Artykuły

Dobry początek to nie wszystko

"Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa w reż. Jacka Bały w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Zaczęło się całkiem ciekawie. Ale po godzinie, na skutek deficytu reżyserskich pomysłów, z inscenizacji "Mistrza i Małgorzaty" w Teatrze Miejskim w Gdyni zaczęła ulatniać się energia, a wraz z nią uwaga widzów.

Od kilku lat współpracujący z gdyńską sceną Jacek Bała - który w 2015 r. wyreżyserował w Teatrze Miejskim "Amadeusza" Sheffera, a w zeszłym roku "Balladynę" Słowackiego - po raz trzeci wziął się za bary ze światową klasyką. O ile w przypadku "Amadeusza" przedsięwzięcie się powiodło, to "Balladyna" z Agnieszką Bałą w tytułowej roli przyniosła duże rozczarowanie. Podobnie jest, niestety, z przeniesieniem na scenę legendarnej powieści "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa, której premiera w reżyserii Jacka Bały odbyła się w ostatnią sobotę z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru.

Tekst wyjątkowo wymagający

"Mistrz i Małgorzata" - dzieło życia Bułhakowa, najpierw przez lata niewydawane, a potem znacznie okrojone przez sowiecką cenzurę - z uwagi na swój metafizyczny charakter i akcję rozgrywającą się w dwóch planach czasowych (stalinowska Moskwa lat 30. i Jerozolima czasów Jezusa) jest materiałem wyjątkowo wymagającym, któremu nie każdy jest w stanie sprostać.

Jackowi Bale - przynajmniej na początku spektaklu - udało się tchnąć nowe życie w tę opowieść. Rozgrywająca się na Patriarszych Prudach historia niezwykłego spotkania literatów (jako Berlioz - Dariusz Szymaniak, w roli Iwana Bezdomnego - Rafał Kowal) z tajemniczym jegomościem (Mariusz Żarnecki jako Woland), która skutkuje śmiercią Berlioza pod kołami tramwaju i skierowaniem Bezdomnego do kliniki psychiatrycznej, zapowiadała się naprawdę ciekawie (także za sprawą udanej scenografii i kostiumów Ewy Woźniak). Występujący w spektaklu prawie cały zespół aktorski Teatru Miejskiego świetnie poruszał się w konwencji groteski, dobrze wypadał w - niezwykle rzadkich w scenie na Bema - układach choreograficznych autorstwa Michała Pietrzaka i zabłysnął kilkoma naprawdę udanymi epizodami (Elżbieta Mrozińska jako Listonoszka, Beata Buczek-Żarnecka jako żeński odpowiednik doktora Strawinsky'ego, Olga Barbara Długońska w roli Warionuchy, Bogdan Smagacki jako Bengalski).

Świetnie wszedł w rolę domorosłego detektywa Rafał Kowal, złamaną rozterkami postać Piłata nakreślił Piotr Michalski, poruszającą kreację Mistrza oraz Jeszui stworzył Grzegorz Wolf, najlepszy aktor tego spektaklu.

Dalej tylko gorzej

Ale kiedy po godzinie wydawało się, że ekspozycja postaci się powiodła, główne wątki są już zawiązane i grunt pod całkiem niezłą inscenizację "Mistrza i Małgorzaty" jest przygotowany, spektakl zaczął niebezpiecznie tracić tempo i energię, a razem z nimi - uwagę widzów. Drugi akt z rozczarowującą, nadekspresyjną rolą Agnieszki Bały w roli Małgorzaty niestety nie przyniósł przełomu. Zupełnie tak, jakby reżyser szybko wyeksploatował się z pomysłów, licząc, że dłużej nie musi już walczyć o zainteresowanie publiczności. Przestało być intrygująco i magicznie, na scenę wkradła się nuda. I - z małymi przerwami - nie opuszczała jej aż do finału.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji