Artykuły

Hiob. Nie tylko prezent urodzinowy

JEST WIELKI POST 1940 ROKU, pierwsza wiosna okupacyjna, w Krakowie, Karol Wojtyła ma 20 lat i jest już autorem dramatu, osnutego na Starym Testamencie "Dawid" w tę Wielkanoc skończył pisać drugi. Donosi o tym wydarzeniu Mieczysławowi Kotlarczykowi: ... "napisałem dramat nowy. Grecki formą, chrześcijański duchem, odwieczny treścią, dramat o cierpieniu "Hiob". Wcale się to niektórym podoba". List nosi podpis "Lolek", datę "Wielkanoc 1940" i informuje przyjaciela, że poznał Osterwę "człowieka bardzo dużej miary". Pisze do Kotlarczyka, odkąd przeniósł się do Krakowa ciągle i zawierza mu bez mała każde przemyślenie nad sensem teatru i sztuki. Jeden z listów tytułuje znamiennie: "Do Brata Mieczysława - Protagonisty na greckim Teatrum". Kotlarczyk odpowiada, radzi, podtrzymuje tę żarliwą wiarę młodego dramaturga i ulubionego aktora jeszcze z czasów, gdy ten występował w prowadzonym przezeń Teatrze Powszechnym w Wadowicach. Jest to przyjaźń zawarta poprzez sztukę i spełniająca się w sztuce. Przecież to właśnie Kotlarczyk zauważył debiut 13-letniego Karola Wojtyły w szkolnym teatrze - ową niemą rolę w "Sobótce" Kochanowskiego! To jemu powierzy za dwa lata rolę Hajmona w "Antygonie", za lat cztery - rolę Kirkora w "Balladynie", a za lat pięć z nim będzie współreżyserował w Teatrze Powszechnym "Zygmunta Augusta", znajdując w nim równocześnie protagonistę do roli tytułowej.

"Kochany Mięciu! Oddano mi twój list, tę Ewangelię krótką Wiary, Nadziei i Miłości. I czytałem wzruszony... Jesteśmy z tych, co spozierają wprzód, co czynią wyłom w wiekach i dają na idących promieniach... Wierzę Twoją Wiarą Bracie! Słowianinie mój - i taka jest we mnie wola i ochota ku temu w Ojczyźnie, co Jej Pięknem... I zawsze jestem przy Tobie, Bracie Mój, jako był Jan Apostoł przy Piotrze, a Piotr był opoką, a na tej opoce zbudowano Kościół jego, a Kościołem jego niech się stanie Teatr i niechaj w nim rozjarzy - w zborze, w sejmie jakoby Narodowej sztuki, Narodowy Duch, ten, co tęskni i płonie, a nie co frymarczy i kupczy".

"Piszę przed Wielką Nocą... Bo trza mi się z Tobą, drogi mój, dobrym chociażby słowem podzielić. Przecież to już ósmy miesiąc tego niewidzenia dla nas, cośmy w tygodniu tysiące spraw znajdowali Zagłębiam się w Stary Testament. Przeczytałem psalmy Dawida, Księgę Hioba, Księgę Mądrości, teraz Proroków.. Ja w siebie zachodzą i w sobie się rozbudowuję. O Bracie! Bracie"... Gdy gubernator Frank na Wawelu, gdy milczy dzwon Zygmunta, gdy seminarium prof. Nitscha, na które uczęszcza młody Wojtyła, zeszło do podziemia, gdy obszar ludzkiego cierpienia ogromnieje, a Wielki Tydzień kładzie się metaforą na losy ojczyzny - "Hiob" ze swoją filozofią cierpienia staje się pretekstem do transcendentnego pytania o jego sens.

"Zaczyna kiełkować w dramacie myśl, te cierpienie nie zawsze jest karą (często jest), czasem może być również zadatkiem" - napisze Wojtyła. Nie nowa to myśl, idąca w ślad za rozważaniami Ojców Kościoła, że Hiob jest prototypem Jezusa Chrystusa. Pisze ksiądz Józef Tischner: "Teraz już można powiedzieć: Hiob cierpi niewinnie. Nie ma w tym żadnej sprzeczności, by niewinny cierpiał. Cierpienie bowiem niekoniecznie jest karą za grzech. Chrystus także cierpiał, choć był niewinny. Czymże tedy jest cierpienie? Niewątpliwie jest próbą wiary Trzeba również wiedzieć, za kogo się cierpi. I ta sprawa jest o wiele ważniejsza, niż pytanie "za co"? Moje imię musi być powiązane z imionami tych. za których gotów jestem oddać życie. Jeżeli takich w pobliżu nie ma, moje cierpienie rzeczywiście może okazać się bez sensu".

Wojtyła w "Hiobie" jakby przeczuł, te zdarzą się tę śmierci Ojca Kolbego, czy doktora Korczaka, już zaczęli umierać profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego, już szykowano śmierć tysiącom na Wschodzie. Niektórzy jak Hiob, w pierwszej części dramatu, zbuntowani, pytali: za co? Inni, jak Kolbe czy Korczak, widzieli w śmierci moralny obowiązek. Prapremierę polską "Hioba" przygotował Tadeusz Malak w Teatrze pod Krzyżem w Mogile. Grano sztukę w habitach, cierpienie przyjmując na klęczkach. Bogdan Ciosek w Teatrze im. Wandy Siemaszkowe chce z "Hioba" uczynić dialog współczesnego człowieka o sensie cierpienia; sztukę przenosi więc z ziemi Uz do neutralnego domu człowieka, który opływa w dobrobyt, ma władzę, udane potomstwo i w ciągu jednej chwili traci wszystko, co zgromadził. Krzyczy więc niebu: za co? Jest więc założeniem Cioska Hiob zbuntowany, niepokorny, wadzący się i Bogiem, który długą musi przejść drogę, by zrozumieć.

Mówi reżyser:

- Opowieść o człowieku biblijnym z ziemi ul skierowana do młodzieży, która nie tylko nie zna mitów biblijnych, ale i mitów śródziemnomorskich, podpowiada konwencję współczesnego człowieka, tu i teraz żyjącego, wpisanego w topos dyskursu o dzieło stworzenia pomiędzy twórcą - Bogiem a Szatanem, zadającego nieustannie pytanie, dlaczego Bóg stworzył świat oparty na niesprawiedliwości, brzydki, kłamliwy, dlaczego człowiek sprawiedliwy cierpi, wstępujący i na płaszczyznę partnerską Bóg - Człowiek, zbuntowany przeciw podmiotowości człowieka wobec Boga słowem - dociekający istoty Boga.

- Chciałbym tak podprowadzić to przedstawienie, by obnażyć faryzejską postawę przyjaciół Hioba - wzorzec naszych postaw, naszej polskiej religijności, zewnętrznej i powierzchownej, która sprowadza się do ideologizowania Boga, a także sensu istnienia człowieka l tak poprowadzić hiobową transformację pojmowania cierpienia, by wraz z nim widz zrozumiał, że człowiek, który chce żyć świadomie, przyjmuje cierpienie jako proces bogacenia własnego wnętrza.

Wyjdzie więc Hiob na scenę pokrytą spękaną ziemią, jeszcze potężny w ścianach swojego domostwa, jeszcze ojciec siedmiu synów i trzech córek, jeszcze pan siedmiu tysięcy owiec i trzech tysięcy wielbłądów; światło poprowadzone umiejętnie stworzy bezpieczne mury tego domostwa. Za chwilę zostanie obnażona ich nicość doczesna światło poprowadzone umiejętnie pokaże, że te mury to cienki, czarny tiul. Że ułudą jest ziemskie bezpieczeństwo. Że nie zostało zeń nic.

Aktor Hiob we współczesnym garniturze, czyli człowiek spośród nas, jeden z wielu wybrany przez Boga, stanie samotny wobec zagadnienia własnej wiary. Bo oto runął prosty porządek jego świata, że Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze. Porządek uproszczony, zwulgaryzowany, za mały, by ogarnąć tajemnicę Boga. I czego trzeba doświadczyć, by Bóg nieszczęście odwrócił, dzieci zwrócił, a Hiob dożył swoich 140 lat w szczęściu i spokoju.

Odbędzie się ta premiera w dniu urodzin papieża Jana Pawła II, czyli 13 maja. Jest coś wzruszającego, że w dniu osobistego święta przypłynie do Dostojnego Solenizanta jego własne juvenilium dramatyczne sprzed pół wieku. Które pisał "w siebie zachodząc i w sobie się rozbudowując". Kiedy 8 czerwca 1979 roku spotkał się na Skałce z ludźmi kultury i nauki, już jako Papież - Pielgrzym, tak mówił o swoich literackich i teatralnych wtajemniczeniach.

"Chcę dodać, że na tym roczniku studiowało bardzo wielu czynnych literatów, poetów. Niektórzy są dzisiaj doskonale znani. Ja byłem wśród nich nieco zakonspirowany i zostałem zakonspirowany właściwie do dnia wyboru na Papieża. Natomiast z tym dniem zostałem zdekonspirowany nie tylko przed Polską, ale I przed całym światem. Już nie wiem, co mam z tym zrobić. Po prostu niech "leci". Ciekawa rzecz, że niektórzy nawet uważają, że to coś warte, A ja podejrzewam, że nie uważaliby tak, gdyby się nie stało tak, jak się stało".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji