Artykuły

Z Teatru

Teatr Praski, zapowiadając p. K. Tatarkiewiczowi na ostatni dzień marca benefisowe "20 miljonów nagrody" dał tymczasem "Czerwony pugilares", węgierską sztukę ludową Csepreghy'ego Ferencza. Przysłowie "Węgier Polak dwa bratanki", mimo dzielących oba kraje Karpat i Beskidu, znajduje usprawiedliwienie w psychice tych narodów. Niepomni krzywd Rakoczego od dziecka pamiętamy, iż sól zawdzięcza

Polska królowej Kindze, królowę Jadwigę węgierskiemu Ludwikowi; że nawet gulasz i czardasz przyszły z Węgier. To też nogi Polaka same podrygują w szybki takt "Friski".

Z radością wsłuchujemy się w fałszowane chociażby dźwięki węgierskiej wymowy, wpatrujemy się w barwne półukraińskie, pól fantastyczne kostjumy, które według afisza mają imitować węgierskie. W ślad za nogami dusza skacze na widok urodziwej Zsosi (wymawia się "Żofi") z łaski fantazji twórczej autora wplątanej w sieć intrygi, prostej, niewymyślnej, na dzisiejsze czasy, powiemy, naiwnej. Dzięki jednakże tej prostocie sztuki Csepreghy'ego wieje z niej od sceny - pomimo, że nie jest nowością - pewna świeżość. Nie psuje jej w dwu aktach środkowych sentyment, przeciwnie, dodaje on jej uroku odwiecznie starej prawdy "die bleibt immer neu". Zwłaszcza w 3-cim akcie oryginału, kiedy podczas lirycznej sceny wójciny z Palim, kapela cygańska gra pod oknem naprzemian to pełną raz tkliwej rzewności, potem rozdzierającej rozpaczy pieśń węgierską "A ki szerett sokot szenved" to znów ognistego czardasza, napięcie nerwów, szczególniej pań, na widowni jest silne.

Hej, czardasza ty mi graj

cygańska muzyko!

Huczcie basy, gęślo łkaj,

a szumnie, a dziko...

Ile smutku w duszy mej,

Ile klątwy, żalu:

tyle

w gęśle twoje wiej

hej, czardasza graj mi, hej!

Cyganie-góralu!

(Czardasz-K. Tetmajer).

Nie dziw, że przy nader umiarkowanych środkach muzycznych, działających na nerwy bezpośrednio, nie osiąga się tego wrażenia, wystarczy jednak, gdy artyści stoją na wysokości zadania i role główne powierzone są p. p. Gzylewskiej (Zsofi), Ryszkowski (wójt), Janowski (Csillag Pali), Stróżewski (Janesi), Popławski (stary kapral) i gdy im w drugoplanowych dzielnie dopomagają pp. Kawińska - kabalarka, Bartoszewska, Płonowska, Kęcki (rotmistrz), Jarniński i J. Kalinowski (pisarz prowentowy i gorzelnik) wreszcie Przystański - jako listonosz, a pp. Paczuska i Józefowicz, jako zręczni tancerze trudnego czardasza.

To też całość sztuki, przy umiejętnej i starannej, jak zazwyczaj, reżyserji p. W. Ryszkowskiego wyszła bardzo, dobrze, a skrót, prawdopodobnie ze względów technicznych uczyniony, nie raził. Niestety nie zdołał on uratować sytuacji tramwajowej, gdyż ostatnie wagony odeszły do Warszawy przed skończeniem widowiska.

To też jeżeli sztuki w rodzaju "Czerwonego pugilaresu" są dla teatru tego bardzo odpowiednie i liczyć mogą na duże powodzenie, szczelnie wypełniając widownię publicznością, to jeszcze, celem zapewnienia teatrowi tej frekwencji, trzeba się koniecznie starać o kończenie spektaklu przed odejściem ostatniego tramwaju, zwłaszcza przy dzisiejszej mroźnej wiośnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji