Artykuły

Suwnica to jeszcze nie gilotyna

"Kiedy przyjdą podpalić dom, to się nie zdziw" w reż. Romualda Wiczy-Pokojskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.

Kapitalizm żyje dzięki swoim peryferiom, czyli taniej sile roboczej i tanim surowcom - mawiała Róża Luksemburg.

Cóż, historia zatoczyła koło. Tanią siłę roboczą mamy dzisiaj w Polsce. Tak jak i wyzysk, łamanie praw pracowniczych, nieprzestrzeganie przepisów bhp.

Paweł Demirski w swojej najnowszej sztuce "Kiedy przyjdą podpalić dom to się nie zdziw" pokazuje polski drapieżny kapitalizm. Nie ma tu miejsca dla silnych związków zawodowych, jest za to bezsilność robotników, osobiste tragedie, pragnienie zemsty.

Na razie autor zatrzymał się na etapie terroru indywidualnego i nie nawołuje do rewolucji. Robotnik wynajmuje bandytów, aby poturbowali jego kierownika, a główna bohaterka uczy się włoskich słów: nóż, ogień - zapewne po to, aby zabić krwiopijców z fabryki, winnych śmierci jej męża.

Dramaturgicznie sztuka Demirskiego - to rozsypana mozaika, złożona z różnych niepowiązanych ze sobą scenek. Impulsem do napisania tekstu stała się (opisana w gazetach) śmierć pracownika fabryki lodówek w Łodzi, gdzie robotnik zginął zmiażdżony prasą. Okazało się potem, że z maszyny zdjęto zabezpieczenia.

Robert Rumas zbudował na scenie Malarnia halę, po której jeździ wielka suwnica. Mamy nawet sztaplarkę. Kręcone schody są elementem fabryki lub stopniami wiodącymi do mieszkania. Scenografia jest atutem przedstawienia. Daje reżyserowi możliwość ożywienia akcji, której brakuje w tekście. Reżyser Romuald Wicza-Pokojski robi, co może, aby zbudować napięcie dramaturgiczne. Jest to jednak zadanie karkołomne, brakuje bowiem wyrazistych postaci, a role są ledwo naszkicowane.

I choć jak w tragedii antycznej stają przeciwko sobie wdowa i szefowie fabryki - nie ma tragedii. Jest wypadek przy pracy, problem bhp.

- Można cię wykończyć zgodnie z obowiązującym prawem - tylko trzeba prawo znać - ty nie znasz - tylko nie trzeba się bać - ty się boisz - ty nikogo nie znasz - czynszu nie płacisz - biletów nie kasujesz - nikogo nie znasz - mówią bohaterowie.

Sztuka "Kiedy przyjdą podpalić dom to się nie zdziw" - miała być teatrem politycznym, gorącym. Jednak Paweł Demirski nie znalazł przekonującej dramaturgicznie formy dla pokazania problemu. Nie wiemy, kto przyjdzie podpalić ten dom. Mimo to, spektakl warto zobaczyć. Zapewne znajdą się widzowie, którzy odnajdą na scenie sytuacje znane im z ich miejsc pracy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji