Artykuły

Rozkładamy koce na trawie

- Zauważyłam, że najbardziej ciekawi ją to, co za kulisami. Kiedy wchodzi na tą nieoficjalną stronę teatru - o swoich córkach opowiada warszawska aktorka MARIA SEWERYN.

Rozmowa z Marią Seweryn, aktorką, mamą 8-letniej Leny i półtorarocznej Jadwigi.

Dorota Wyżyńska: - Dobrze się żyje w Warszawie z dziećmi?

Maria Seweryn, aktorka: - Myślę, że powoli się staje. Na pewno jest pod tym względem dużo lepiej niż kilka lat temu. Kiedy Lena była mała, a ja miałam więcej czasu niż dziś, szukałam różnych ciekawych miejsc dla dzieci. Niekonwencjonalnych klubów, zajęć. Chodziłyśmy do teatru dla dzieci, czasem na wystawę. Tyle. A ostatnio zauważyłam, że nawet miejsca nie związane z dziećmi, zaczynają się dziećmi interesować. Np. w kinie Muranów są świetne przeglądy filmów dla dzieci, połączone z zajęciami plastycznymi. Lena była zachwycona. Pamiętam kiedyś wystawę w Zachęcie - dla dzieci.

Odczuwacie zmianę w traktowaniu rodziców z dziećmi w naszym mieście. np. w restauracjach?

- Absolutnie. Pamiętam czasy, kiedy musiałam w restauracji trzymać Lenę na kolanach. Wszyscy wokół patrzyli się złowrogo, po co biorę dziecko do restauracji. A dziś są kredki, kolorowanki, poduszki. Kelnerzy inaczej traktują rodziców z dziećmi, podchodzą, żeby zaprosić najmłodszych do zabawy. Kiedy Kasia Figura tworzyła swoją nową restaurację KOM od razu zaplanowała w niej kącik dla dzieci.

Macie swoje rodzinne miejsce w Warszawie?

- Dla nas takim miejscem rodzinnym jest od wielu lat Pole Mokotowskie. Lena się tu wychowała. Zdarzało się, że spotykaliśmy się tu ze znajomymi, rozkładaliśmy koce i piknikowaliśmy przez cały dzień. A jak mieliśmy trochę więcej pieniędzy, to szliśmy do "Lolka". Znasz "Lolka" to fantastyczne miejsce, nastawione na dzieci, jest tam plac zabaw i menu dla dzieci. Balony, konkursy, teatrzyki, prezenty, malowanie buzi - absolutny szał.

A czego wam brakuje? O czym marzy Lena?

- Nie jestem niestety osobą, która mogłaby swojemu dziecku przekazać konkretną wiedzę np. na temat malarstwa. Idziemy z Leną do muzeum, a ona zadaje bardzo konkretne pytania, na które ja nie zawsze jestem w stanie odpowiedzieć. Brakuje mi takich zajęć, z których mogłaby się tego wszystkiego dowiedzieć od specjalisty. Są takie spotkania, ale dzieci nie zawsze się dobrze na nich czują. Brakuje mi takich zajęć, na których dzieci mogłyby czegoś spróbować, dotknąć.

Mam świadomość, że ja sama jako matka nie jestem w stanie dać Lenie tego wszystkiego. A ona teraz tak chłonie.

Czy staracie się szukać dla Leny zajęć pozalekcyjnych?

- Tak naprawdę szkoła Leny zapewnia jej wszystko, od zajęć sportowych po komputerowe. Ona codziennie wraca do domu po godzinie 17. - pracuje jak dorosły człowiek. Sama wybrała sobie te wszystkie dodatkowe zajęcia. Ale coraz częściej myślę o tym, żeby jednak odjąć jej część zajęć ze szkoły, a poszukać czegoś gdzieś indziej. Bo dla dziecka w jej wieku też niezwykle ważna jest zmiana środowiska, poznawanie nowych ludzi. Może w tym roku.

A teatr? Lena lubi teatr?

- Spektakl, który zapadł jej w sercu to "Po rozum do głowy" w Teatrze Guliwer. Zachwyciło ją to, że dzieci w pewnym momencie zamieniły się z aktorami rolami i stanęły po drugiej stronie, weszły na scenę. Zauważyłam, że najbardziej ciekawi ją to, co za kulisami. Kiedy wchodzi na tą nieoficjalną stronę teatru.

Zabieracie ją na przedstawienia dla dorosłych?

- Lena widziała i "Shirley Valentine" i "Stefcię Ćwiek w szponach życia" w Teatrze Polonia. A nawet "Króla Leara" w Teatrze Na Woli

"Króla Leara"?

- W którym jej mamusia wydłubuje oczy Glousterowi.

Co powiedziała?

- Była z koleżanką. Po pierwszej części przyszły do mnie za kulisy i powiedziały, że już im się nie chce dalej oglądać, bo Błazen (Cezary Pazura) umarł i będzie nudno.

Co robisz w Warszawie ze swoją młodszą córeczką?

- Ona ma półtora roku. Jadźka idzie zawsze za Leną. Świetnie bawi się Lolku, choć ja mam cały czas wrażenie, że ją podepczą. Chodzimy na Pole Mokotowskie. Mamy psa, a tu na szczęście nie ma zakazów. Bo Łazienki pod tym względem odpadają. Jeździmy do Powsina. Lubimy rozłożyć się na trawie. A jak mamy więcej czasu to jedziemy do mamy do Milanówka. Jadzia może tam do woli biegać po ogrodzie - cała brudna i szczęśliwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji