Artykuły

Wileńskie spotkanie z polskim teatrem

Podczas IV edycji Międzynarodowego Festiwalu Monospektaklu "MONOWschód" w Wilnie spotkali się polscy aktorzy i reżyserzy z Litwy, Polski, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Niemiec - podsumowanie Ilony Lewandowskiej w Kurierze Wileńskim.

MONOWschód to jeden z dwóch festiwali teatralnych organizowanych przez Polskie Studio Teatralne w Wilnie. Hasło tegorocznego przeglądu to "Być bliżej widza", a część wydarzeń została poświęcona obchodom setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. W tym roku organizatorzy zaproponowali wileńskiej widowni osiem monodramów, wśród nich aż trzy to premiery.

Na początek o Piłsudskim

Festiwal otwarto uroczyście w Teatrze na Pohulance prapremierą spektaklu "Ziuk" Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie w reżyserii Sławomira Gaudyna i w wykonaniu Edwarda Kiejzika. - Bardzo trudno mówić o Piłsudskim, zwłaszcza tutaj, w Wilnie, gdzie wszyscy znają go tak dobrze. Nie próbujemy przedstawić całości jego biografii, ale coś opowiedzieć o człowieku. Myślę, że nam się to udało - zauważa reżyser spektaklu.

Sławomir Gaudyn współpracuje z Polskim Studiem Teatralnym od kilku lat. To już szósty spektakl, który realizuje razem z aktorami z Wilna. - To nasz drugi w tym roku wspólny spektakl związany z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Pierwszym był "Marszałek. Żołnierz z Ducha", teraz proponujemy widzom monodram. I to taki trochę przewrotny. Poznajemy w nim Piłsudskiego przez pryzmat wspomnień jego długoletniego współpracownika gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, nie tylko jako wodza, twórcę niepodległości, lecz także jako zwykłego człowieka, który ma swoje humory, jest dowcipny, nostalgiczny, opowiada o swojej młodości - wyjaśnia reżyser.

Na premierze była obecna także autorka scenariusza Alwida Bajor. - Nie należy oceniać spektaklu po premierze, poczekam na kolejne przedstawienia - mówi. Jak zauważa, w czasie pisania scenariusza największą trudnością było dla niej skonstruowanie tekstu w taki sposób, by bardzo barwna postać Wieniawy nie przesłoniła Marszałka. - Nie do końca to się udało. Myślę, że Wieniawy miejscami było zbyt dużo - przyznaje autorka scenariusza.

O tym, że mówienie językiem teatru o Marszałku nie jest łatwe, przekonany jest także Edward Kiejzik. - Spektakl o Piłsudskim to wielkie wyzwanie. Najpierw dlatego, że towarzyszą mu ogromne wymagania widowni. Z drugiej strony nie ma wielu nagrań, filmów, do których można się odwołać w pracy nad rolą. W obu spektaklach zdecydowaliśmy się więc na pokazywanie postaci Marszałka pośrednio, poprzez opowieści jego przyjaciół. Uważam, że to był dobry wybór - zauważa odtwórca roli Wieniawy.

Aktor zauważa, że spektakl przygotowywany był z myślą o wileńskiej widowni. - Znamy naszych widzów, staramy się o realizowanie ich potrzeb. Tym razem to zadanie mogliśmy realizować pełniej, gdyż właśnie dla tej konkretnej widowni powstawał scenariusz. Oczywiście zamierzamy pokazywać "Ziuka" nie tylko w Wilnie, ale nie mam wątpliwości, że właśnie tutaj jest on najbardziej czytelny - podkreśla Edward Kiejzik.

To, co wystawione w Wilnie, długo żyje

Premiery na MONOWschód przywiozły także teatry z Ukrainy. Teatr Polski im. J.I. Kraszewskiego w Żytomierzu w ramach festiwalu przedstawił po raz pierwszy "Wstręt" Jarosława Czaplińskiego w reżyserii Mikołaja Worfołomiejewa i wykonaniu jego córki Anastasii.

Elżbieta Lewak, aktorka pochodząca ze Lwowa, przyjechała na festiwal z premierą monodramu "Siłą woli" w reżyserii Piotra Bartha. - Wilno to bardzo dobre miejsce na premierę. W moim przypadku wszystko, co tu zostało wystawione po raz pierwszy, długo żyje. To moja trzecia premiera na festiwalu organizowanym przez Polskie Studio Teatralne. Pierwsze dwa spektakle "Z domu niewoli" i "Przesilenie" spotkały się z bardzo życzliwym przyjęciem w Wilnie i nadal je pokazuję - mówi aktorka.

Organizatorzy festiwalu podkreślają, że od wielu lat cieszy się on zainteresowaniem nie tylko widzów, lecz także uczestników. W tym roku, w związku z setną rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, spośród wielu zgłoszeń wybrano przede wszystkim propozycje, które w pewien sposób wpisują się w obchody. Oprócz "Ziuka" temat walki o wolność pojawił się również w spektaklu "Ego te absolvo" Teatru Zamiast w Łodzi w reżyserii Bogusława Semotiuka oraz "Baczyński. Apokalipsa" w reż. Magdaleny Olszewskiej.

- Twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pochłonęła mnie bez reszty w okresie młodzieńczym, kiedy niemal równolegle poznawałam poezję Juliusza Słowackiego. Zaskoczyła mnie ich obrazowość, celność metafor, przestrzeń wyobraźni. Baczyński urzekł mnie głębią dojmującego cierpienia wyrażającego doświadczenia całego pokolenia. Przejmujący smutek, nasycony, warstwowy, dotkliwie bliski stał się dla mnie przez lata synonimem ukochanej ojczyzny, o której marzył i dla której poświęcił wszystko, co miał najcenniejszego - mówi Olszewska.

Autorka scenariusza i reżyser podkreśla, że "Baczyński" to spektakl, który ma swoją misję i jest kierowany szczególnie do młodzieży. Aby ułatwić jego odbiór, Fundacja Pomysłodajnia, która jest producentem spektaklu, przygotowała materiały dla nauczycieli - gotowe scenariusze lekcji. Proponuje też rozmowy pospektaklowe.

Mimo że - jak podkreślają organizatorzy - monodram nie jest łatwym spektaklem ani dla aktora, ani dla widowni, festiwalowe pokazy cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. - Mamy swoją widownię, która od lat przychodzi na proponowane przez nas spektakle. Nigdy nie ukrywałam, że przygotowując każde wydarzenie, szczególnie myślę o młodzieży. Dzięki bardzo dobrej współpracy z polskimi szkołami młodych ludzi na widowni nigdy nie brakuje - mówi Lilija Kiejzik, dyrektor Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie i organizatorka festiwalu.

Młodzież jest otwarta i zadaje pytania

Młodzieży nie brakuje nie tylko na widowni. Po wielu latach pracy Lilija Kiejzik może się pochwalić bardzo dużym zespołem, w którym dominują przedstawiciele młodego pokolenia. Polskie Studio Teatralne jest miejscem, w którym swoje talenty ma szanse odkrywać już szkolna młodzież, a studenci mają możliwość sprawdzania swoich umiejętności zarówno jako aktorzy, jak i jako organizatorzy dużych imprez.

- Zawsze zależało mi na tym, by nie zabrakło kolejnych pokoleń w naszym teatrze. W tym roku w czasie festiwalu zaproponowaliśmy uczniom polskich szkół warsztaty teatralne prowadzone przez młodą, ale bardzo utalentowaną aktorkę Jowitę Jankelaityt. Jeśli taka forma współpracy się sprawdzi, kto wie, może uda stworzyć się zespół dziecięco-młodzieżowy - mówi Lilija Kiejzik.

Jowita Jankelaityt zaledwie dwa lata temu ukończyła Litewską Akademię Muzyki i Teatru, w swoim dorobku ma już jednak wiele znaczących ról, jak Antygona w "Micie Edypa" w reżyserii Gintarasa Varnasa czy niedawno Chaja w "Getcie", spektaklu realizowanym w związku z 70. rocznicą likwidacji wileńskiego getta.

- Uważam, że teatr to wspaniały sposób na poznanie siebie, odkrycie nowych możliwości, jest też bardzo dobrą zabawą - mówi Jankelaityt. Podkreśla, że cieszy ją to, iż zajęcia spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem. - Młodzież była bardzo otwarta na moje propozycje, zadawano mi bardzo wiele pytań, także na temat tego, jak zostać aktorem i co jest ważne przygotowaniach do studiów w szkole teatralnej - dodaje.

Preludium do tego, co czeka nas w listopadzie

- Staramy się, by każdy kolejny nasz festiwal był lepszy, ciekawszy. Nasza propozycja jest coraz bardziej rozbudowana. W tym roku prezentujemy nie tylko spektakle. Mamy propozycje wieczorów muzycznych i poetyckich, wystawy fotografii teatralnej Bartosza Frątczaka czy zwiedzania teatralnego Wilna z Mirosławą Naganowicz - wymienia Lilija Kiejzik, organizatorka festiwalu i dyrektor Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie.

Bartosz Frątczak jako fotograf towarzyszy festiwalom teatralnym organizowanym prze Polskie Studio Teatralne od pięciu lat. W tym czasie zrobił ok. 10 tys. zdjęć, z których wybrał kilkanaście fotografii, które - jak mówi - przedstawiają nieco inną stronę teatru i odzwierciedlają różnorodność przedstawianych w ramach festiwalu spektakli. - Według mnie właśnie to otwarcie festiwalu na teatry z różnych stron świata jest jego szczególną wartością. Dzięki temu polski widz w Wilnie może spojrzeć na teatr znacznie szerzej, wyjść poza horyzont teatralny, który jest proponowany przez twórców z Litwy - mówi Frątczak.

Organizacja festiwalu, tym bardziej w rozszerzonej formule, nie byłaby możliwa, gdyby nie wsparcie z Polski. - To już IV edycja MONOWschodu, najbardziej okazała, ze względu na setną rocznicę odzyskania niepodległości. Premiera "Ziuka" stanowi w pewnym sensie preludium do wydarzeń, które czekają nas w listopadzie. Prace nad tym scenariuszem, dzięki naszemu cichemu wsparciu, trwały od połowy 2017 r. Cieszę się, że efekt udało się przedstawić na scenie - mówi Mikołaj Falkowski, prezes Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie", która jest współorganizatorem festiwalu, a także regularnie wspiera działalność polskiego teatru na Litwie.

Festiwal już się zakończył, Mikołaj Falkowski zapewnia jednak, że środków na promocję polskiego teatru na Litwie nie zabraknie. - Wspieranie polskiej kultury jest jednym z naszych najważniejszych zadań statutowych. Tu, w Wilnie, mamy w tym zadaniu świetnego partnera, jakim jest Polskie Studio Teatralne. Bardzo nam zależy na powodzeniu polskich poniedziałków na Pohulance. To ważny projekt, który zyskał również uznanie Senatu RP. Nie mam wątpliwości, że polski spektakl w Wilnie, zwłaszcza na Pohulance, powinien być regularnie obecny - mówi Falkowski.

Festiwal MONOWschód IV odbywał się w Wilnie w dniach 18-22 października. Honorowym patronatem wydarzenie objął marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski, a także polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji