Artykuły

Żywot człowieka poczciwego

"Tajny dziennik" Mirona Białoszewskiego w reż. Wojciecha Urbańskiego z Teatru Dramatycznego w Warszawie na 43. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych "Klasyka Żywa". Pisze Magda Mielke w Teatrze dla Was.

"Tajny dziennik" Mirona Białoszewskiego w reżyserii Wojciecha Urbańskiego z Teatru Dramatycznego w Warszawie otworzył 43. Opolskie Konfrontacje Teatralne "Klasyka Żywa". W ramach festiwalu, obok "Tajnego dziennika" zaprezentowane zostanie jeszcze sześć najlepszych spektakli wybranych przez komisję artystyczną spośród 44 inscenizacji klasycznej literatury polskiej, wystawianych na deskach teatrów całej Polski.

Osobliwy pamiętnik Mirona Białoszewskiego choć traktuje o zwykłym, codziennym życiu, poraża poziomem szczerości i odwagą w samoobnażeniu się. Dlatego sam autor zastrzegł, że dziennik, o którym wielu wiedziało, że istnieje, może zostać wydany dopiero kilkadziesiąt lat po jego śmierci. Motywowane było to zapewne nie tylko ochroną własnego imienia, lecz z troski o pozostałych bohaterów dziennika - członków rodziny, przyjaciół, kochanków, osoby publicznie znane. I tak "Tajny dziennik" czekał do 2012 roku, gdy jego wydanie wzbudziło sensację zarówno treścią, jak i epickim rozmachem.

Wojciech Urbański podejmując się inscenizacji pamiętnika stanął przed podwójnie trudnym zadaniem. Po pierwsze, diarystyka nie jest materiałem inspirującym do tworzenia teatralnych inscenizacji. W dodatku reżyser chcąc zachować wierność pamiętnikowej stylistyce ryzykował tym, że niedramatyczna forma okaże się dla widzów nieatrakcyjna. Po drugie, jak liczący niemal tysiąc stron "Tajny dziennik" zmieścić w kilkudziesięciominutowym spektaklu. Wybór materiału nasunął się intuicyjnie. W spektaklu wyróżnić można dwie główne części. Pierwsza ukazuje relacje Mirona z rodziną, mierzenie się z odejściem dziadka i rodziców, druga - nowojorska część - ukazuje poetę w obliczu jego homoseksualizmu i coming outu. Początkowym pomysłem reżysera było wydobycie z "Tajnego dziennika" konfliktów z pozostałymi bohaterami. Jednak to, co przede wszystkim wyłania się z lektury w głównym świetle stawia Mirona samego, samotnego, mierzącego się ze sobą a nie z innymi. Pozostając wiernym temu obrazowi, Wojciech Urbański stworzył spektakl intymny, zamknięty w ascetycznej formie, bliższy słuchowisku niż przedstawieniu. W dodatku to spektakl rozpisany na kwartet Mironów. Michał Piela, Robert T. Majewski, Henryk Niebudek i Piotr Siwkiewicz grają jedną i tę samą postać. Każdy z nich jest Mironem, innym Mironem, bo przepuszczonym przez indywidualną wrażliwość. W przeważającej części ich gra opiera się na słuchaniu siebie wzajemnie. Nie zawieszają głosu, nie podkreślają fraz, aktorzy jak w sztafecie współpracują ze sobą, aby z tej poczwórnej siły wydobyć jak najprawdziwszego Mirona. Ich gra to właściwie nie-gra, bo aktorstwo jest tu schowane, zdjęte, pozbawione jednostkowych popisów. Aktorzy polegają na szczerej opowieści, starają się być jak najbliżsi samemu Mironowi. Nie grają Mirona, nie próbują budować jego legendy, lecz po prostu są. To rodzaj czuwania przy Białoszewskim. Nie ma tu sztucznej teatralizacji, udawania czegoś. Zarówno narratorem, jak i bohaterem przedstawienia jest więc on sam - niewidoczny autor, ukryty w mówionym potocznie, prawie bez emfazy tekście. Surowy język "Tajnego dziennika" okazuje się jego największą siłą, która na scenie sprawdza się doskonale. Pamiętnik sam tworzy dramat, pokazując, że inscenizacja nie jest potrzebna.

Świat Mirona, który wyłania się ze spektaklu opiera się na nieustającym przenikaniu sacrum i profanum. To świat kolorowania szarej, PRL-owskiej Warszawy. Przede wszystkim zaś świat przepełniony śmiercią i traumą Powstania Warszawskiego. Pierwsza część, w bezpośredni sposób pokazuje Białoszewskiego w obliczu różnych śmierci: najpierw umiera dziadek na ul. Hożej, (dziadek Jadwigi Stańczakowej - pisarki i poetki, przyjaciółki Białoszewskiego), potem nadchodzi śmierć ojca Mirona, następnie jego matki. Druga część, gdy widzimy Mirona w Nowym Jorku, skupia się bardziej wokół cielesności, własnej fizjologii. Szybko okazuje się ona być preludium do własnego odejścia. Rok później następuje ostatni zawał i ostatnie kilka miesięcy życia. "Tajny dziennik" staje się więc opowieścią o odchodzeniu, o tym, że w zderzeniu ze śmiercią zawsze zostajemy sami. Ta dwudzielność świata zachowana jest także w scenografii autorstwa Anny Tomczyńskiej. Spomiędzy domowych, a z dzisiejszej perspektywy także muzealnych obiektów - jak stosy książek, winylowe płyty, stare radio Grundig, łóżko, wyłaniają się kontrastujące ten obraz lichtarze czy figurki świętych. Całość uzupełniają wyświetlane na zawieszonym, trójdzielnym ekranie materiały filmowe - obrazy współczesnej Warszawy ukazującej dzisiejszy widok z miejsca, w którym Miron mieszkał, a także kompozycje Marcina Maseckiego, które kontrapunktują słowa Mirona.

Magda Mielke - absolwentka Dziennikarstwa i studentka Filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Recenzentka filmowa i teatralna, miłośniczka współczesnej literatury.

Spektakl zaprezentowany został 3 kwietnia 2018 roku podczas 43. Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Żywa"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji