Artykuły

Wrocław. 200 lat dla Bogusława Danielewskiego na 90. urodziny i 70-lecie pracy na scenie

Do przodu, do przodu, byle nie rozczulać się nad sobą - mówił Bogusław Danielewski. W poniedziałek we wrocławskim Teatrze Komedia publiczność zaśpiewała mu "200 lat"

Urodziny Danielewskiego, aktora wrocławskiego Polskiego i Komedii, który 16 kwietnia skończył 90 lat, a debiutował 70 lat temu, fetowali jego wielbiciele. Na widowni Wrocławskiego Teatru Lalek, gdzie wystawia swoje spektakle Komedia, spotkali się m.in. Konrad Imiela, dyrektor Teatru Muzycznego Capitol i Elżbieta Czaplińska-Mrozek, rektor wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Minispektakle z okazji jubileuszu Danielewskiego przygotowali studenci AST i aktorzy Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Były piosenki m.in. w wykonaniu Elżbiety Kłosińskiej, Jana Węglowskiego. Było też mnóstwo życzeń - od szefów instytucji kulturalnych, uczelnianych władz, urzędników i polityków. Jacek Sutryk, szef departamentu spraw społecznych Urzędu Miejskiego Wrocławia wręczył Danielewskiemu medal "Wrocław z wdzięcznością". List z gratulacjami przesłał Krzysztof Mieszkowski, poseł Nowoczesnej i były dyrektor Teatru Polskiego.

- Jestem przekonany, że już wkrótce spotkamy się ponownie, żeby świętować 180. urodziny pana Bogusława - mówił Wojciech Dąbrowski, który wraz z Pawłem Okońskim szefuje Komedii, a w poniedziałek prowadził jubileuszowy wieczór. - Dlatego śpiewamy mu "200 lat", nie "100 lat" - to drugie oznaczałoby, że widzimy przed nim zaledwie dekadę życia.

Publiczność na tym nie poprzestała - zaśpiewała mu też, na melodię "Will You Be There" Michaela Jacksona, specjalny hymn: "Boguś Danielewski to fajny facet, on taki jest/Wszystko, co zagra, to mu wychodzi/A jak nie wyjdzie, no to nie szkodzi".

Urodzony w Gdyni Danielewski debiutował na scenie Estrady Bałtyckiej w Gdańsku. We Wrocławiu początkowo występował gościnnie - do tego, żeby zamieszkać tu na stałe, skusiła go propozycja pracy i trzypokojowego mieszkania. W Teatrze Polskim zajmował przez dekady tę samą garderobę nr 101, do której zaprosił go jeden z jej wcześniejszych lokatorów Artur Młodnicki. Skład uzupełniał Igor Przegrodzki, który Danielewskiego nazywał Busią. Na scenie Polskiego, ale też m.in. Operetki Wrocławskiej (dzisiejszy Capitol) Danielewski zagrał kilkaset ról. Jedną z ostatnich była rola Boga w "Dziadach" w reżyserii Michała Zadary. W Komedii za to można go oglądać jako Dyndalskiego w "Zemście".

Chcesz wiedzieć, czym żyje Wrocław? Zapisz się na nasz codzienny newsletter, a nic Cię nie ominie

Kadry ze spektakli z jego udziałem pojawiały się podczas urodzinowego spotkania na ekranie. Kiedy Paweł Okoński próbował pytać o nie Danielewskiego, usłyszał skromną odpowiedź: - W życiu zagrałem kilkaset ról, po tym wszystkim nie pamiętam nawet, jak się nazywam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji