Artykuły

Prokuratura stawia zarzuty. Szydłowski ripostuje

- Zarzuty mają sprowokować medialną burzę i uratować honor znanego z nieskutecznych donosów radnego Kality. Chciałbym przypomnieć, że jego aktywność poprzedzona była złożeniem propozycji o zatrudnieniu w teatrze im. Słowackiego jego znajomka. Odrzucenie tej haniebnej propozycji skutkuje zaangażowaniem w niszczenie mnie oraz instytucji, która z takimi sukcesami działa na rzecz miasta i dzielnicy - komentuje Szydłowski.

Niegospodarność zarzuca prokuratura wieloletniemy dyrektorowi Łaźni Nowej, Bartoszowi Szydłowskiemu. Chodzi o kwotę blisko pół miliona złotych.

Chmury nad Łaźnią Nową zaczęły zbierać się w ubiegłym roku, kiedy radny miejski, Adam Kalita, złożył do prezydenta Jacka Majchrowskiego interpelację w sprawie niegospodarności, do której miało dochodzić w nowohuckim teatrze. Miasto zleciło kontrolę, która częściowo potwierdziła wytykane przez Kalitę błędy. Prokuratura wszczęła zaś śledztwo. Dochodzenie trwało kilkanaście miesięcy, podczas których przeanalizowano rachunki teatru oraz wyniki miejskiej kontroli. Efektem są zarzuty, postawione założycielowi i wieloletniemu dyrektorowi Łaźni - zdaniem śledczych w wyniku niegospodarności teatr miał stracić ponad 400 tys. zł.

Większość zarzutów, będących wynikiem trwającego kilkanaście miesięcy śledztwa, związana jest z osobą Małgorzaty Szydłowskiej wicedy -rektorki teatru, scenografki, a prywatnie żony Bartosza Szydłowskiego. Chodzi o wysokość jej uposażenie (ponoć zarabiała więcej niż dyrektor), korzystanie z opłacanego przez Łaźnię mieszkania oraz fakt, że będąc zatrudniona na etacie, równocześnie podpisywała z teatrem umowy cywilnoprawne. Łaźnia miała też pokryć koszty otwarcia jej przewodu doktorskiego.

Szydłowski ripostuje

- Zarzuty mają sprowokować medialną burzę i uratować honor znanego z nieskutecznych donosów radnego Kality. Chciałbym przypomnieć, że jego aktywność poprzedzona była złożeniem propozycji o zatrudnieniu w teatrze im. Słowackiego, w którym jestem kuratorem programowym, jego znajomka. Odrzucenie tej haniebnej propozycji skutkuje zaangażowaniem w niszczenie mnie oraz instytucji, która z takimi sukcesami działa na rzecz miasta i dzielnicy - komentuje Szydłowski. - Uważam również, że zamrożenie sprawy przez prawie dwa lata i nagłośnienie jej przed wyborami, jest kolejnym dowodem na charakter polityczny tej dmuchanej afery.

Założyciel Łaźni po komentarz dotyczący konkretnych zarzutów, odesłała nas do wywiadu, którego udzieli "Gazecie Wyborczej". W materiale tym, punkt po punkcie odrzuca zarzuty śledczych. Tłumaczy w nim m.in. że nieprawdą jest iż pensja wicedyrektorki była wyższa niż uposażenie dyrektora, że etat i umowa cywilnoprawna dotyczyły różnego zakresu obowiązków (praca wicedyrektora nie jest tożsama z pracą scenograf), Otwarcie przewodu doktorskiego było natomiast jednym z wielu sfinansowanych przez Łaźnię działań mających na celu podniesienie kwalifikacji pracowników. Jeśli zaś chodzi o mieszkanie - to korzystała z niego nie tylko Małgorzata Szydłowska, ale i artyści realizujący spektakle w Łaźni (obecnie Łaźnia z wynajmu mieszkania zrezygnowała - artyści lokowani są w hotelach, co zdaniem Szydłowskiego jest droższe niż opłacany wcześniej czynsz. ).

- Ponadto, aby uświadomić czytelnikom absurdalność zarzutów, zwłaszcza dotyczących zatrudnienia Małgorzaty Szydłlowskiej, przypominam , że od samego początku wszyscy wiedzieli, że Szydłowscy prowadzą wspólnie ten teatr i że jesteśmy tandemem twórczym - mówi nam Szydłowski. - Zatrudnieni oboje byliśmy za zgodą władz Miasta. Robienie afery po 15 latach i podkręcanie tematu podejrzliwości, uważam za skandaliczne nadużycie, żerujące na niskich instynktach i opierające się na kłamstwach i pomówieniach. Oczywiście przewiduję środki prawne w stosownym czasie wobec wszystkich szykanujących dobre imię moje i mojej małżonki.

Paradoks Łaźni

Z zarzutami dla Łaźni kontrastują jej sukcesy artystyczne. W ciągu ponad dekady funkcjonowania stała się jedną z najciekawszych scen w Polsce - w swoim dorobku ma produkcje takie jak świetnie oceniane "Wszystko o mojej matce" czy "Wieloryb. The Globe". Produkowana przez tę scenę Boska Komedia w ciągu 10 lat stała się najważniejszym polskim festiwalem teatralnym, który dla wielu twórców okazał się przepustką do międzynarodowego obiegu. - O wysokim poziomie Łaźni nikogo nie trzeba przekonywać - mówi Andrzej Kulig, z-ca prezydenta miasta ds. kultury. - Czasem jednak zdarza się, że znakomici artyści, gubią się w administracyjnym gąszczu. W-ce prezydent dodaje, że do samych zarzutów trudno mu się odnieść, ponieważ nie otrzymał jeszcze pisma z prokuratury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji