Artykuły

Śledź á la Moniuszko

"Jasiek zadmie w złoty róg. Wtedy w takt poloneza Pożegnanie ojczyzny wejdą chłopi z kosami na sztorc i Wernyhora. Z pobliskiego sadu nadbiegnie Rachela z chochołem i załatwią autostradę do Koborowa oraz obszar bezcłowy na kiszoną kapustę dla wszystkich, łącznie z hrabiną z RPA i sfinksem mojej byłej żony. I zatrąbi anioł piąty i rozlegnie się płacz i zgrzytanie zębów między grzesznikami, ale nasza córka będzie mieć prywatne lekcje tańca, ty nowy żakiet, a cała Polska darmowe koszulki od McDonald'sa." - Taką wizję wysuwa Paweł, jeden z bohaterów najnowszej sztuki Macieja Wojtyszki "Żelazna konstrukcja", granej na deskach warszawskiego Teatru Powszechnego.

Paweł (Jerzy Zelnik) jest scenarzystą filmowym. To, że jego scenariuszem zainteresowali się Amerykanie, daje nadzieję na polepszenie sytuacji materialnej. Utwierdza go także w tym przekonaniu nowo poślubiona żona (Katarzyna Skrzynecka). Oboje jednak wiedzą, że wszystko zależy od rozmów z Amerykanami. Aby zrobić wrażenie na cudzoziemcach, decydują się rozmawiać z nimi nie w ciasnej kawalerce w Warszawie, lecz starym pałacu, który po wielu latach powrócił do swej dawnej właścicielki Ewy hrabiny Lasockiej (Wiesława Mazurkiewicz). Pomysł zyskuje coraz więcej zwolenników, bo każdy widzi w jego realizacji wymierne korzyści dla siebie. Sceneria pałacu przypadła do gustu także miejscowemu wójtowi Karolowi Kazikowi (Sylwester Maciejewski), który pragnie wyprawić w nim wesele swego syna Jaśka Drużby (Rafał Królikowski).

Sztuka Macieja Wojtyszki jest lekką, zabawną komedią, dostarczającą wiele radości zarówno widzom, jak i aktorom. Wojtyszko jako autor umiejętnie zróżnicował opisywane postaci, a jako reżyser potrafił znaleźć ich świetnych odtwórców.

Wiesława Mazurkiewicz jest arystokratką w każdym calu. Monika Sołubianka grająca właścicielkę miejscowej restauracji trafnie odmalowała maniery nowobogackiej paniusi, podążającej bez opamiętania za modą i używającej słów, których znaczenia nie zawsze rozumie. Wśród potraw serwowanych w jej lokalu są m.in. sałatki, a la Jeziora Mazurskie i śledź a la Moniuszko. W pogoni za kapitalizmem towarzyszy jej poetka metafizyczno-ezoteryczna Anna Urszula Styś (Daria Trafankowska). Ich przeciwieństwem jest wyciszona i trochę zagubiona Barbara Mur (Maria Robaszkiewicz). Prawdziwym klejnotem w tej galerii osobliwości jest projektantka wnętrz Karina de Valmont (Grażyna Marzec). Niebywały temperament pani Kariny, jej niekonwencjonalny gust i szokująco śmiałe rozwiązania plastyczne wzbudzają wielokrotnie salwy śmiechu na widowni. Jest jeszcze Jadzia Edyty Olszówki. Postać, która pod względem gadulstwa może rywalizować jedynie z Felicjanem Dulskim.

Panowie, jak przystało na gentlemanów, usuwają się w spektaklu na drugi plan. Mamy więc dwóch zabawnych, nieco podejrzanych cudzoziemców, Michaela Johnsona (Cezary Żak) i Szymona Morleya (Franciszek Pieczka). Wspomnianego na początku, zagubionego scenarzystę Pawła (Jerzy Zelnik), wójta Karola Kazika (Sylwester Maciejewski), który wie, że wszystko można załatwić, bo "tylko ryba nie bierze" i Jaśka Drużbę.

Sztuka Macieja Wojtyszki z pewnością będzie się cieszyć sporym powodzeniem u widzów, ponieważ zawiera wiele celnych uwag dotyczących naszej mentalności. Pozostaje jednak pytanie, skąd autorowi przyszło na myśl spostrzeżenie, wypowiadane przez jedną z bohaterek, że mężczyzna jest jak samochód i po trzech latach nadaje się do wymiany?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji