Artykuły

Jak odnaleźć w sobie człowieka, którego trzeba zagrać na scenie

Dawno żadna warszawska premiera nie wywoływała tylu emocji co "Persona. Ciało Simone". Dlaczego?

Joanna Szczepkowska była ponoć bliska złoże­nia roli, Małgorzatę Braunek zafascynowała praca z Krystianem Lupą, na mieście chodziły pogło­ski, że sobotnia premiera może zostać przesunięta, choć prace nad spektaklem trwają prawie od roku.

"Persona. Ciało Simone" to druga część tryptyku Krystiana Lupy, który w ubiegłym roku rozpoczął spektakl "Persona. Marilyn". Tym razem Lupa wziął na warsztat postać Simone Weil, zmarłą w 1943 roku francuską filozofkę i działaczkę społeczną sympatyzującą z lewicowymi partiami politycznymi. Scena­riusz złożył głównie z jej tekstów, choć nie one są tu najważniejsze.

Lupa nie opowiada o Weil wprost, ale przy pomocy Elżbiety Vogler, bohaterki "Persony" Ingmara Bergmana. - Po trzydziestu latach wraca do aktorstwa za sprawą charyzmatycznego młodego reżysera teatralnego. Po wspólnym sukcesie Medei po­jawia się dziwna, zaskakująca propozycja zmierzenia się z oso­bowością, z ciałem i myślą Simone Weil - opowiada Krystian Lupa. Szaleństwo polega na tym, że po pierwsze aktorka jest dwa razy starsza od swojej bohaterki, po drugie młody reżyser zapędza się w rejony, o których nie zawsze chce się mówić. Aktorka coraz bliższa rezygnacji z roli czyta za­chłannie teksty filozofki i nie może się od niej uwolnić.- Postać rośnie w niej na podobieństwo nowotworu. Co to jest i jaki ma związek z tamtą, dawno nieży­jącą? Czy można odtworzyć tamtą, żyjącą kiedyś i cierpiącą kobietę, na podstawie jej myśli? Czy można ocalić osobę, której Weil się wyrzekła-pyta Lupa.

Propozycję zagrania głównej roli dostała Maja Komorowska, z którą Lupa chętnie pracował przy innych projektach. Odeszła w trakcie prób. Konflikt z aktorką posłużył reżyserowi za sceniczny materiał, w spektaklu padają po­noć prywatne kwestie Komo­rowskiej. "Persona. Ciało Si­mone" ma być bowiem spektaklem o aktorstwie, o procesie bu­dowania roli, zmagania się ży­wego człowieka z postacią, którą musi w sobie odnaleźć.

Lupa znany jest ze swojej indy­widualnej pracy z aktorem. Od każdego wymaga pełnego po­święcenia się roli, a praca z nim porównywana bywa do życia w sekcie. Sandra Korzeniak, przy­gotowując się do roli Marylin Monroe w pierwszej części tryptyku, oddała się tej sztuce w ca­łości. Zaowocowało to ważnymi nagrodami: Feliksem Warszaw­skimi Paszportem "Polityki". Gra­jąca w najnowszej premierze Joanna Szczepkowska nie ukry­wała w wywiadach, że współ­praca z Lupą nie była łatwa, ale uważa ją za jedno ze swoich najważniejszych doświadczeń. Gdy zrezygnowała Maja Komorowska, Lupa zapropono­wał rolę Małgorzacie Braunek. Nie bez znaczenia pozostał fakt, że aktorka znana choćby z roli Oleńki Billewiczówny w "Poto­pie" na dwadzieścia lat wycofała się z zawodu i praktykowała bud­dyzm. Na scenie pojawiła się tylko dwa razy, w latach 70. grając u Adama Hanuszkiewicza. Można więc powiedzieć, że bę­dzie to niejako jej sceniczny de­biut Obok pań w spektaklu zoba­czymy także m.in. Marcina Bo­saka, Andrzeja Szeremeta i Piotra Polaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji