Artykuły

Magda Boczarska: Sztuki Wyrypajewa są seksowne

- Iwan kompletnie przemodelował moje myślenie o aktorstwie. Praca z nim jest niepodobna do żadnej innej - mówi Magdalena Boczarska przed premierą "Os" w reż. Iwana Wyrypajewa w Och-Teatrze w Warszawie, w rozmowie z Dorotą Wyżyńską w Co Jest Grane 24.

W Och-Teatrze trwają próby "Os" według sztuki Iwana Wyrypajewa "Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie". Tekst już był wystawiany w polskim teatrze, m.in. w Teatrze Dramatycznym, na Scenie na Woli, ale pierwszy raz reżyseruje go sam autor. Na scenie spotkają się: Marcin Dorociński, Dariusz Chojnacki i Magdalena Boczarska.

DOROTA WYŻYŃSKA: Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie. Kąsają?

MAGDALENA BOCZARSKA: O tak, kąsają! Tytuł sztuki jest przewrotny, ale też dosłowny. To, co nas ugryzło w przeszłości, kiedyś na pewno wróci. Bo to jest sztuka o tym, jak przeszłość rzutuje na naszą teraźniejszość i bywa też, że na przyszłość. Wszystkie nasze bolączki, niepozałatwiane sprawy, które nas gnębią, mogą nadejść niespodziewanie.

To zdanie, które jest tytułem sztuki, powraca w dramacie kilkakrotnie niczym wyliczanka, jak "kto się boi Virginii Woolf?" w głośnej sztuce Edwarda Albeego, w której zresztą grała pani kilka lat temu w Teatrze Imka.

- W moim odczuciu te dwie sztuki są bardzo podobne. Przede wszystkim w tym, jak kreują rzeczywistość. Iwan Wyrypajew miesza różne konwencje i czerpie też z teatru absurdu. Bohaterów Albeego i Wyrypajewa wiele łączy, ale jak powiem co, to widz nie będzie miał stuprocentowej przyjemności z oglądania spektaklu. Dlatego przed premierą nie mogę zdradzić, co się będzie działo!

Teatr Iwana Wyrypajewa jest bardzo specyficzny, osobny. Krążą już legendy o tym, jak ten rosyjski dramatopisarz i reżyser pracuje z aktorami. Pani spotyka się z nim w pracy po raz pierwszy. Zaskoczył panią?

- Podziwiam Iwana nie od dziś, to jest akurat nasz pierwszy wspólny projekt. Kiedy wiele lat temu oglądałam "Lipiec" w Teatrze Na Woli, a potem "Taniec Dehli" w Teatrze Narodowym, myślałam sobie, że to byłoby duże wyróżnienie i zaszczyt móc kiedyś z nim pracować. Nie miałam jednak pojęcia, że to spotkanie będzie miało na mnie jako aktorkę tak duży wpływ.

A jaki ma wpływ?

- Iwan kompletnie przemodelował moje myślenie o aktorstwie. Praca z nim jest niepodobna do żadnej innej. Jesteśmy teraz na takim etapie szukania, którego wcześniej nie znałam. Czuję się jak biała, niezapisana kartka. Iwan, pomijając to, że jest bardzo oczytany i w niezwykły sposób opowiada o świecie, jest też totalnie wolny wewnętrznie. Oczywiście teoretycznie wszyscy jesteśmy wolni, ale każdy z nas jest uwikłany w różne relacje, sprawy codzienne. I nawet na próbach trudno jest tak do końca od tego uciec. A on to potrafi. Praca z nim jest absolutnie niezwykła. Iwan lubi improwizacje. Każda próba jest inna, nie da się niczego zafiksować i powtórzyć dokładnie tak samo. Jak już się do czegoś przyzwyczaimy, to potrafi nagle wywrócić wszystko do góry nogami.

Jest pani aktorką, którą kocha kamera, o czym przekonaliśmy się wielokrotnie, oglądając choćby "Różyczkę", "Sztukę kochania" czy ostatnio serial "Pod powierzchnią". Ale mimo zajętości w filmie nie rezygnuje pani z teatru?

- Bo ja jestem dziewczyną z teatru! Od skończenia studiów w Krakowie jestem cały czas na scenie. To, że bycie aktorką zaczęłam od teatru, to nieoceniona wartość. Nie było roku, w którym nie miałabym premiery. Uczyłam się w Krakowie u znakomitych profesorów, m.in. Anny Polony, Agnieszki Mandat czy Krzysztofa Globisza. Wpajano nam wtedy, że teatr jest miejscem świętym. I ja w to wierzę. Że to wielki przywilej móc występować na scenie. Oczywiście, że uwielbiam być na planie, stać przed kamerą, ale wydaje mi się, że aktor, który tylko gra w filmach, traci coś ważnego. Tak samo zresztą w drugą stronę - obycie z kamerą, doświadczenie filmowe, też wnosi coś do roli teatralnej. Myślę, że idealnie jest łączyć te dwa światy, godzić je, jeśli to jest możliwe.

Przygotowując się do prób "Os", pół roku temu, w wywiadzie dla "Dużego Formatu" mówiła pani - cytując Michalinę Wisłocką - "Trójkąt jest figurą, w której się odpoczywa najbardziej. Poza tym lubię pracować z mężczyznami. Nie mam wtedy żadnej konkurencji". Teraz, tuż przed premierą, może to pani potwierdzić?

- Czworokąt to figura, przy której się odpoczywa. Trójkąt to jednak figura, w której człowiek się męczy! (śmiech). Ale w "Osach" mam tak znakomitych partnerów, że nawet w trójkącie jest sporo frajdy. I pracy. Bo na scenie jesteśmy tylko we trójkę, non stop, nie ma sekundy, by ktoś z nas był zwolniony od grania. Ten spektakl stoi na naszych relacjach, nie mamy się za czym schować, musimy czerpać siły z siebie nawzajem.

Po "Sztuce kochania" stała się pani specjalistką od seksu, zresztą erotyka zawsze wpisana była w pani role. Przed premierą "Operetki" w Teatrze Imka rozmawiałyśmy o nagości gombrowiczowskiej Albertynki. Wyrypajew w przeciwieństwie do Gombrowicza nie rozbierze swojej bohaterki, ale to nie znaczy, że tego napięcia erotycznego w jego tekstach nie ma. Co o tym sądzi "specjalistka od seksu"?

- W tym, że po filmie "Sztuka kochania" stałam się specjalistką od seksu, jest trochę prawdy, ale traktuję to z dużym przymrużeniem oka. Przy okazji przygotowań do roli przeszłam przyspieszony kurs wiedzy na ten temat, miałam zajęcia z największymi autorytetami w tej dziedzinie, które uświadomiły mi, jak niewiele wcześniej wiedziałam o seksualności człowieka. Wiedza o seksie to wciąż w Polsce trudny temat, który wymaga wiele pracy.

A jeśli chodzi o seks u Wyrypajewa, to myślę, że jego teksty są na pewno sensualne. Albo inaczej - jego sztuki są dla mnie bardzo seksowne. Erotyka u Wyrypajewa to temat, który można zgłębiać latami. On nie rozbiera swoich bohaterów fizycznie, ale ich obnaża emocjonalnie. Bo jest coś bezwstydnego w tym, jak te postaci komunikują swoje potrzeby. Nawet jeśli nie ma między nim dosłownych scen erotycznych, to Iwan dąży do szczerości i prawdy. Ten bezwstyd w obnażaniu postaci daje niesamowity efekt.

Znalazłam taki cytat ze starej recenzji "Letnich os...": "Oglądając sztuki Wyrypajewa, czuje się jego ciepły, przyjazny, czuły stosunek do swych bohaterów, w ogóle do ludzi. Odnieść można wrażenie, że mu zależy na tym, by byli szczęśliwsi, nawet wtedy, gdy na to faktycznie nie zasługują"...

- Jest coś takiego, powtarzał to też Krystian Lupa, że autor, który pisze sztukę, musi kochać i rozumieć swoich bohaterów, bo inaczej nie będą to żywi ludzie. Iwan niewątpliwie daje swoim postaciom dużo ciepła, myślę, że gdzieś się z nimi utożsamia. Co więcej, ja też utożsamiam się z całą trójką stworzoną przez Iwana w "Osach". To ludzie, którzy bardzo chcą być szczęśliwi i na pewno na swój własny wydumany sposób to szczęście znajdą. Jestem zdania, że każda sztuka, niezależnie od gatunku, powinna dawać widzowi pewnego rodzaju katharsis. I takiego doznania można się spodziewać u Wyrypajewa.

***

PREMIERA W OCH-TEATRZE

"Osy" według sztuki "Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie" Iwana Wyrypajewa.

Reżyseria: Iwan Wyrypajew, tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska, scenografia: Anna Met, kostiumy: Katarzyna Lewińska, muzyka: Jacek Jędrasik.

Produkcja: Dom Artystyczny Weda.

Obsada: Magdalena Boczarska, Dariusz Chojnacki, Marcin Dorociński.

Premiera: 29 listopada o godz. 19.30 w Och-Teatrze (ul. Grójecka 65). Następne spektakle: 30 listopada - 3 grudnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji