Artykuły

Hail Shakespeare!

W ostatnim czasie nad Tamizą pojawiły się inscenizacje, których twórcy wpisują się w pewien sposób myślenia o świecie. Pomocna w tym zamierzeniach okazuje się jednak nie współczesna dramaturgia, ale sięgnięcie po klasykę - o inscenizacjach dramatów Williama Shakespeare'a "Juliusz Cezar" w reż. Nicholasa Hytnera z Bridge Theatre oraz "Makbet" w reż. Rufusa Norrisa z National Theatre w ramach cyklu "National Theatre Live" pisze Szymon Spichalski na blogu Teatr dla Wszystkich (platformie zastępczej Teatru dla Was).

I

Idzie nowe - to proste stwierdzenie idealnie wyraża nastroje panujące we współczesnej Europie. W dzisiejszych czasach dochodzi do bardzo intensywnych przemian politycznych i społecznych. Fala imigrantów i uchodźców, podziały etniczne i międzypaństwowe, problemy tożsamościowe i finansowe Unii - wszystkie te elementy wprowadzają atmosferę ogólnego niepokoju.

Za tymi zjawiskami stara się nadążać kultura. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie angielskich teatrów. W ostatnim czasie nad Tamizą pojawiły się inscenizacje, których twórcy wpisują się w pewien sposób myślenia o świecie. Pomocna w tym zamierzeniach okazuje się jednak nie współczesna dramaturgia, ale sięgnięcie po klasykę. "Juliusz Cezar" i "Makbet" (na zdjęciu) powróciły na deski londyńskich scen, stając się pretekstem do rozmów o dzisiejszej Wielkiej Brytanii i toczących ją sporach. Ale czy tyczą się one wyłącznie Albionu...?

II

Założony niecały rok temu Bridge Theatre stał się miejscem śmiałej adaptacji sztuki zatytułowanej nazwiskiem jednego z największych rzymskich wodzów. Dyrektor placówki, Nicholas Hytner, odbiegł tym samym od pierwotnych założeń BT (promocji współczesnej dramaturgii). Akcja jego "Juliusza Cezara" zostaje jednak osadzona we współczesnym świecie. Tym samym mechanizmy rządzące polityką, które znakomicie ukazał Szekspir, są jeszcze mocniej uwidocznione dla dzisiejszego odbiorcy.

Hytner dokonał nieznacznych skrótów w oryginalnym tekście, zachowując podstawowe schematy i konflikty sztuki. Triumfujący Juliusz Cezar okazuje się zagrożeniem dla obrońców republiki, którzy dostrzegają w nim wschodzącego dyktatora. Dokonują mordu, po którym rozpoczyna się krwawa wojna domowa między stronnictwem obrońców starego ładu a zwolennikami Cezara. Realia antycznego konfliktu reżyser przenosi do współczesnej Anglii. Wpuszcza widzów na scenę Bridge Theatre, dając im możliwość uczestnictwa w wielkim politycznym show. Polscy widzowie mogli zobaczyć podobny zabieg w "Sprawie Dantona" w reżyserii Pawła Łysaka, tyle że w bydgoskim spektaklu punktem odniesienia była rewolucja francuska.

U Hytnera Juliusz Cezar (David Calder) jest ulubieńcem mediów i wytrawnym politykiem. Z powodzeniem operuje swoim wizerunkiem "człowieka ludu". Na początku spektaklu, tuż przed pojawieniem się tytułowej postaci, odbywa się wielki wiec poparcia dla zdobywcy Galii. Wynajęty muzyczny zespół gra motywacyjne piosenki typu "The eye of the tiger" czy "Seven nations arms". Statyści trzymają plansze z wizerunkiem Cezara i napisem "Do this". On sam ubrany jest w skórzaną kurtkę i czapkę z daszkiem. Na jego piersi widnieje znany herb legionów - złoty orzeł na czerwonym tle. Silny i pewny siebie Cezar jest zarazem perfekcyjnym graczem. Zręcznie inscenizuje swoje trzykrotne odepchnięcie korony króla Rzymu, po którym widowiskowo mdleje. Tuż przed przemówieniem na idach marcowych puszcza po widowni sektorówkę ze swoim ukochanym herbem. Jest otwarty jedynie na pokaz. De facto gardzi republikanami i częścią społeczeństwa. To człowiek, który przy użyciu demokratycznych mechanizmów stopniowo zawłaszcza całą scenę polityczną. Taki Frank Underwood w Szekspirowskim kostiumie.

Zrozumiałe wydaje się zatem postępowanie zwolenników starego porządku. W przeciwieństwie do niego są oni jednak pełni wątpliwości i brakuje wśród nich lidera. Czy może nim być fanatyczny Kasjusz, tutaj przybierający postać Kasji (Michelle Fairley)? Bezbarwni Kaska lub Treboniusz? Spiskowcy próbują wypchnąć na pierwszy plan Brutusa (Ben Whishaw) - tutaj ukazanego jako intelektualistę, nie kryjącego swojego idealistycznego podejścia do świata. Świadectwem jego credo jest książka "O cnocie". Ale wyrwany z biblioteki Brutus nie odnajduje się w roli politycznego lidera. Kluczowa jest tu scena mordu na Cezarze (ukazanego tu jako postrzelenie). Obrońcy republiki stają wokół skrwawionego ciała i wznoszą okrzyki o konieczności pójścia na Kapitol Ale nikt z nich tego nie robi. Spiskowcy nie mają żadnego pomysłu na alternatywę dla Juliusza. Republika pogrąża się w wojnie.

Czy następcą Cezara może być zatem Marek Antoniusz (David Morrissey)? Wierny towarzysz zamordowanego przywódcy okazuje się równie zręcznym manipulantem jak on. Wyprowadza w pole spiskowców, udając przyjaźń względem Brutusa. Korzysta z jego naiwności, by poprzysiąc zemstę. W znakomitym monologu nad trumną Juliusza Morrissey sięga po swój aktorski warsztat, stopniując napięcie według najlepszych podręczników retoryki. Paradoksalnie, cyniczny Antoniusz okazuje się zarazem ostatnim człowiekiem ,,starych wartości". Gdy kończy się wojna domowa (oddana realistycznie przy pomocy dźwięków karabinów maszynowych, huków i blasków świateł stroboskopowych), pochyla się z żalem nad ciałem martwego Brutusa. Na nowego lidera wyrasta Oktawian (Kit Young), jeden z triumwirów stających naprzeciwko republikanów. Ostatnia scena pokazuje go jako triumfującego w blasku reflektorów. Historia sama dopisuje epilog do tej opowieści, podchwyconej przez Szekspira i Hytnera - pamiętajmy, że Oktawian i Antoniusz w końcu stanęli przeciwko sobie, walcząc o ostateczny prymat po zamordowanym Cezarze.

Londyński "Juliusz Cezar" jest sprawnie zrealizowaną analizą mechanizmów rządzących polityką. Pomaga w tym teatralna maszyneria. Podnoszone platformy dają aktorom szansę rozgrywania scen kameralnych i masowych (jak ta na schodach Senatu). Szczególnie groźnie ta sceniczna wizja wewnętrznego konfliktu musi brzmieć w Wielkiej Brytanii. Kraju rozdartym wewnętrznie, czego dowodem są problemy z potencjalną secesją Szkocji i doświadczenie Brexitu.

III

"Hail, Macbeth!" - jak mantra brzmi zawołanie wiedźm z kolejnej londyńskiej inscenizacji Stratfordczyka. Rufus Norris, dyrektor National Theatre, podjął się adaptacji jednej z najmroczniejszych sztuk Szekspira. Postanowił przenieść akcję utworu, inspirowanego XI-wiecznymi podaniami, w bliżej nieokreśloną przyszłość. W czas, kiedy świat odczuwa katastrofalne skutki kolejnej wojny światowej. Na scenie Oliviera przedstawiono post-apokaliptyczny krajobraz, niczym z serii filmów o Mad Maksie. Życie scenicznych postaci opiera się na prowizoryczności. Przejawia się ona chociażby w kostiumach: zbrojach sklejonych ze starych kartonów czy postrzępionych dresowych kombinezonach. Widoczna jest w ,,szlacheckich" dworach przypominających schrony lub stare przyczepy. Nie ma już zawodowych wojsk, wojny opierają się na walce próbujących przetrwać skłóconych cywili. Także w sposobie walki ludzkość cofnęła się o parę stuleci. Główną bronią stają się bowiem maczety.

W tej nowej rzeczywistości rozgrywa się tragedia Makbeta (Rory Kinnear). Po skończonej wojnie domowej tan Glamis napotyka trzy wiedźmy. Aktorki są ucharakteryzowane na krwawe Erynie. Ich przepowiednie wzbudzają w mężczyźnie przerażenie, które nie opuszcza go aż do finałowej sceny. Makbet Kinneara jest człowiekiem rozdartym wewnętrznie, którego paraliżuje strach. Swoje wątpliwości wypowiada przeważnie na stronie, wtedy akcja w tle zatrzymuje się jak w stopklatce. W końcu przywyka do obecności skrwawionych widm, choć aktor nie zaznacza przełomowego momentu w akceptacji losu przez swoją postać. Do swojego celu - zdobycia tronu - tan zdaje się dążyć po omacku, bez przekonania. Więcej zapału ma jego małżonka. Lady Makbet w interpretacji Anne-Marie Duff jest kobietą marzącą o lepszym życiu w zniszczonym apokalipsą świecie, nie do końca zdającą sobie sprawę z konsekwencji popełnianych czynów.

"Krew krwi pragnie" - zaznacza Makbet. U Norrisa czerwona farba pojawia się niemal w każdej scenie. Krwią splamione jest ciało Duncana, z rozbitej głowy Banka wyziera purpurowa plama. I jakby to nie brzmiało, ta hekatomba ma swoją logikę. Makduff zabija Makbeta w taki sam sposób, w jaki ten morduje ostatniego buntownika w pierwszej sekwencji. Czy nie podąży podobną drogą co tan Glamis? Czy i go nie poniesie ambicja na widok triumfującego Malcolma...? Kluczowa jest także scena, w której Makbetowi ukazana zostaje wizja z maszerującymi potomkami Banka. Odwróceni do widowni tyłem aktorzy mają na głowach upiorne maski dzieci. Tej sceny nie można zrozumieć bez poznania kontekstu historycznego. Uważa się, że spadkobiercami Banka była dynastia Stuartów, której liczni członkowie padali ofiarą skrytobójczych mordów lub śmierci w trakcie wojen. Norris podkreśla, że spirala krwi zamienia się w błędne koło.

Norris zapowiadał, że chciał pokazać świat, którego lęka się współczesna Europa: krainę po globalnej apokalipsie. Ale czy to wystarczający klucz do odczytania sztuki Szekspira? Niestety w spektaklu National Theatre forma przerasta treść. Wizyjność scen przesłania meritum dramatu. Nie pomaga w tym niestety rola Kinnear'a, przez przeważającą część przedstawienia grana na jednej nucie. Niejasna jest również rola scenografii. Łukowata platforma wznosi się stopniowo od podłogi do połowy wysokości pomieszczenia. Nadaje ona scenie Oliviera monumentalny wymiar. Ale co z niej wynika dla interpretacji widowiska? Ma pokazać dwojaką drogę Makbeta (upadek i zarazem awans społeczny)? I co ma wspólnego z konwencją apokalipsy? Zbyt dużo tu znaków zapytania dotyczących samej formy spektaklu.

IV

"Juliusz Cezar" Hytnera i "Makbet" Norrisa są przykładami współczesnego sposobu odczytania Szekspira. Ciekawe, że to właśnie Stratfordczyk zdaje się lepiej wyrażać nasze obecne lęki niż wielu żyjących dramatopisarzy. Bez względu na artystyczny efekt londyńskie spektakle mogą funkcjonować jako świadectwo interesujących prób powrotu do klasyki. Hail Shakespeare!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji