Artykuły

Andrzej Dopierała: Odpowiadają mi mrok i chłód podszyte cierpieniem

W piątek w Teatrze Bez Sceny w Katowicach światowa prapremiera spektaklu "Bunt" w reżyserii Andrzeja Dopierały. Autorem sztuki jest Peter Asmussen, wybitny duński dramatopisarz. - To spektakl o miłości i próbie jej uniknięcia. O zdradzie, wiarołomstwie i próbie ich odkupienia. O samotności i próbach dotarcia do drugiego człowieka. O relacjach w rodzinie i patologiach wynikających z dobrych intencji. Wreszcie - o egoizmie i samotności w świecie, o którym Bóg zapomniał - mówi reżyser i odtwórca głównej roli w wywiadzie dla Gazety Wyborczej - Katowice.

Marta Odziomek: To nie jest pana pierwsze spotkanie z twórczością Asmussena, prawda?

Andrzej Dopierała: - Zgadza się, w 2013 r. na Scenie w Malarni Teatru Śląskiego miała miejsce prapremiera dramatu "Nikt nie spotyka Nikogo" w reżyserii tłumacza - Pawła Partyki. Byłem jego asystentem, a na scenie partnerowałem Karinie Grabowskiej-Fiałek. Następnie, wraz ze słuchaczami Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego, w ramach pracy semestralnej zrealizowałem spektakl "Ciągle te same słowa", również w oparciu o ten sam dramat. Później dwukrotnie, wraz z Pawłem Partyką i Agencją AdiT, przygotowywaliśmy w Teatrze Bez Sceny czytania dramatów Petera Asmussena ze zbioru "Śmierć jest innym gatunkiem muzyki". Na marginesie, w poniedziałek, 18 czerwca, o godz. 18 odbędzie się kolejne czytanie performatywne, również duńskiego i tłumaczonego przez Pawła Partykę dramatu autorstwa Line Knutzon "Zadra w sercu", na które zapraszam.

Już kilka lat temu wspominał pan o tym, żeby wystawić jakiś tekst Asmussena w Teatrze Bez Sceny.

- Próbne tłumaczenie "Buntu" dostałem po premierze "Nikt nie spotyka Nikogo", a więc pięć lat temu. Trafił mnie w serce i od tego czasu myślę, bo ten proces ciągle trwa, o jego realizacji. U Asmussena zachwycił mnie przede wszystkim język i uniwersalność problemów. Te teksty dotyczą każdego, bez względu na wiek i płeć. To znakomita literatura dramaturgiczna. Niełatwa, ale znakomita. Pisana językiem zawierającym w sobie jakąś kwintesencję prostoty, a jednocześnie naładowanym wieloznacznością. Podobne wrażenia miałem, stykając się z twórczością Jona Fosse, którego prapremierę polską tekstu "Noc śpiewa piosenki" reżyserowałem w Teatrze Bez Sceny przed laty.

W swojej pracy posługuję się głównie intuicją. Najpierw czytam tekst. Przychodzą do mnie obrazy i potem próbuję je zrealizować na scenie, skupiając się głównie na aktorach. Albo obrazy się nie pojawiają i wtedy tekstu nie realizuję. Jeśli przy czytaniu dramatu nic nie widzę, to po prostu go nie wystawiam. Obrazy, które nawiedziły mnie po lekturze "Buntu", były wyjątkowo drastyczne i psychologicznie okrutne. Może dlatego tak długo trwa ich realizacja... Może dlatego praca nad tym tekstem jest nieustanną walką. Często przegraną i wymagającą mnóstwa kompromisów wynikających z bardzo rozmaitych uwarunkowań.

Lubi pan skandynawską dramaturgię, widać to w pana wyborach repertuarowych.

- Uwielbiam duńskie, szwedzkie, norweskie, fińskie filmy. Również taka literatura bardzo do mnie przemawia. Prawie połowa przedstawień Teatru Bez Sceny powstała na podstawie tekstów skandynawskich. Potem poznałem Pawła Partykę i Petera Asmussena. I zaprzyjaźniłem się z Haliną Thylwe - znakomitą tłumaczką literatury skandynawskiej.

Widocznie taką mam konstytucję psychiczną, że odpowiadają mi mrok i chłód podszyte cierpieniem wyraźne w tej literaturze. Wychowywałem się na filmach Bergmana. Jego "Szepty i krzyki" oglądałem w siódmej klasie szkoły podstawowej, a "Personę" znałem już wcześniej. To się nie mogło dobrze skończyć...

Kim są bohaterowie tego spektaklu? I przeciw czemu jest tytułowy bunt?

- Przedstawienie jest pewną interpretacją tego tekstu. Asmussen znał mój pomysł inscenizacyjny i zaakceptował go. Szkoda, że nie udało mi się go zrealizować za życia pisarza. W oryginale są to odrębne trzy sceny, niezwiązane ze sobą linearnie. Dzieją się w trzech przestrzeniach. Zawsze występuje w nich Kobieta i Mężczyzna. Raz dołącza do nich Siostra Kobiety. Są to różni ludzie, opowiadający odmienne, ale zbliżone do siebie tematycznie historie.

U nas bohaterem jest samotny, stary Mężczyzna roztrząsający w chwili śmierci fiasko i daremność swoich życiowych decyzji i buntów. W twarzach otaczających go pielęgniarek rozpoznaje twarze Kobiet, które spotkał w życiu - Żony, Córki, Kochanki. A młody lekarz przypomina mu samego siebie z czasów - że się tak wyrażę - Grzechu Założycielskiego.

Trzy (jak u Asmussena) sceny, poprzedzać będzie reżyserskie intro - krótka uwertura, poprzez którą próbuję wprowadzić do spektaklu motyw jeszcze jednego buntu - człowieka wobec Boga. Bo agnostyk Asmussen zawsze kieruje w górę pytanie, które brzmi: "Dlaczego?".

Ale będzie nie tylko o buntach Mężczyzny. Równie istotne będą bunty Kobiet - Żony i Córki.

To spektakl o miłości i próbie jej uniknięcia. O zdradzie, wiarołomstwie i próbie ich odkupienia. O samotności i próbach dotarcia do drugiego człowieka. O relacjach w rodzinie i patologiach wynikających z dobrych intencji. Wreszcie - o egoizmie i samotności w świecie, o którym Bóg zapomniał.

W jakiej przestrzeni te ludzkie dramaty się rozegrają?

- Przestrzenią będzie teatralny znak szpitala. Nie odtwarzamy szpitala w skali jeden do jeden. Rzecz rozgrywa się w głowie Bohatera. Trochę jak w "Kartotece" Tadeusza Różewicza, więc buduję przestrzeń tak, aby nie przeszkadzała w słuchaniu i śledzeniu zawartych w słowach treści i znaczeń. Chciałbym, żeby było pięknie...

Kogo zaprosił pan tym razem do współpracy?

- Na scenie zobaczymy troje młodych absolwentów Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego: Aleksandrę Fielek, Paulinę Annę Janik (grała już wcześniej w "Fociach" i "Przytulonych") i Krzysztofa Ciemierza. Rolę Starego Mężczyzny zostawiłem sobie. Wykorzystam muzykę Krzysztofa Koniecznego, utwór "Piosenka Boga". Jak zwykle jest ze mną moja żona Ewa jako producent i kostiumolog. Plakat stworzy Anna Korniluk, projekcje wideo Karol Iwan. Światło budujemy z Wojciechem Boruszką.

Dedykuję to przedstawienie "wszystkim, których zawiodłem. Tym, którzy odeszli ode mnie i którzy ze mną zostali". Jak zwykle przed premierą pojawia się wokół mnóstwo tekstów dobrze opisujących i przystających do poruszanej w spektaklu tematyki. "Wysokie Obcasy" piszą o zdradzie i zamieszczają listy matek do swoich dzieci, a "Tygodnik Powszechny" cytuje o. Anselma Grunna: "(...) ludzie doświadczają uczucia własnej bezsilności, bezbronności i nagości, samotności, opuszczenia i wyobcowania. Czują się bezwartościowi, wewnętrznie odwróceni, winni i grzeszni. Doświadczenie to jest przesycone strachem, beznadziejnością i bezsensownością. Człowiek przeżywa w sobie głęboką ciemność (...) Jest to bolesne doświadczenie pustki i ciemności".

Premiera "Buntu" w piątek 15 czerwca o godz. 21.15. Kolejne pokazy 16 i 17 czerwca o godz. 19. Bilety w cenie 40 zł, do zamówienia mailem i telefonicznie.

---

Na zdjęciu: Andrzej Dopierała w scenie z "Buntu"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji