Artykuły

Bydgoszcz. Dubler Liama Neesona uczy tancerzy szermierki

W sobotę premiera baletu "Romeo i Julia", która rozpocznie XXV Bydgoski Festiwal Operowy. Tancerze zmierzą się nie tylko z choreografią, na scenie będą musieli też doskonale zagrać emocje, a nawet popisać się szermierką - zapowiadają realizatorzy. Premiera 21 kwietnia o godz. 19. Drugi pokaz - 22 kwietnia o godz. 18.

"Romeo i Julia" będzie drugim po "Kopciuszku" baletem Sergiusza Prokofiewa w repertuarze bydgoskiej Opery Nova - i drugim spektaklem baletowym w historii BFO otwierającym festiwal.

Geniusz, który nawiązał kontakt ze Stwórcą

Orkiestrę poprowadzi dyrektor Opery Nova Maciej Figas. - Muzyka Sergiusza Prokofiewa jest postrachem orkiestr i dyrygentów. Kompozytor często nie miewał dla muzyków litości. Używał instrumentów, każąc im często grać ponad lub poniżej skali. Bywało, że mieliśmy dylemat, jak wykonać określone dźwięki - mówi Figas. - Z drugiej strony ta muzyka to przepiękne motywy miłosne. Sprawiła, że jeszcze na sali prób, tam gdzie nie wszystko brzmi tak, jak byśmy chcieli, nie tylko mnie, ale i muzykom włosy stawały dęba. Są w tej muzyce momentu genialne. Prokofiew na pewno był geniuszem. Był tym, który otarł się o Stwórcę, nawiązał z nim kontakt. Mało jest takich kompozytorów w historii literatury muzycznej - opowiada dyrektor opery. Podkreśla, że przez wyjątkowość muzyki premiera "Roma i Julii" to dla orkiestry ogrom trudnej pracy, ale również wielka przyjemność. - Mam nadzieję, że słuchając nas, publiczność będzie miała równą frajdę - mówi Figas.

Młodzi, którzy uwiodą publiczność

Choreografię przygotowuje Paul Chalmer, który stworzył już na naszej scenie bijącego rekordy popularności "Dziadka do orzechów". Rola Romea była jedną z najczęściej wykonywanych przez Chalmera w latach jego tanecznej kariery. Jako choreograf wystawił "Romea i Julię" w 2013 r. w Conservatoire National Supérieur de Musique et de Danse w Paryżu. - Choreograf zawiesił tancerzom poprzeczkę bardzo wysoko. Powstało wiele pięknych choreograficznych momentów. Ale ten balet opiera się nie tylko na trudnych krokach, ale również na bardzo wymagającej grze aktorskiej - mówi Ilona Jaświn-Madejska, kierownik baletu Opery Nova. Z tym wyzwaniem zmierzyć się będą musieli zwłaszcza odtwórcy głównych ról. Podczas premiery rolę Julii zatańczy Natalia Ścibak, a Romea Paweł Nowicki. - Ta para jest już znana wszystkim z "Dziadka do orzechów". Wtedy debiutowali. Paul Chalmer podkreślał, że dla tak młodych tancerzy jedna główna rola nie do końca przygotowuje do kreowania baletu bardziej aktorskiego i teatralnego. Jednak sama nieraz byłam świadkiem, jak bardzo ta para mu się podoba. Były też próby na sali baletowej, kiedy miałam łzy w oczach. Byli bardzo przekonujący - zdradza Jaświn-Madejska.

Tancerze z rapierami

Tancerze ćwiczyli nie tylko pod okiem choreografa, ale również Sylwestra Zawadzkiego, który "ustawiał" w spektaklu sceny walk. To doświadczony kaskader, dubler hollywoodzkiego gwiazdora Liama Neesona, który reżyserował walki m.in. w takich produkcjach jak "Ultimatum Bourne'a", "Kill Bill", "Rob Roy" czy "Piraci" Romana Polańskiego.

- Już w pierwszym akcie mamy potyczkę rodów Kapuletów i Montekich. To trudna scena, bo praktycznie wszyscy tancerze walczą tu na rapiery - opowiada Zawadzki. Tancerze mieli 5 tygodni zajęć. - Myślę, że zaraziłem ich w tym czasie bakcylem szermierczym, a efekty będzie widać na scenie. Wszystkie walki są na tyle przekonujące i dynamiczne, że będą ładną ozdobą i podniosą rangę spektaklu - zapewnia. Na scenie usłyszymy szczęk oburęcznych mieczów, szpad i sztyletów. - Nie będzie żadnych atrap, gwarantuję, że każdym z nich naprawdę można by zrobić nimi krzywdę - zdradza kaskader.

Miłość jak promyk światła

Realizatorzy zabiorą w widzów w przestrzeń i czas epoki elżbietańskiej. - Trochę zmieniliśmy regułę. Obecnie najczęściej "Romea i Julię" inscenizuje się mniej lub bardziej współcześnie lub przenosi się do renesansowej Werony, a według nas prawdziwie szekspirowski czas i miejsce to Anglia XVI wieku - tłumaczy Diana Marszałek, autorka scenografii. - Patrząc na scenografię, zobaczycie elementy żywcem zapożyczone z Globe Theatre czy z XVI-wiecznych rezydencji wokół Londynu. Studiowałam zwłaszcza architekturę posiadłości Hampton Court i starałam się to przenieść do bydgoskiej inscenizacji. Pracownie wykonały obłędną robotę. Tysiące cegieł układano ręcznie i wybudowane zostały prawdziwe budynki na scenie - opowiada.

Marszałek podkreśla, że w scenografii bardzo istotnymi elementami będą światło i mrok. Wielu szekspirologów powtarza, że w pewnej warstwie znaczeniowej "Romeo i Julia" to opowieść o walce ciemności ze światłem. - W warstwie dialogów te metafory często się pojawiają. Miłość Romea i Julii to promyk światła w straszliwym, mrocznym świecie. Chciałam, by klimat naszej opowieści miał ten ciężar, stąd nad bohaterami zawsze unosi się czarne niebo - opowiada autorka scenografii. Imponującą scenografię do poszczególnych obrazów - I akt przewiduje aż 6 zmian - wzbogacą też ręcznie wykonywane elementy metaloplastyki.

Kostiumy piękne jak z filmu

Na scenie zachwycać ma nie tylko scenografia, ale również kostiumy Agaty Uchman. - Inspirowałam się bogatą dokumentacją filmową nawiązującą do epoki. Przeprowadziłam też dokładne badania naukowe. Czytałam, jak stroje elżbietańskiej Anglii były konstruowane, jak ludzie ubierali się na ulicy, jak wyglądał dwór. Przeczytałam sporo angielskich artykułów na ten temat, w Anglii działa też cały ruch rekonstruktorski, który wręcz kocha tę epokę - mówi Uchman. - Jako projektant, za którego się uważam, nie odtwarzam jednak strojów toczka w toczkę. To byłoby nudne, nietwórcze i nieinteligentne. Starałam się przetworzyć projekty przez swoje emocje, przez muzykę i dramaturgię - podkreśla kostiumografka.

Do premiery powstało ok. 200 kostiumów z jedwabiu, krepy, żakardu, tiulu, żorżety i weluru. Tkaniny zamówione zostały w polskich i w niemieckich hurtowniach obsługujących duże teatry europejskie. Wiele z wzorów zostało specjalnie zaprojektowanych do bydgoskiej premiery. Tysiąc metrów tkanin, z których wykonane zostały stroje do sceny balu, zostało nadrukowanych. Jako motyw wykorzystany został dekoracyjny fragment jednego z wawelskich arrasów. - Byłam przerażona, przychodząc do dyrektora opery, by pokazać projekty, bo wydawały mi się nieprawdopodobnie skomplikowane. Po doświadczeniach z realizacjami w innych teatrach jestem zdania, że kostiumy te nie mogłyby powstać gdzie indziej. Pracownie w Operze Nova są w stanie w dużym procencie dbać o detal, na którym mi zależy. Przykładowo tutaj panie krawcowe potrafią do jednego kostiumy przyszyć 300 paciorków. Powstało też ponad 100 kryz. To ogromne ilości bardzo trudnych do złożenia elementów. Wykorzystujemy też tkaniny stworzone o wydruk cyfrowy i haft, to aż 30 metrów takiego materiału o szerokości 1,5 m - mówi Uchman, która podkreśla, że dzięki tytanicznej pracy operowych pracowni bydgoska scena będzie mogła się pochwalić kostiumami na międzynarodowym poziomie, przygotowanymi z wręcz filmową dbałością o szczegóły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji