego ojciec Czesław Moniuszko faktycznie walczył pod Napoleonem.

4. Był skromny i klepał biedę razem ze swoim licznym potomstwem.

Jego dziadek Stanisław był jednym z najzamożniejszych obywateli na Litwie, posiadaczem wspaniałego dworu Śmiłowicze na Wileńszczyźnie. Jednak twórca "Halki" musiał utrzymać dziewięcioro dzieci z pensji organisty i nauczyciela gry na fortepianie. Nic dziwnego, że do przyjaciela pisał, że wznosi toast wodą sodową, "na ruinach szampana i węgrzyna". Gdy dowiedział się, że w Petersburgu jest wakat na posadzie dyrygenta, oznajmił: "Wszystkich sił dołożę, żeby dochrapać się tego miejsca". Nie udało się, posadę dostał niejaki Wiktor Każyński. Moniuszko znalazł zatrudnienie jako dyrektor-dyrygent w Teatrze Wielkim w Warszawie i już nie klepał biedy.

5. Przed nim nie było polskich oper.

Nazywając Moniuszkę ojcem opery narodowej, deprecjonuje się dorobek Karola Kurpińskiego. "Wprowadzenie libretta w języku polskim i rodzimej tematyki pozwalało przybliżyć i lepiej zrozumieć sztukę operową" - czytamy na stronie MKiDN. Polskie libretto pióra Wojciecha Bogusławskiego miał już wodewil "Cud mniemany, czyli Krakowiacy i górale" z 1794 roku, a pierwsza opera w języku polskim pt. "Heca albo polowanie na zająca" powstała w XVII wieku.

6. Czerpał wyłącznie z muzyki ludowej ziem polskich.

Agnieszka Topolska, autorka "Zupełnie innej książki o Stanisławie Moniuszce: "Wielu autorów chciało widzieć w nim twórcę przesiąkniętego polską muzyką, czerpiącego z naszego folkloru, piszącego mazury i polonezy wzorowane na tych, które jakoby słyszał na wsi". A jednak nie, skoro na terenach dzisiejszej Białorusi, gdzie się urodził i wychował, taka muzyka grana była tylko na dworach. Na co dzień stykał się z kulturą Rosjan, Litwinów, Żydów, Rusinów i Tatarów.

7. Po prostu solidny rzemieślnik.

Z pewnością był wspaniałym melodystą sypiącym pomysłami jak z rękawa i twórcą o kapitalnej wyobraźni. Dowodem niech będzie uwertura orkiestrowa "Bajka", wciąż niedoceniona kandydatka na hit muzyki poważnej.

Stosunek Polaków do Moniuszki obfituje w paradoksy. Jedni widzieli w nim geniusza (Maria Fołtyn), inni "smutne niziny" (Karol Szymanowski), zmieniali mu nawet instrumentację na bardziej efektowną. "Oczekiwania wobec muzyki Moniuszki, aby była możliwie najbardziej polska w charakterze, ale zarazem na tyle uniwersalna, by zagraniczne teatry operowe chciały walczyć o jej wystawienie, wytworzyły sytuację nie do przezwyciężenia" - pisze Agnieszka Topolska. - To wcale nie gorszy kompozytor od francuskich twórców operowych jego czasów - uważa dyrygent Marc Minkowski.

8. Grano go na wszystkich kontynentach.

Do dziś żadnej opery Moniuszki nie zagrano w Australii, mimo że żyje tam liczna Polonia, a Opera w Sydney ma ambitny program i grała opery Czechów Bedricha Smetany i Antonina Dworzaka. Olbrzymią pracę popularyzacji Moniuszki na świecie wykonała Maria Fołtyn, śpiewaczka i reżyserka, która zawiozła "Halkę" na Kubę, do Brazylii, Japonii i Meksyku.

9. Był śmiertelnie porządnickim mieszczaninem.

Z jego listów wynika, że był człowiekiem o dużym poczuciu humoru. Uwielbiał gry słowne i dykteryjki. Wisielczy humor dopisywał mu, gdy referował znajomemu stan orkiestry w Wilnie: "Fagotu ani zapachu, oboi jeden, a drugi klarnet tak sfałszowany, że wolałbym raczej, ażeby wcale nie egzystował".

Żart, kpina, stylizacja, parodia i groteska wpłynęły wydatnie na jego twórczość. Większość oper Moniuszki to dzieła komiczne, w tym szlachecki "Straszny dwór", który chętnie porównywano do "Pana Tadeusza", choć adekwatniejsze wydają się "Śluby panieńskie" Aleksandra Fredry.

10. Halka zawsze musi nosić czerwone korale, a Zbigniew i Stefan pokazywać się w kontuszu, czyli cepelia i muzealny szablon.

Być może Moniuszko nieświadomie, a może po części świadomie uchwycił to, co stanowi kwintesencję polskości - zamiłowanie do wystawnego stroju, do symboli i fasadowości, z którą kryje się komedia ludzkich namiętności. Tym tropem poszedł angielski reżyser David Pountney w warszawskim "Strasznym dworze" (2015), którego akcję przeniósł w 20-lecie międzywojenne, swobodnie posługując się motywem munduru i kontusza. Ale już wcześniej Aleksander Bardini i Kazimierz Nyczak odrzucili kostium historyczny.

Natalia Korczakowska w swojej inscenizacji "Halki" z 2011 roku częściowo zachowała góralszczyznę i kontusz, ale po to, aby tym mocniej wydobyć konflikt społeczny. Nowoczesna choreografia Tomasza Wygody nadała tańcom polskim w tej operze nowe znaczenia, dzięki czemu inscenizacja Korczakowskiej zbliżyła się do ideału: Polacy XXI wieku przeglądali się w dziele Moniuszki jak w lustrze.

---

Na zdjęciu: "Straszny dwór", reż. David Pountney, Teatr Wielki - Opera Narodowa, 2015 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji