Artykuły

Dzieci "Tajemniczego ogrodu"

Kiedy Janusz Szydłowski zobaczył ten spektakl w Londynie, postanowił, że kiedyś też go wyreżyseruje. I tak się stało. Wystawił sztukę 19 lat temu w krakowskim Teatrze Bagatela. Wystąpiło w nim 20 młodych aktorów, z których wyrosło wielu profesjonalistów. To rekordowy spektakl, który wciąż jest grany - pisze Wacław Krupiński

To teatralny off, ale nie byle jaki. W londyńskim "Tajemniczym ogrodzie" zaczęli karierę John Hurt i Derek Jacobi. Premierę w King's Head Theatre z roku 1987 przyjęto znakomicie. I to wtedy właśnie Janusz Szydłowski postanowił, że kiedyś spektakl ten wystawi. Zrobił to już po przyjeździe, po latach emigracji, do Polski - w Teatrze Bagatela.

- Zafascynowało mnie, że w roli Mary Lennox zobaczyłem w Londynie rewelacyjną dziewczynkę, a nie grającą dziecko aktorkę. I wtedy postanowiłem, że kiedyś tak tę sztukę wystawię. Mając prawa do adaptacji, jak i tłumaczenie, którego dokonała moja żona Krystyna Podleska, zaproponowałem "Tajemniczy ogród" ówczesnemu dyrektorowi Bagateli Krzysztofowi Orzechowskiemu. Zaakceptował pomysł od razu - wspomina Janusz Szydłowski.

Dzieci aktorów

Jak przyznaje, o dziecięcą obsadę trochę się bał; w Anglii, gdzie są szkoły teatralne dla dzieci, o to łatwiej. Postanowił szukać. W ciągu lat przewinęło się przez spektakl 20 dzieci, a ile ich przesłuchał? Setki. Na ogół byli to uczniowie szkół muzycznych, nierzadko dzieci z rodzin aktorskich... Zofia Jasińska, córka Beaty Rybotyckiej i Krzysztofa Jasińskiego, pamięta, jak Janusz Szydłowski spotkał ją z rodzicami i powiedział: "Szkoda, że nie jesteś większa". Dwa lata później, gdy miała 10 lat, zaprosił ją na casting. - Tata oponował, ja chciałam, mama powiedziała "czemu nie"... - Ojciec przyszedł na spektakl, łzy mu prawie popłynęły - wspomina Szydłowski.

- Najpierw był szok, ale potem już bardzo zabawne i przyjemne doświadczenie. Potraktowałam je testowo; chciałam choć przez chwilę być po tej stronie, co rodzice, choć trochę zrozumieć

sytuację mamy. Grałam przez pięć lat - wspomina Zofia. Jeszcze bliżej miał na scenę Bagateli Filip Bochenek; jego ojciec Krzysztof Bochenek gra w tym teatrze od 1982 roku. Syn już też skończył PWST. Podobnie Antoni Paradowski, który grał w pierwszej obsadzie, syn aktorki i reżysera. - Ale to właśnie doświadczenie z "Tajemniczego ogrodu" poprowadziło mnie do wyboru studiów aktorskich w krakowskiej PWST - mówi. Nie wspomina dobrze castingu, o którym powiedziała mu mama, jako że miał w tym czasie trening tenisa. A wiadomo, co dla ll-letniego chłopaka było ważniejsze...

Niemniej poszedł i był niezadowolony, gdy przekonał się, pierwszy raz w życiu, że zawód aktora polega na czekaniu. A jednak wybrał go, mieszka w Warszawie, gdzie był związany z Teatrem Współczesnym, próbuje sił w serialach, reklamie, filmie.

Droga do szkoły aktorskiej

O indeks uczelni teatralnej będzie walczył Mateusz Wróbel, który grał w "Ogrodzie" w latach 2004-2012, nic dziwnego, że mówi, iż Bagatela stała się jego drugim domem. I chętnie na tę "macierzystą scenę", już z dyplomem, powróci.

O Akademii Teatralnej myśli także Daniel Kukurba, nastoletni syn jednego z muzyków tria Kroke, uczeń Szkoły Muzycznej im. Chopina w klasie fortepianu. Przed Bagatelą grał tytułową rolę u tego samego reżysera w "Małym lordzie", musicalu Opery Krakowskiej. Trafił tam zachęcony przez śpiewaka Przemysława Firka, który zobaczył chłopca podczas szkolnego przedstawienia. - Poszedłem na casting, wygrałem - i tak ożyły moje wcześniejsze myśli o aktorstwie.

Taką przyszłość dla siebie widzi także 12-letni Leo Stubbs, wnuczek Zbigniewa Wodeckiego, wcielający się w Colina Cravena. Ma już za sobą i rolę w filmie "Dzień czekolady" w reż. Jacka Piotra Bławuta. - Jest fantastyczny, łapie uwagi niczym dorosły aktor, chodzi do szkoły muzycznej, ale powiedział mi, że będzie aktorem - mówi Szydłowski.

Z kolei Antoni Blajda, 13-letni syn Mikołaja Blady, muzyka, dyrygenta, twórcy Filharmonii Fu-tura, który występował już w kółku teatralnym Dworku Białoprądnickiego, jest uczniem szkoły muzycznej, swą przyszłość wiąże z rysowaniem, w czym przejawia talent.

Aktorstwo odrzuciła Zofia Jasińska. Wybrała UJ. - Jestem niepokorna i nie lubię, gdy ktoś mi mówi, co mam robić. Wolę zarządzanie. Przeważyły geny po ojcu - mówi. Julia Turczynowicz-Suszycka, która jako Mary Lenox występowała przez 7 lat, postawiła na śpiew; uczy się w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej.

Wszyscy młodzi przyznają, że "Tajemniczy ogród" dał im wiele.

- Był nie tylko przygodą, ale także nauką punktualności i odpowiedzialności. Tam pierwszy raz poczułem, że robię coś w swojej naturze "niepoważnego" na poważnie i z pełnym zaangażowaniem - wspomina Antoni Paradowski. - Lata w Bagateli dały mi wiele pewności siebie i przełamały przede wszystkim niepokój, który przychodził przy występach publicznych.

Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że recytacja wiersza przed kilkutysięczną widownią nie sprawia mi problemu - ocenia Mateusz Wróbel. I dodaje: - Janusz Szydłowski to bardzo wymagający reżyser, dlatego też nie mogliśmy liczyć na taryfę ulgową z jego strony, za co mu bardzo dziękuję. Nauczył mnie bardzo solidnej pracy i dobrych nawyków, które obecnie wykorzystuję, pracując nad innymi tekstami. O tym, że scena dodała mu odwagi, że dzięki niej śmielej wy-stępuje w szkole muzycznej, gdzie uczy się grać na fortepianie - mówi Antek Blajda. Z kolei Daniel Kukurba ceni sobie uwagi reżyserskie Janusza Szydłowskiego, jak i to, że mógł podpatrywać aktorów przy pracy. Zofia Jasińska półżartem mówi, że było to dla niej pierwsze doświadczenie z podatkami: - Mama do dziś wspomina, jak się rozpłakałam, dowiedziawszy się, ile musiałam oddać z tego, co zarobiłam...

Z dziećmi pracuje się na serio

O swej pracy z dziećmi Janusz Szydłowski opowiada z tą samą pasją, jaką wkłada w tę pracę. Jak tłumaczy, traktuje je zupełnie poważnie, zwracając uwagę naturalnie na kwestie warsztatowe - dykcję, emisję głosu, czystość śpiewu, precyzję gestu. Uczy dyscypliny i koncentracji, ale i tego, że nie należy być samolubem, że liczy się praca w teamie. - Obojętnie, jaki będą wykonywać zawód, to przyda się im w każdym...

O młodych może opowiadać godzinami; jak wspaniała była Joanna Stawowy, jak bystry - Antek Paradowski. Albo jak na spektaklu, w którym grał Mateusz Wróbel, była jego klasa, po czym dzieci stanęły po autografy, a on w pewnym momencie uznał: "Na dzisiaj dosyć, ręka mi się zmęczyła". I jak to Zuza Rosa, która za swój śpiew miała już międzynarodowe laury, wciąż chciała kolejnych uwag, by grać jeszcze lepiej. I rozmowy z Danielem Kukurba. Kiedyś usłyszał: "Muszę coś panu powiedzieć, panie reżyserze. Otóż stwierdziłem, że pan ma bardzo sympatyczną małżonkę".

- Janusz Szydłowski wykonuje katorżniczą pracę, on te dzieci znakomicie dobiera i przygotowuje. Praca z nimi to czysta przyjemność. Jestem pełna podziwu dla tych młodych aktorów- podkreśla Magdalena Walach. I dodaje, że ich obecność na scenie doceniają bardzo rówieśnicy. Kiedyś usłyszała ich dowcipną uwagę, że jeśli dorośli grają dzieci, to jest to wiarygodne dopiero od czwartego rzędu...

- Męcząca praca, ale ileż potem satysfakcji. Jak już wszystko opanują, pozwalam, by się swą rolą trochę w szlachetny sposób zabawili - mówi reżyser. Nie kryje też, że sam od dzieci wiele się nauczył: pokory, spokoju, powściągania emocji... Pomagało mu to w pracy z dorosłymi.

- To my partnerujemy tym dzieciakom, one są najważniejsze. A granie z nimi wcale nie jest takie proste, bo każde gra inaczej, ma inną osobowość, temperament... I to one mają nas w ryzach - podkreśla Piotr Różański, obecny na scenie od ponad 50 lat. -I dlatego każda kolejna obsada dziecięca czyni spektakl odmiennym, bo dzieci wnoszą swoją wrażliwości, temperament. Cudowne jest obserwowanie, jak każde na swój sposób przygotowuje swą rolę - dodaje Magdalena Walach.

Rolą pokojówki Marty debiutowała na scenie. W roku 2012 mówiła mi: - Zespół Bagateli przyjął mnie jak rodzina. Nie zapomnę moich pierwszych dni, kiedy podczas realizacji "Tajemniczego ogrodu" siedziałam w barku teatralnym z Piotrem Różańskim, który otoczył mnie opieką... A Dorota Pomykała to mnie wręcz zaadaptowała. Dzięki temu przejście ze szkoły do teatru było bardzo łagodne. Cieszy się, że pomimo upływu czasu reżyser nie zdecydował się na zmianę, że wciąż gra tę postać: - To mnie odmładza i z tego powodu też uwielbiam reżysera.

Wciągu 19 lat we wszystkich spektaklach zagrali tylko Przemysław Branny i Piotr Różański. - Jesteśmy nie do zastąpienia - śmieje się Branny, podkreślając, że nigdy nie grał tak długo jednego przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji