Rozprawa o miłości w Dramatycznym
Radosław Rychcik przygotowuje adaptację książki Rolanda Barthes'a
Autorem "Fragmentów dyskursu miłosnego" jest Roland Barthes, francuski krytyk literacki, pisarz, przedstawiciel strukturalizmu i poststrukturalizmu francuskiego, a także teoretyk semiologii
Punktem wyjścia są "Cierpienia młodego Wertera", lecz Barthes nie interpretuje dzieła Goethego i nie komentują. Pojawiają się za to wszystkie figury poststrukturalistycznego dyskursu.
Barthes napisał "Fragmenty..." w 1977 roku, który był niesłychanie pracowity i obfity w istotne dla francuskiego twórcy wydarzenia. W styczniu zostaje mianowany profesorem w College de France, wiosną ukazuje się rzeczona książka, w czerwcu bierze udział w konferencji Antoine'a Compagnon'a, której tematem jest jego twórczość, a późnym latem gra w filmie Andre Techine "Siostry Bronte". Przed swoją śmiercią w 1980 roku, Barthes zdążył opublikować jeszcze dwie książki: "Solers ecrivain" oraz "Imperium znaków", ale to właśnie "Fragmenty dyskursu miłosnego" stanowią jego opus magnum, najpełniejszy, chociaż nietypowy wykład filozoficzny, specyficzną ontologię czerpiącą w głównej mierze z psychoanalizy. Przedmiotem jest erotyka, ale nie jest to ani romans, ani oschła rozprawa. Niezwykłość tej książki wynika z wpisanego w nią rozdzierającego doświadczenia miłości, która z autora czyni bohatera, a z tekstu - scenę opuszczoną przez ukochaną osobę.
Przedstawienie, którego reżyserii podjął się Radosław Rychcik, jest próbą odtworzenia pojęciowych, a także cielesnych kodów, jakie dozwolone są w kulturze do wyrażenia tego granicznego uczucia. Ze strzępków myślowo-cielesnego dyskursu powstaje miłosna instalacja: archetypy i stereotypy, klisze zachowań, powtórzenia, ikony gestów. Tutaj maniakalnie zakochany wkracza w sytuację erotyczną, tu tęskni za wiecznie nieobecnym ukochanym, tu zaraża widza afektem. Dusi się, krępowany nakazem i zakazem, buntuje się przeciwko cenzurowaniu miłosnej obsceny, gładkim scenkom rodzajowym, osamotnieniu, sentymentalności. Roznamiętniony i rozedrgany, odrzuca reguły kulturalnej gry, która pozwala czerpać jedynie z rezerwuaru dozwolonych form miłosnej ekspresji. Niemożliwa okazuje się próba scalenia miłosnego doświadczenia -jedynym ratunkiem mogłoby być zapisywanie i wysławianie swojego cierpienia. Podmiot miłosny próbuje więc dojść do głosu: zakochane ciało krzyczy, histeryzuje, płacze, osuwa się w śmierć... Roland Barthes pisze nawet: "kochać to być w Dachau". Graniczność doświadczenia na scenie wyostrza się w nagości przestrzeni, skrawkach mowy, kompulsywności ruchu i performerskim radykalizmie działania.
W spektaklu występują: Klara Bielawka, Marcin Bosak, Joanna Drozda i Adam Graczyk.