Vladislavs Nastavševs: W teatrze liczą się wielkie osobowości
Vladislavs Nastavševs należy do najbardziej utytułowanych i cenionych łotewskich reżyserów. W Toruniu zobaczymy jego autorską wersję "Medei" Eurypidesa. - Jeśli opowieść o "Medei" nie zdoła nikogo zaszokować i wywołać trwogi, to cała moja praca jest nieefektywna - mówi reżyser w wywiadzie dla Gazety Wyborczej - Toruń.
Nastavševs studiował reżyserię w Akademii Teatralnej w Sankt Peterburgu i na London University of the Arts Central Saint Martins. Na koncie ma sztuki na podstawie tekstów Iwana Bunina, Michaiła Kuźmina, Eurypidesa i Rainera Weinera Fassbindera, które poznała publiczność teatrów w Rydze i Moskwie. Pokazywał swoje przedstawienia w całej Europie, Australii i Rosji.
Widzowie Kontaktu zobaczą "Medeę" [na zdjęciu] Eurypidesa w wykonaniu Rosyjskiego Teatru im. Michaiła Czechowa z Rygi. W głównej roli wystąpi wybitna łotewska aktorka Guna Zarina. Spektakl zdobył entuzjastyczne recenzje w prasie w całej Europie.
- Staraliśmy się przekazać widzom ogrom cierpienia Medei i proces, podczas którego jej miłość zmienia się w nienawiść. Staraliśmy się też pokazać jej słabość i siłę; pozwoliliśmy, żeby stała się siłą napędową tego przedstawienia: Medea snuje swą opowieść, która kończy się tragicznie dla Jazona i jego nowej rodziny, dla jej własnych dzieci i dla niej samej - mówił reżyser.
Rozmowa z Vladislavsem Nastavševsem
Grzegorz Giedrys: Tegoroczny Kontakt bada napięcia między Wschodem i Zachodem. A w jakiej części świata umieściłby pan swój teatr?
Vladislavs Nastavševs: Po żadnej z nich. Przynależność do każdej z tych stref oznacza, że zostaliśmy zmanipulowani. Reżyserowanie w różnych częściach świata przytrafiło mi się na przestrzeni wielu lat, a to po prostu wpłynęło na mój osobisty i profesjonalny rozwój. Wierzę w to, że teatr bardziej definiują wielkie osobowości, a nie geografia. Ale na pewno jest wyrazista różnica między tymi estetykami.
A czy da się połączyć ze sobą te światy?
- To jest możliwe pod warunkiem, że artyści są błyskotliwi i dobrze wyszkoleni technicznie.
W Toruniu zobaczymy sztukę, którą zrealizował pan w rosyjskojęzycznym teatrze w Rydze. Czy praca w innym języku była dla pana jakimś wyzwaniem?
- To nie język, ale sama natura greckiej tragedii sprawia, że to przedstawienie wyróżnia się spośród wszystkich spektakli, które dotychczas zrealizowałem.
W jaki sposób pan stara się zachować przekaz oryginalnego tekstu?
- To kombinacja języka scenicznego i fizyczności. Ważna jest także prosta zasada "mniej znaczy więcej".
Jeden z krytyków pisał o panu, że łączy pan nostalgię z humorem i że używa pan prowokacji, aby zaszokować widownię. Czy po to właśnie zrobił pan "Medeę"?
- Jeśli opowieść o "Medei" nie zdoła nikogo zaszokować i wywołać trwogi, to cała moja praca jest nieefektywna.