Artykuły

"Mistrz i małgorzata" kręcony z ręki

- To powieść, która przez głębię tekstu, dygresje i wielowątkowość wymyka się wszelkim próbom adaptacji - mówi o "Mistrzu i Małgorzacie" Magdalena Miklasz. Dziś na Scenie Przodownik Teatru Dramatycznego premiera jej spektaklu próbującego ziębić tajemnice utworu Michaiła Bułhakowa

Jak więc przełożyć "Mistrza i Małgorzatę" na język teatru, by choćby w pewnym stopniu uchwycić ducha tej powieści? - Dobieramy się do niej z wielu stron, używając różnych konwencji - tłumaczy Miklasz. Jak w kalejdoskopie zmieniają się tu tonacje. Żywy plan dramatyczny przeplata się z teatrem lalek, papieru i formy. Twórcy sięgają też po multimedia, jak choćby w scenie rozmowy Wolanda z odciętą głową Berlioza. Filmowany na żywo przez jednego z aktorów obraz zostaje wyświetlony na ścianie, stanowiąc niepokojące tło.

Twórcy nie skupiają się na fabule "Mistrza i Małgorzaty", wręcz przeciwnie. - Głównym bohaterem jest dla nas powieść jako Ulica. Opowiadamy o pisaniu powieści w ogóle, o tym, skąd się bierze natchnienie u pisarza - opowiada młoda reżyserka, której "Silę przyzwyczajenia" według Thomasa Bernharda można oglądać na deskach Ateneum. Narracja płynnie przechodzi z postaci do postaci przekazywana niczym wirus. W ten sposób przygotowywana w koprodukcji teatru Dramatycznego z Teatrem Malabar Hotel adaptacja przypominać może twórczość Davida Lyncha.

Zdaniem Miklasz "Mistrz i Małgorzata" zdradza tęsknotę Bułhakowa za czymś transcendentalnym. - Ta książka jest poszukiwaniem duchowości, próbą odpowiedzenia na pytanie, czy bóg i diabeł istnieją. W spektaklu powraca ono jako obsesja różnych bohaterów - dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji