Artykuły

Przegląd teatralny

Teatr Nowy: "TESSA", sztuka M. Kennedy i B. Dean w przeróbce scenicznej J. Giraudoux

Dawno nie mieliśmy w Warszawie tak artystycznego wieczoru teatralnego, jak ten ostatni w teatrze Nowym. "Tessa" (inaczej "Wierna Nimfa"), to przeróbka powieści angielskiej Margaret Kennedy i Basil Dean, dokonana przez jednego z najświetniejszych pisarzy francuskich współcze snych, Jana Giraudoux. Jest to sceniczna opowieść o losach bardzo obfitej rodziny genjalnego muzyka - kompozytora Sangera, który z dużej ilości swoich żon posiada liczne potomstwo. Ta młodzież, niemal wyłącznie żeńska, zgromadzona w alpejskim domku, żyje sobie dziko, otoczona przyrodą, w atmosferze wspaniałej muzyki swego ojca (lub raczej już legendy tej muzyki), wreszcie, i przedewszystkiem, w atmosferze swej, samopas puszczonej, młodości.

Wszystko tu chciałoby się określać muzycznie - więc najprzód cała "gama" indywidualności młodzieńczych, kształtujących się dopiero, bujnie i bezkarnie; a wśród tego wybija się odrazu przepiękne "solo" owej Tessy, jednej z córek Sangera, owej istoty kobiecości najprawdziwszej, która w życiu od czasu do czasu zdarza się. Na scenie zdarza się taka postać nawet często, bo przecież jest ideałem kobiety. To jest ta "wierna nimfa", o której marzą artyści, jako o Beatrycze - naturalnie artyści o męskim stosunku do życia i do sztuki. Tessa więc, Kate (owa Marta biblijna, o dom zapobiegliwa), Paulina (podlotek), Antonja (sex-appeal i "wamp" nieświadomy) - to wszystko są córki Sangera. W tym "cieniu dziewcząt w kwiatach", jakby z tytułu cyklu Prousta, żyje młody muzyk, uczeń wielkiego Sangera, kompozytor Lewis Dodd. Sztuka, żyjąca tu na każdym kroku i nieunikniony, podniecający erotyzm, spowo dowany młodością i żeńskością środowiska, stwarzają młodemu artyście atmosferę wiecznej, ale i twórczej gorączki. Ten świat najprawdziwszej sztuki, życiowe go cygaństwa czy cyganerji, a przedewszystkiem przyrodniczej wegetacji środowiska młodych bardzo ludzi, sąsiaduje bezpośrednio ze światem, albo brutalnej powszedniości (np. ostatnia żona Sangera), albo potem ze światem "najlepiej ułożonym", praktycznym i formalistycznym światem wyższych sfer towarzystwa angielskiego.

Tu zaczynają się konflikty, by zakończyć się zwycięstwem sztu ki nad burżuazyjnem pojmowaniem tego świata, światy te dwa, w odwiecznym żyjące konflikcie, schodzą się na krótko ze sobą, by potem rozejść się na zawsze znowu. Rozumieją, zczasem, jak są sobie obce i dalekie. Odwieczne sprawy w życiu każdego artysty - próby wejścia w normalne, jak wszystkich ludzi dokoła, życie, kończą się i tu klęską. To przedziwna rodzina - artyści; nienawidzą się między sobą, lecz z nikim tyie nie mają wspólnego, ile z sobą, między sobą właśnie; łudzą się. że jest inaczej, i życie ich uczy, że zawsze tak samo będzie- powrócą tam, skąd wyszli. Prześliczny wieczór teatralny. I sztuka, po literacku na poziomie świetnym (sentymentalny melodramat - dzięki przedziwnym, bardzo nowoczesnym "klamrom", point'om w djalogach i sytuacjach, raczej robota Giraudoux niż autorów powieści - świetny i wykonanie świetne.

Triumf reżysera p. Węgierki - b. duży. Scena z ową "szaradą muzyczną" - to prawdziwa perełka reżyserskiego (no i aktorskiego tutaj) kunsztu. Wszyscy aktorzy, zestrojeni doskonale przez reżysera, grają popisowo.

P. Ziembiński, młody muzyk Dodd, gra główną tu męską rolę subtelnie, nowocześnie, doskonale. Tessa p. Barszczewskiej, w pierwszych obrazach zupełnie niepowszednio pięknie oddana, blednie nieco pod koniec sztuki, ale talent młodej artystki błysnął tu niewątpliwie. Z ról mniejszych, lecz ważnych równie, podkreślamy: p. Andryczówna (w urodzie i grze żywiołowa jakaś niesamowitość - rola Antonji). p. Stępniówna (pełna prostoty i wdzięku - w roli Pauliny), p. Nakoneczna (śliczna angielska panienka, a potem pani - rola Flory; prawdziwy sukces artystki). Panowie: niezrównany Woszczerowicz (Trlgorow), niezrównana także para dzieci (mała Zuzia i mały Sebastjan), wreszcie - reszta artystów, zasługujących na równe pochwały: pp. Jarszewska, Niwińska, Ziejewski, Pichelski i in. Powtórzmy jeszcze raz: piękne, inteligentne, dowcipne, pod każdym względem udane przedstawienie, życzymy takich sztuk i takich realizacyj scenicznych Teatrowi Nowemu jak najwięcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji