Artykuły

Uwaga, nauka jazdy

W Teatrze Dramatycznym czas debiutów, pierwszych spektakli współpracujących z Krystianem Lupą podczas warsztatów studentów krakowskiej PWST. "Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze" Magdaleny Miklasz każe z nadzieją patrzeć na jej przyszłość, w "Poszerzeniu pola walki" Tomasz Węgorzewski potknął się na tekście Houellebecqa

"Powinieneś znaleźć ja, z którym się utożsamiasz, które cię wciągnie w głąb albo może które cię udręczy, ujawni niechciane rejony. To ja jest tu bar­dzo ważne" - takie przesłanie dał Krystian Lupa młodym twórcom, którzy wzięli udział w projekcie Laboratorium Debiuty. Co miał na myśli? Trudno powiedzieć. To wie chyba tylko sam mistrz. Na afiszu Laboratorium Debiuty widać białą literę "L" na niebieskim tle. Nie po­zostaje nam zatem nic innego, jak tylko przymknąć oko na ewentualne niedocią­gnięcia. Bo debiut.

Magdalena Miklasz zdecydowała się na adaptację powieści Agłai Veteranyi "Dlaczego dziecko gotuje się w mamały­dze". Rumuńska rodzina cyrkowców - ojciec klaun (Miłogost Reczek), matka akrobatka (Ewa Telega), która na swoich metrowych włosach wykonuje akrobacje wysoko nad ziemią. Wreszcie córka, dziewczynka, która opowiada historię swojej dziwnej rodziny. Poszukiwanie pięknego i dobrego Zachodu przywiodło ich w miejsca, w których zawsze czują się obco. Rzeczywistość jest daleka od ma­rzeń. Aktorzy przechadzają się po scenie niczym po arenie cyrkowej, a muzyka przywodzi na myśl tło do niebezpiecznych wyczynów na wysokościach. Zabawne scenki mieszają się z dramatycznymi wy­znaniami bohaterki (bardzo dobra Agnieszka Roszkowska). Problem relacji z matką, kazirodcze zapędy ojca, czas spę­dzony samotnie w internacie. Płonne nadzieje na wielką karierę filmową. Z po­zoru nic wielkiego się nie dzieje. Absurd i smutek jednocześnie. Widz daje się jed­nak ponieść tej konwencji..

Zdecydowanie gorzej wypadła adaptacja powieści Michela Houellebecqa "Posze­rzenie pola walki" w reżyserii Tomasza Węgorzewskiego. Miała być "próbą zapi­su doświadczenia depresji umieszczoną w pozorach realizmu" (jak czytamy w programie), a wyszła marna satyra na psychoanalizę wśród białych ścian, podszyta banałem i nudą. Owi ludzie w depresji - Maja Hirsch, Krzysztof Ogłoza i Piotr Siwkiewicz - zastanawiają się nad palącymi problemami współczesnego świata. Parytetami, złą kondycją mediów czy życiem seksualnym księży. Wszystko kończy się sesją terapeutyczną z przery­sowaną panią psycholog (Małgorzata Maślanka), która sama nie ma przekona­nia do metody, którą stosuje. Psychoanaliza. Bezsensowne cytaty z Lacana i powoływanie się na Maupassanta. Rzucanie się po podłodze bez żad­nej potrzeby, bezcelowe wpatrywanie w topiące się w kubku z wodą pety, w któ­rych chce się dostrzec zabawę w żołnie­rzyki. Domyślam się, że reżyser chciał wciągnąć nas w swoją grę półsłówek. Zostawiać więcej miejsca na ciszę, żeby­śmy mogli razem z bohaterami wpaść w refleksyjny nastrój i doszukiwać się oznak depresji i u nas.

Młodzi twórcy porzucili metodę małych kroków i postanowili od razu zająć się interpretacją stawiającej inscenizatorom wielkie wymagania prozy. Magdalenie Milkasz się opłaciło, Tomasz Węgorzew­ski zaliczył falstart. Mimo to będę z uwa­gą śledzić ich dalsze prace.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji