Artykuły

Szwarc i Erenburg w Nowej Hucie

Teatr Ludowy w Nowej Hucie minął sześciolecie. W ciągu tych sześciu lat grał sztuki polskie i francuskie, angielskie i amerykańskie, nawet sztuki irlandzkiego, serbskiego, izraelskiego i węgierskiego pisarza - nie sięgał jednak do literatury dramatycznej radzieckiej. W roku 1961 naprawił tę jednostronność. Przy czym przedstawienia zarówno "Smoka" jak "Rojtszwańca" to prapremiery polskie, ba, światowe!

Eugeniusz Szwarc - zmarły w 1957 roku - napisał w 1943 roku baśń polityczną, w sytuacjach trudnych uciekali się nie raz pisarze do otoczki baśniowej. W warunkach wojennych bajka stała się dla Szwarca i subtelniejszym argumentem za zwycięstwem niż bezpośrednia agitacja. W tych też warunkach demoniczny Smok, siejący terror i paraliżujący poddany sobie naród, tłumaczył się bezpośrednio: to Hitler, którego obali Lancelot, personifikacja siły ludu i gniewu ludu.

Ale autor pojął szerzej swój baśniowy wątek, i my też szerzej musimy go odczytać: Smok jest uogólnieniem tyrańskiej władzy feudalizmu, po której przy pomocy sił plebejskich do władzy dochodzi, władzę przechwytuje sprytna burżuazja. Wysługiwała się spokojnie Smokowi, a teraz szermując hasłami demokracji i wolności, rządzić, chce nadal po smoczemu, lud nadal jest gnębimy i wyzyskiwany. Lancelot musi tedy powrócić i z pomocą sił ludowych (tkacze!) zrobić jeszcze raz porządek, uwięzi z kolei Burmistrza i jego podłego synalka - baśń sugeruj, że wtedy na koniec w państwie byłego smoka zapanuje prawdziwa wolność i niekłamana, niefasadowa demokracja.

Chociaż intencje sztuki w toku lat odczytywano jeszcze inaczej - daje ona pole do rozmaitych aluzji i zaskoczeń - Krasowski wrócił do pierwotnego źródła i nadał widowisku ostrze konkretnie antyfaszystowskie. Nie spodobało się to zwolennikom udwuznaczniania bajek, aktualizowana sytuacji - podobnie w Warszawie wielce oni mieli za złe Teatrowi Dramatycznemu że "Nosorożca" Ionesco odczytał jako sztukę jednolicie antyfaszystowską, a nie dwustronną, obrażoną na cały świat.

A jednak Krasowski dobrze postąpił, że jeden ze łbów Smoka (ma on ich trzy) ubrał w pikelhaubę, drugi w hełm żołnierza niemieckiego z pierwszej wojny światowej trzeci w hełm esesowca, Smok raz ryczy głosem tępego żołdaka (ostry epizod TADEUSZA SZANIECKIEGO), innym razem przemawia podstępnie układnym głosem czarno ubranego faszysty (STANISŁAW MICHALIK). W wyraziste i grze EDWARDA RACZKOWSKIEGO nabiera swoistego znaczenia osoba i rola Burmistrza, na pewno trafiają się widzowie, którzy Burmistrza uznają za postać bardziej złowrogą niż samego Smoka: po pierwsze dlatego, że Smok cały czas wysługuje się Burmistrzem i jego synem, używając obu za najskuteczniejsze narzędzie swego panowania, po wtóre dlatego, że Burmistrz z całym cynizmem przedłuża i chciałby utrwalić system smoczych rządów, choć bez smoka, a jest od Smoka sprytniejszy i bardziej przebiegły.

Reszta zespołu gra też sprawnie i przejrzyście. Romantycznego Lancelota, miłującego sprawiedliwość i piękną dziewicę, przekazuje FERDYNAND MATYSIK w romantycznej pelerynie i słodkim głosem trubadura. Trafnie brutalnym i chamskim synem Burmistrza jest RYSZARD KOTAS, a FRANCISZEK PIECZKA zabawnie przewodzi Tkaczom, których Krasowski nie wyjął spod praw bajki podkreślałam, że i oni nie spełnili co do mcm należało, że i na nich demoralizująco, rozkładczo oddziaływały diabelskie metody Smoka.

Ukazać burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca w scenicznym skrócie a zarazem uplastycznieniu, to gadanie zarówno trudne jak ryzykowne. Powieść Erenburga o Lejzorku, pochodząca z emigracyjnego o-kresu twórczości znakomitego pisarza (1927), Obrazuje małego człowieczka, odmianę Chaplina i Józefa K. z Kafki, któremu wszędzie źle, którego wszędzie mielą młyny historii. "Myśmy - listeczki, a dokoła huragany" lamentuje Lejzorek, "krawiec mężczyźniany" z Homla, gdy mu wiatr wieje w oczy. Na poły anarchiczna filozofia Lejzorka umacniana jest jego przygodami i w ZSRR i w Europie zachodniej, a liryczny finał w Palestynie - śmierć Lejzorka u grobu Racheli - jest wyrazem ówczesnej, pełnej sceptycyzmu postawy Erenburga, odmienionej po roku 1930, roku powrotu Erenburga do ojczyzny.

Krasowski nią zmienił życiowych treści przygód Lejzorka, ale inaczej rozmieścił akcenty, nadał im. odmienny wyraz, bardziej zbliżony do problematyki naszego czasu. Lejzorek jest w małym tylko stopniu Żydem - wiecznym tułaczem i całkiem nieznacznie człowiekiem, krzywdzonym przez los w każdych okolicznościach, a bez własnej, obiektywnej winy. Lejzorek Krasowskiego - Rączkowskiego to raczej zabawny pechowiec w życiu osobistym, a zarazem ludowy filozof o ostrym zacięciu satyrycznym, wynikającym z jego poczucia logiki i nielogiki życia. Stąd przygody jego zmieniają się w zjadliwą konfrontację, o wyraźnym zresztą i zdecydowanym nakierowaniu. Toteż, o ile w pierwszej części utworu, dziejącej się na ziemi rosyjskiej, sztuka włącza się do walki z różnymi przerostami, na przykład biurokratycznymi - o tyle część druga, przygody Lejzorka w Polsce Piłsudskiego, w Niemczech Hindenburga, w królewskiej Anglii i, wreszcie w żydowskiej już Palestynie, godzi szyderczymi epizodami wprost w nacjonalizm i kapitalizm, w podwaliny nieludzkiego ustroju. Narastająca tęsknota Lejzorka do powrotu do rodzinnego Homla staje się w tych warunkach wyrazem jego dojrzewania myślowego, a śmierć w domu praojców symbolem mojżeszowej śmierci u progu ziemi obiecanej. W tym ujęciu część pierwsza przypomina raczej "Złotego cielaka" Ilfa i Piętrowa - a nawet "Łaźnię" Majakowskiego - niż satyrę uszczypliwą i obcą; a część druga jest zdecydowanie polityczną rozprawą, może mniej celną artystycznie, ale o wymowie nie pozostawiającej wątpliwości.

Bardzo żałuję, że brak miejsca nie pozwala mi na szersze omówienie spektaklu, który jest prawie i znakomity. Na to określenie zasługuje zarówno świetna adaptacja i twórcza reżyseria JERZEGO KRASOWSKIEGO jak i wybitna aktorska kreacja EDWARDA RĄCZKOWSKIEGO w roli tytułowej jak i scenografia KRYSTYNY ZACHWATOWICZ, scenografia - jak to z reguły w Teatrze Ludowym - daleka od realistycznych uszczegółowień, ale tym razem wysoce funkcjonalna, pomysłowa, sugestywna i w swoich skrótach i symbolach zrozumiała, przejrzysta. Ź aktorów drugoplanowych - wszyscy są tu drugoplanowi poza Lejzorkiem - nie każdy dał postać skończenie wypracowaną; ale przynajmniej dwóch należy koniecznie wyróżnić: TADEUSZA SZANIECKIEGO w roli rudego spekulanta i gałgana Chejfeca oraz JANA GÜNTNERA jako nieszczęsne a go Abramczyka u Ściany Płaczu w Jerozolimie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji