Artykuły

Jagnię i wilcy

"Wielki Fryderyk" Adolfa Nowaczyńskiego w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.

Stary Fryc nie cenił specjalnie Polaków, Rosjan miał za barbarzyńców, zaś język niemiecki przypominał mu rżenie chabety. Jego jedyną namiętnością były władza i państwo pruskie, które od podstaw zbudował. Adolf Nowaczyński napisał sztukę o Fryderyku II po to, by wykpić romantyczną mitomanię Polaków, zawsze skazaną na klęskę w starciu z pragmatyzmem nowoczesnej Europy. Wprawdzie Jan Klata inaczej rozłożył akcenty, ale w napisanym przed stu laty tekście odnalazł także naszą polityczną współczesność.

Rzecz rozgrywa się w królewskim pałacu Sanssouci, gdzie wśród dworskich intryg egzystuje zbiór barwnych postaci. Sprytny wesołek Lucchesini (Krystian Durman), rozdarty między miłością do córki fabrykanta a karierą wojskową Lejtnant Krasicki (Konrad Cichoń) i usłużni Ministrowie Korony. Wszyscy oni, spragnieni przywilejów i zysku, jak sępy orbitują wokół starzejącego się i nieco zdziwaczałego Króla.

Jan Peszek gra w gruncie rzeczy polityczną satyrę. Jego Fryderyk umiejętnie używa pojęć oraz idei, sprytnie rozgrywając tych, którym zdaje się, że sami ustalają reguły gry. Pod maską ekscentrycznego Prusaka skrywa bowiem cynizm absolutny. W najlepszej ze scen przyglądamy się monumentalnej ceremonii państwowego pogrzebu ukochanego psa monarchy. Trudno o wymowniejszy obraz obłędu władzy. A jednak najciekawszą, bo najmniej oczywistą postacią jest w tym spektaklu biskup Krasicki w wykonaniu Michała Kalety. Świadom reguł gry, próbuje ocalić w sobie resztki idealizmu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji