Artykuły

Albertynka umiera we Wrocławiu. Dramat artysty

Teatr Polski we Wrocławiu: Witold Gombrowicz - Operetka. Reżyseria Krzysztof Zaleski. Premiera 29 marca

O czym jest ta "Operetka"? O bezradności sztuki. Reżyser spektaklu, Krzysztof Zaleski, opowiada o niemocy artysty, bezskutecznie usiłującego złowić sens w ciemnej, bełkotliwej mowie, dziejącej się na naszych oczach Historii. Jest to dramat tak Fiora, jak Gombrowicza (uskarżającego się w listach do brata: Za dużo ludzi, kierunków, prądów, odkryć itd. Traci się perspektywę...), samego przełomu, gdy ludzkie sprawy w głosach się nie mieszczą i mowa pęka.

Zastanawiający spektakl. Z dwoma pierwszymi aktami zagranymi w stylu nieomal broadwayowskiej rewii - olśniewającym przepychem scenografii Pawła Dobrzyńskiego, znakomitą, precyzyjnie skomponowaną choreografią Ewy Wycichowskiej, doskonałą muzyka Zbigniewa Karneckiego. Z pozostającymi w pamięci rolami Krzysztofa Dracza (Fior) i Zygmunta Bielawskiego (Profesor).

Akt trzeci - ukazujący świat po przewrocie - świadomie zgrzebny, przesycony atmosferą jakiegoś krańcowego znużenia i wyczerpania. Żadnej nadziei, żadnego rozwiązania. Naga Albertynka (u Gombrowicza zapowiedź nowego, wolnego świata jaki nastanie po bankructwie szaleńczych ideologii) zjawia się na scenie w wysłanej kwiatami trumnie -jeszcze jedna martwa idea... Słusznie: skonała przecież przed laty wraz z młodzieńczą kontrkulturą.

W ostatniej scenie przedstawienia siedzący na proscenium Fior śmieje się szyderczo i bezradnie - z siebie, z teatru, ze świata, który wyszedł z ram.

Można porównywać spektakl Krzysztofa Zaleskiego z pamiętnymi inscenizacjami "Operetki" dokonywanymi przez Dejmka i Brauna i zarzucić mu pustkę, brak historiozoficznej perspektywy i przesłania itd. Czy byłby to jednak zarzut sprawiedliwy? Czy nie jest raczej tak, że Operetka zawodzi dziś po prostu jako dramat, za pomocą którego można wypowiedzieć się na temat współczesności? Że zawarte w niej sądy i opinie zdają się nam dziś anachroniczne, nieco naiwne, nieprzystające do obecnej sytuacji? Podobny los spotkał np. nie tylko Gombrowicza, ale większość z naszych najbardziej szacownych klasyków.

W trzecim akcie Zaleski nawiązuje aluzyjnie do teatru wielkich romantyków i okazuje się, że ich gest również zastyga w pustce...

W wrocławskiej "Operetce" można dostrzec argument na rzecz postulowanej nie tak dawno przez Marię Janion konieczności zmiany kodów obowiązujących w polskiej kulturze. Dotychczasowe zużyły się, nowe - jeszcze nie powstały. Istniejemy dziś w swoistej kulturowej próżni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji