Artykuły

Paderewski. Nauczyciel patriotyzmu

- W spektaklu, w którym gram, Paderewski - nawet w kapciach i piżamie - opowiada o swoim największym pragnieniu, czyli o tym, by Polska wróciła na mapę Europy - mówi aktor Krzysztof Tyniec w rozmowie z Adamem Ossowskim w tygodniku Wprost.

Bardzo często mówi się teraz o modzie na patriotyzm. Co to słowo oznacza dla pana?

- To jest coś, co tkwi w sercu każdego z nas i co tak naprawdę każdy odczuwa na swój sposób. Mój patriotyzm nie jest na klapie, on jest głęboko pod klapą, pod koszulą, w moim sercu. Wiążą się z nim chwile, które powodują, że jesteśmy wzruszeni, zamyśleni, zadumani. Często spotykam się z rodakami za granicą i, proszę mi wierzyć, że chociaż mieszkają daleko od lat, to ich serca biją pod szerokością geograficzną ojczyzny. Bardzo wielu tych Polaków serca ma nadal tutaj, w Polsce.

Spektakl "Fantazja polska" w Teatrze Ateneum, w którym gra pan główną rolę, wpisuje się w obchody 100-lecia niepodległości. To dobry sposób, by poprzez sztukę przypomnieć postać Paderewskiego?

- Tak, zwłaszcza że to, co proponuje reżyser Andrzej Strzelecki, to przedstawienie Paderewskiego i jego żony w codzienności, w sposób pozbawiony patosu i afiszowego patriotyzmu. Widzimy ich od kuchni, zaglądamy do ich domu przez dziurkę od klucza, widząc to, co się działo w apartamencie prezydenckim w hotelu w Nowym Jorku. Ale nawet w kapciach i piżamie Paderewski nadal mówi o ważhych sprawach, o swoich wielkich pragnieniach. A największym pragnieniem było to, by Polska powróciła na mapę Europy.

To się udało w 1918 r.

- Także dzięki ogromnym staraniom Paderewskiego, ale również fenomenalnemu splotowi okoliczności, że akurat był w Ameryce, że spotkał takiego człowieka, jak pułkownik Edward House, który był nieoficjalnym doradcą prezydenta Wilsona. Ta sztuka dotyka nie tylko niepodległości Polski, ale też staje się pewnym uniwersum, ponieważ mówi o okropieństwach wojny. Może nie wszyscy dziś sobie uświadamiają, że Unia Europejska powstała po to, żeby nie było wojen w Europie. Kto o tym zapomina, powinien sobie przypomnieć.

Za życia swoją popularnością Paderewski dorównywał dzisiejszym światowym gwiazdom muzyki pop. Dlaczego tak niewielu współczesnych o tym pamięta?

- Sięgam pamięcią do mojej edukacji w szkole podstawowej i nie przypominam sobie, żeby ktoś dużo mówił o Paderewskim. Było więcej o Kościuszce czy Pułaskim. Teraz z okazji rocznicy wszyscy sobie o nim przypomnieli. Śmiem twierdzić, że 99 proc. Polaków nadal nie wie, kim był płk House, który bardzo przyczynił się do naszej niepodległości. Był przyjacielem Paderewskiego i orędownikiem tego, by Polska powróciła na mapę Europy.

Podobno Paderewski odczuwał niechęć do grania na pianinie...

- To prawda. Nawet w jednej scenie mówię jako Paderewski: "Wiedziałem, że nie lubię grać na fortepianie, ale nie wiedziałem, że aż tak". On był świetnym mówcą i wolał przemawiać niż grać, bo wtedy słuchały go tysiące, a jak grał - tylko setki, ponieważ nie było aż tak wielkich sal muzycznych. Myślę, że było w tym trochę kokieterii człowieka wielkiego formatu, zmęczonego popularnością.

Jak na owe czasy Paderewski zarabiał ogromne pieniądze.

- To prawda. Bilet na jego koncert kosztował 600 dolarów. Był bardzo zamożny, ale umiał się dzielić z rodakami, choćby poprzez założony przez siebie Polski Centralny Komitet Ratunkowy. To był naprawdę wielki artysta i wielki człowiek. Nigdy nie spotkałem się, żeby ktoś mu zarzucił, że był zarozumiały, zwyczajnie nie gwiazdorzy!. To był rzadki w kulturze typ artysty, który nie robi kariery, ona po prostu robiła się sama.

Otaczał się też kobietami, które poznajemy w spektaklu. Jaki miały wpływ na jego życie?

- Żona trochę matkowała Paderewskiemu, próbowała robić za jego menedżerkę, taką opiekunkę. Bardzo mu to odpowiadało, bo wielcy artyści nie lubią zajmować się dniem powszednim, lubią, jak ktoś poprawia im krawat, dba, żeby buty były wyczyszczone i żeby artysta nie spóźnił się na spotkanie. Taką właśnie funkcję pełniła pani Paderewska.

W wyższych sferach miała jednak opinię kobiety niereprezentacyjnej.

- Uważano, że nie pasuje do męża, ukazywały się różne żarty na jej temat. Sam Ignacy Paderewski zawsze odnosił się jednak do niej z uczuciem i dużą wyrozumiałością.

Czy Paderewski, a tym samym pan, gra w spektaklu na fortepianie?

- Na szczęście nie gram, ale na początku, w trakcie i na końcu sztuki jest prezentowany obszerny fragment kompozycji Paderewskiego, czyli tytułowej "Fantazji polskiej".

Czy wcielając się w postać Paderewskiego, odkrył pan jakieś podobieństwo do artysty?

- Jedyne podobieństwo jest takie, że uprawiamy artystyczne zawody. Paderewski był fenomenalnym wirtuozem, a ja o sobie nie mogę tego powiedzieć, nawet jeżeli chodzi o aktorstwo. Jeżeli ktoś by mnie tak nazwał, to przypuszczam, że by jednak przesadził. Dzban mej próżności byłby z pewnością wypełniony po brzegi, ale tak nawet nie próbuję się mierzyć z Paderewskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji