Artykuły

Bytom. Premiera "Traviaty" w Operze Śląskiej

Nie będzie XIX-wiecznych kostiumów, gruźlicy i umierania na welurowych kanapach. Michał Znaniecki reżyseruje nowoczesną "Traviatę" w Operze Śląskiej. Będzie o życiu na sprzedaż i agonii w samotności. W rolach głównych Joanna Woś i Andrzej Lampert. Piątek, godz. 18, Opera Śląska w Bytomiu

"Traviata" Verdiego jest dziś operą szalenie popularną, ale jej premiera w weneckiej La Fenice w 1853 r. była skandalem. Publiczność nie była przygotowana na ów muzyczny reality show o hipokryzji, pruderii i utrzymankach. Dziś słowo "kurtyzana" kojarzy nam się z poetycką bohemą, a przecież główną bohaterką opery jest uprawiająca sponsoring prostytutka. A to już wcale nie jest poetyckie.

- Verdi postawił przed swoją publicznością lustro, aby się w nim mogli przejrzeć. To nimi wstrząsnęło. Sięgając po "Traviatę", chciałem sięgnąć do korzeni tej inscenizacji, pomysłu jego twórcy na operę realistyczną, na wskroś współczesną. Dziś nie wstrząsa nami gruźlica ani to, co mówią o nas na salonach. To rak jest dla nas tematem tabu. A utraty dobrego wizerunku obawiamy się w social mediach - mówi Michał Znaniecki.

Violetta odchodzi z "Vogue'a"

Reżyser świat XIX-wiecznego salonu arystokratycznego przeniósł do grona celebrytów, haute couture, show-biznesu, wystawnych przyjęć i czerwonych dywanów, kojarzących się z filmami "Diabeł ubiera się u Prady" czy "Pret-a-porter". Violetta jest naczelną magazynu mody "Vogue". Jej życie to władza, wyznaczanie światu nowych trendów i relacji biznesowych. I wielki pokaz mody.

- Od którego będzie zaczynał się każdy akt. Każdy będzie miał swój temat, będzie mówił o transformacji głównej bohaterki. W pierwszym kostiumy będą mówiły o życiu w przepychu, w drugim o powrocie do natury. A w trzecim będzie onirycznie - zdradza Znaniecki. I to właśnie trzeci akt będzie prawdziwą rewolucją. Nie współczesne kostiumy ani chór robiący sobie z publicznością selfie - ale właśnie finał, w którym pozorny, zaplanowany w libretcie happy end, czyli pogodzenie się Violetty z kochankiem, okazuje się ułudną wizją zmagającej się z narkotycznymi lekami po chemioterapii umierającej bohaterki.

- Nie chcemy szokować. Chcemy opowiedzieć o tym, że w obliczu ciężkiej choroby zostajemy sami. Nawet jeśli towarzyszą nam najbliżsi, wielu umierających zdaje sobie sprawę, że ze śmiercią muszą się zmierzyć samotnie. Dlatego trzeci akt będzie wielkim monologiem Violetty, w którym tylko przewijać się będą postacie, które znała. Zostawiłem ją samą z upiornymi wizjami w wielkim monologu śmierci - wyznaje reżyser.

W rolę Violetty wcieli się pamiętna Angiolina z "Don Desideria" Joanna Woś. - Było to jedno z marzeń, aby móc znów spotkać się z Joanną i pogmerać w naszych duszach. Cieszę się, że to się udało w tak wyjątkowym projekcie - podkreśla Znaniecki. Magnesem będzie także Andrzej Lampert w roli Alfreda Germonta. Solistów pierwszej obsady zobaczymy nie tylko na premierze, ale także w kolejnych grudniowych odsłonach - w niedzielę, 9 grudnia i w poniedziałek, 17 grudnia w Teatrze Śląskim. A później także 28, 29 i 30 grudnia w Operze Śląskiej. Bilety: 15-70 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji