Artykuły

"Pan Puntila..." czterdzieści lat później

W sporządzonych w roku 1948 notatkach na temat prapremiery Pana Puntili i jego sługi Mattiego w Zurychu Bertolt Brecht pisał: "Decydujące znaczenie ma ukształtowanie antagonizmu klasowego między Puntilą a Mattim, Rola Mattiego musi być tak obsadzona, ażeby wytworzyła się właściwa proporcja, tzn. ażeby przewaga moralna była po jego stronie. Wykonawca roli Puntili musi się strzec, by w scenach pijackich nie wzbudzać swoim temperamentem czy wdziękiem sympatii widzów, którzy w ten sposób straciliby swobodę krytykowania go".

Uwagi te podyktowało Brechtowi niezadowolenie ze sposobu, w jaki rolę pana Puntili potraktował jej pierwszy odtwórca, aktor Steckel. Był niestety właśnie nazbyt sympatyczny i z tego powodu nie udało się w przedstawieniu (wydobyć odpowiednio wyraziście antagonizmu klasowego. Aby uniknąć powtórzenia tego błędu, grając Puntilę rok później w Berliner Ensemble Steckel zadbał o nadanie mu odpowiednio odrażającej powierzchowności: "wybrał wstrętnie uformowaną łysą głowę" i "domalował sobie na twarzy rysy przeżytego rozpustnika".

Grający dziś, w czterdzieści lat po zurychskiej prapremierze w warszawskim Teatrze Małym rolę Puntili Witold Pyrkosz nie musi uciekać się do podobnych zabiegów, aby osłabić sympatię publiczności, jaką wzbudza już A samym swym pojawieniem się na scenie, zaś reżyserujący przedstawienie Tadeusz Minc - kłopotać o należyte wydobycie politycznej wymowy dramatu. Utwór Brechta został w warszawskiej inscenizacji odczytany konsekwentnie jako ludowa baśń podejmująca i we właściwy sobie sposób przetwarzająca literacki motyw Don Juana i Sganarela.

Tadeusz Minc rezygnuje w przedstawieniu z wątku komunisty Surkali i zmienia wymowę zakończenia sztuki, które nie przynosi już przemiany Mattiego w świadomego konieczności walki o swe prawa proletariusza, lecz pokazuje ucieczkę pary kochanków - Mattiego i służącej Finy - do innego, lepszego świata, w którym nie będzie (pana Puntili, jego córki Ewy i Attache. Taki finał spektaklu pozostaje oczywiście w całkowitej sprzeczności z intencjami Brechta, lecz trzeba przyznać, że konsekwentnie budowana w trakcie przedstawienia przez Jarosława Truszczyńskiego i Hannę Dunowską historia miłości Mattiego i Finy (budowana dzięki grze niemal bez tekstu, gdyż Brecht sugerując istnienie uczucia między parą podwładnych Puntili nie rozwinął tego wątku) jest jedyną okazją dla pojawienia się na scenie Teatru Małego poezji, która odgrywa w tym utworze równie ważną rolę, co rubaszny komizm i przesłanie ideowe sztuki.

Przedstawienie Minca nie ma wiele wspólnego z Brechtem, lecz zaleca się licznymi walorami teatralnymi, a więc: sprawną reżyserią nadającą całej inscenizacji szybki, zdecydowany rytm, dobrą scenografią i interesującymi rolami tytułowymi Witolda Pyrkosza (Pan Puntila) i Jarosława Truszczyńskiego (Matti). Wszystko to sprawia, że dosyć odległy od sposobu, w jaki dzisiejszy widz , postrzega świat, stanowiący już pozycję raczej z archiwum dwudziestowiecznej dramaturgii utwór Bertolta Brechta ogląda się w Teatrze Małym bez znudzenia. Pan Puntila zostaje tu ocalony dla współczesnego widza za cenę zdrady popełnionej wobec autora...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji