Artykuły

Fedra po wierzchu

Temperatura życie teatralnego znacznie się podniosła, gdy na recenzję Romana Pawłowskiego z "Fedry" w Powszechnym replikował sam Andrzej Wajda. Szkoda tylko, że dyskusja poszła poniekąd obok problemu. Bo na podważanie tezy, jakoby stulecie kina zniszczyło klasyczny teatr (nikt w filmie nie gada do ściany piętnaście minut wierszem) szkoda czasu: albo to prowokacja myślowa, albo dziecinada. Kino nie zabiło teatru, tak jak muzyka pop nie unieważniła Mozarta; rzecz w tym, jak się Mozarta gra. Laco Adamik jest specjalistą od widowisk operowych i telewizyjnych, umie je konstruować, oprawiać, montować. Widowiska te niekoniecznie jednak wymagają wielostronnej analizy psychologicznej, dłubania na próbach zniuansowanych ludzkich wizerunków, podkładania różnorodnych emocji pod każdy wiersz. A w "Fedrze" jest to sprawą kluczową: nie akcja, której prawie nie ma, i nie sceniczne obrazki, które winny być tylko tłem. W efekcie nie konwencja tragedii powoduje znudzenie widowni, gdy uwaga realizatorów skupia się na pustym fotelu inwalidzkim zjeżdżającym po pochylni w chwili śmierci piastunki, miast na osobie, która w nim zasiadała, u Racine'a skomplikowanej kobiecie, nie symbolicznej inwalidce. I nie klasyczny wiersz ponosi winę za to, że aktorzy nie wiedzą, co z nim zrobić, trajkoczą go nieomal bez interpretacji, borykając się z dziurawą pamięcią,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji